Medialny terror w mało wyszukanej formie

Zicocu Zicocu
21.05.2018
Okładka książki Nieznana terrorystka Richard Flanagan
Średnia ocen:
6,8 / 10
162 ocen
Czytelnicy: 448 Opinie: 47

Pisarze, moi drodzy Państwo, dzielą się bardzo prosto – na dwie grupy mianowicie: dobrych i złych. Problem w tym jednak, że przynależność do jednej z nich nie jest wprost powiązana z jakością ich dzieł; nawet najgorszym zdarzają się przebłyski. Działa to, niestety, w obie strony, więc i ci najlepsi nie tyle potykają się nawet, co upadają. Richard Flanagan udowodnił w napisanych w 2013 „Ścieżkach północy”, że aspiruje do miana pisarza utalentowanego, jednak siedem lat wcześniejsza „Nieznana terrorystka” z pewnością tego nie zapowiadała.

Pierwsze spotkanie z lekturą trudno uznać za nieudane – wszystko jest na swoim miejscu: temat ciekawy, bo prawdomówność mediów i manipulowanie opinią publiczną to kwestie, które nigdy nie były bardziej aktualne, a sposób jego sfabularyzowania bardzo pomysłowy. W dodatku pozwala na wplątanie w całą aferę tak zwanych zwyczajnych ludzi, dzięki czemu statystyczny czytelnik powinien łatwiej identyfikować się z bohaterami. Wszystko to podlane jeszcze talentem Flanagana – którego, powtórzę, nie brakuje – wyrażającym się przede wszystkim w doskonałym panowaniu nad tempem akcji. Prolog jest dynamiczny, ale nie wariacki, dzięki czemu w „Nieznaną terrorystkę” wsiąka się błyskawicznie. A potem przychodzi banał.

Na początku Flanagan pali z dział nieco mniejszego kalibru. Pierwszą strasznie wyświechtaną kliszą jest klient wypłakujący się przed tancerką erotyczną (zamiast klasycznej prostytutki). Zmiana profesji bohaterki to tylko kosmetyka, ale Australijczyk wyraźnie czuje, że nie tędy droga i nie wydłuża tej pustej sceny – na szczęście. Prawdziwe problemy zaczynają się, kiedy pisarz postanawia dzielić się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami w ramach głównego wątku. Można więc znaleźć w „Nieznanej terrorystce” wyjątkowo sztuczną, zgrzytającą niczym piach w zębach sekwencję, w której Doll najpierw wyładowuje gniew na muzułmance, żeby chwilę potem samej paść ofiarą podobnego ataku; mamy przerażająco pozbawioną jakiejkolwiek nowej treści paralelę między psychopatycznym mordercą a odnoszącym sukcesy politykiem; mamy w końcu wizję ludzi władzy manipulujących informacjami tak, aby prosty człowiek żył w strachu.

Czy mam do Flanagana pretensje o to, że pisze nieprawdę? W żadnym wypadku. Mam pretensje o to, że pisze jak dziecko, które nagle zorientowało się, iż świat nie jest idealnym miejscem i miało niemożebną potrzebę wykrzyczenia tego przed całą rzeszą dorosłych. Sceny, w których ta rzekoma podskórna tkanka rzeczywistości wychodzi na światło dzienne są wymuszone i przypominają zorganizowany przez kilkulatka teatrzyk – od początku wiadomo, co ma się zdarzyć, a siłą stojącą za tą nieodwołalnością nie jest los, determinizm, Bóg czy jakikolwiek inny niesprecyzowany byt, lecz kłujące w oczy swą obecnością nitki prowadzące do palców autora.

Boli to tym bardziej, że widać w „Nieznanej terrorystce” ewidentne ślady wielkiego potencjału. Początek jest naprawdę świetny i błyskawicznie przywołuje na myśl zaszczucie typowe dla twórczości Philipa K. Dicka oraz poczucie małości żywcem wzięte z niektórych tekstów Williama Gibsona. Opis działań Giny Davis lub też Doll pod wpływem dążącego do nieskończoności napięcia psychologicznego natomiast rezonuje duchem genialnej „Zbrodni i kary” - na dobrą sprawę jest jej współczesną permutacją. Niektóre wybory Flanagana budzą wątpliwości (nieco przesadzona wizja Doll zakrywającej się pieniędzmi, nudnawy wątek małżeństwa Nicka, podjęty temat miasta jako „najbardziej tyrańskiego tworu człowieka”, który kończy się jak nożem uciął), ale w kwestii szczegółów pisarz odwala kawał dobrej roboty. Przykładem niech będzie wyjątkowo zręczna indywidualizacja postaci pobocznych przez drobne detale: mycie rąk Cody’ego, jacht Buchanana czy ciekawe porównanie manipulacji opinią publiczną do pracy z grafiką rastrową Tariqa. Szkoda tylko, że na najważniejszym froncie Australijczyk sobie nie poradził.

„Nieznana terrorystka” bardzo mnie rozczarowała. Nie tyle nawet ze względu na swoją jakość, bo ta nie jest aż tak mierna, jak można by się obawiać (o czym świadczy choćby moc, z jaką lektura wciąga), lecz na to, że mogłaby być czymś zdecydowanie więcej – dowód tego stanowi nie tylko pozostały, bardziej watościowy dorobek Richarda Flanagana, ale i fascynujące szczegóły porozsiewane po całej powieści, które jednak nie uratowały całości. Mam nadzieję, że „Pierwsza osoba”, najnowsze dzieło Australijczyka, przywróci mi nieco zachwianą wiarę w jego pisarstwo.

Bartosz Szczyżański

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja