Wszystko po kolei może z czasem wypchnąć nam technologia. Informatyzacja, automatyzacja i robotyka są na dobrej drodze.

To co mi akurat przychodzi do głowy w tej chwili, to lekarz pierwszego kontaktu. Może i jest to przykład kontrowersyjny, ale.. Po co stać w długich kolejkach żeby się zapisać do niego, następnie czekać kilka dni na wizytę i ponownie stać w kolejce.
Czyż nie byłaby idealna sytuacja, że czujemy się źle, gorączka, lub inna popularna i często spotykana przypadłość, potrzebujemy lekarstwa i po kilku chwilach już mamy receptę?

Robot, automat – maszyna która łączy się z naszym organizmem i zczytuje wszystkie aktualne dane o stanie naszego zdrowia (za pomocą chipa – który jako obowiązek został wprowadzony już wcześniej) i za pomącą tych danych przeprowadza analizę i wypisuje nam receptę.

Lub jeszcze lepiej, wysyła dane o tym czego potrzebujemy by przywrócić nam zdrowie do najbliższego aptekomatu, następnie tam przetwarzane są te informacje i dron dostarcza nam je do naszego mieszkania?

To był przykład lekarza i dostawy leków, ale równie dobrze można by tu podstawić wszystko, co nam okażę się potrzebne, zakupy spożywcze i lodówka która sama się zaopatruje, gdy widzi że mamy brak produktów, które wskazaliśmy że powinny być w niej cały czas.

Wszystko po kolei może z czasem wypchnąć nam technologia. Informatyzacja, automatyzacja i robotyka są na dobrej drodze.

To co mi akurat przychodzi do głowy w tej chwili, to lekarz pierwszego kontaktu. Może i jest to przykład kontrowersyjny, ale.. Po co stać w długich kolejkach żeby się zapisać do niego, następnie czekać kilka dni na wizytę i ponownie stać w kolejce.
Czyż...

Znamy wszyscy powiedzenie warte złamanego dukata.
"Nie potrzebujemy adwokata."
Archeologa już nie znajdziemy w piaskowej kurzawie.
Jedyne wykopaliska jakie robi to te w szafie.
Nauczyciel również znajdzie się na tej liście.
"Życie cię nauczy" mówili i patrz! Rzeczywiście.
Jeśli chcemy coś wiedzieć czytamy o tym w internecie.
Nie potrzebny nam dziennikarz w teleexpresie.
Tyle jest dzisiaj napadów terrorystycznych na świecie.
"Do samolotu nie wsiądę panie pilocie... za nic na świecie!"
Projektujemy domy jedynie w wideograch.
Architekt zbuduje dom, ale chyba w snach.
W dzisiejszych czasach każdy zna się na komputerach.
Informatyk nie znajdzie już pracy w innych sferach.
Wolimy siedzieć przed komputerem niż być na dworze.
Po co mi trener z dietą, skoro mam hamburgera, potworze?
"Czy jest na sali lekarz?" Potrzebny jest, bo umieram: "Ach!"
Nie, jest tylko psycholog, czyli co druga osoba po studiach.
Lekarzem w zasadzie się nie wspomożemy.
W końcu i tak wszyscy ze strachu umrzemy...
...Przed wizytą u stomatologów, których się boimy.
O ich strachu przed bezrobociem nie myślimy.
Mimo wszystko pewne jest, że te zawody kiedyś znikną.
Nastąpi to szybciej niż alergicy kichną...

Znamy wszyscy powiedzenie warte złamanego dukata.
"Nie potrzebujemy adwokata."
Archeologa już nie znajdziemy w piaskowej kurzawie.
Jedyne wykopaliska jakie robi to te w szafie.
Nauczyciel również znajdzie się na tej liście.
"Życie cię nauczy" mówili i patrz! Rzeczywiście.
Jeśli chcemy coś wiedzieć czytamy o tym w internecie.
Nie potrzebny nam dziennikarz w teleexpresie.
...

a ja myślę, że każdy będzie potrzebne a może nawet zapomniane , niszowe zawody wrócą do łask i staną się jeszcze bardziej cenione

a ja myślę, że każdy będzie potrzebne a może nawet zapomniane , niszowe zawody wrócą do łask i staną się jeszcze bardziej cenione

Wszyscy zdajemy sobię sprawę o tym , że takie zawody jak szewc czy zegarmistrz coraz bardziej zanikają. Teraz już nikt nie chce naprawiać przedmiotów, które posiada. Wystarczy kupić nowe. Za grosze. Takie rzeczy nie mają duszy. Nikt nie robi ich z pasją. Nikt nie wkłda w nich swojego serca. Ale czy ktoś jeszcze pamięta takie zawody jak choćby modystka, kaletnik czy czapnik? Zawody w których pracują ludzie niezwykli, często w zakładach rodzinnych. Gdzie tradycja i pasja były przekazywane z rodziców na dzieci. Myślę, że te zawody znikną w ciągu najbliższego stulecia... pozostaną jedynie wspomnieniem i to niewielu.. zapewne pasjonatów. Ceńmy ręczną pracę z pasją i wspierajmy tych wspaniałych rzemieślników. To oni sprawiają, że jeszcze na tym świecie są przedmioty wykonywane z miłością, stając się w miare upływu czasu i włożonej pracy małymi arcydziełami.

Wszyscy zdajemy sobię sprawę o tym , że takie zawody jak szewc czy zegarmistrz coraz bardziej zanikają. Teraz już nikt nie chce naprawiać przedmiotów, które posiada. Wystarczy kupić nowe. Za grosze. Takie rzeczy nie mają duszy. Nikt nie robi ich z pasją. Nikt nie wkłda w nich swojego serca. Ale czy ktoś jeszcze pamięta takie zawody jak choćby modystka, kaletnik czy czapnik?...

Fotograf! To zawód, który na sto procent wymrze. Nie szewc, szklarz itd. Korporacje nie zastąpią "handmade'u", ale filtry na insta i bardzo dobry aparat w każdym telefonie już zmiotą ten zawód do lamusa. O ile może utrzyma się kilku artystów pracujących dla National Geographic, Time czy czegoś takiego, o tyle ci robiący zdjęcia do legitymacji i na weselach znikną bezpowrotnie. Już teraz studenci wysyłają swoje selfiaczki ze snapa do zdjęć legitymacyjnych. Za moment na weselach, będzie otwarta chmura, żeby każdy kto robi zdjęcie, wrzucił je tam i tak będą powstawać albumy ślubne. Tak przewiduję.

Fotograf! To zawód, który na sto procent wymrze. Nie szewc, szklarz itd. Korporacje nie zastąpią "handmade'u", ale filtry na insta i bardzo dobry aparat w każdym telefonie już zmiotą ten zawód do lamusa. O ile może utrzyma się kilku artystów pracujących dla National Geographic, Time czy czegoś takiego, o tyle ci robiący zdjęcia do legitymacji i na weselach znikną...

Łatwiej byłoby odpowiedzieć, gdyby zapytać o to jakie zawody przetrwają. Pytanie jest jednak inne. Nie chcę niskoproduktywnie rozwodzić się nad setkami wymierających zawodów, lecz zawiązać refleksję na temat wymieralności zawodu, który trzyma nas w tym miejscu. Hipoteza brzmi więc: pisarz to zawód wymierający. Jakim cudem, zapytacie. Ano takim, że pisarzy już widać coraz mniej. Kontrowersyjna uwaga, wiem. Spójrzmy jednak na nowości książkowe i zauważmy jak wiele „nie-pisarzy” pisze. Ponadto zastanówmy się nad wartością kolejnych historii, które powstają niczym na taśmie. Siląc się na ekscentryzm i łamanie tabu, powstają kolejne kalki, tych samych, opowiadanych od setek lat historii, które różnią się wyłącznie szczegółami; coraz słabszym warsztatem, oraz formą – w zamierzeniu szokującą, w praktyce będącą wyłącznie przesytem kolorowych światełek jarzących w oczy z bożonarodzeniowej choinki.
Nie chcę dramatyzować, lecz zaczynam poważnie zastawiać się nad żywotnością tego zawodu. Oczywiście, ludzi podających się za pisarzy będzie coraz więcej (bo i możliwości są coraz większe), lecz czy faktycznie będą to pełnokrwiści pisarze? Ilu jeszcze Hemingwayów, ilu Szekspirów, ilu Pilchów czy Orwellów, wyda świat?
To jest już jednak pytanie do jego samego, a jedyną odpowiedzią, którą możemy uzyskać, jest nieuchronnie pożerająca teraźniejszość przyszłość. Przyszłość, która pokaże nam co czeka literaturę przyszłych lat.

Łatwiej byłoby odpowiedzieć, gdyby zapytać o to jakie zawody przetrwają. Pytanie jest jednak inne. Nie chcę niskoproduktywnie rozwodzić się nad setkami wymierających zawodów, lecz zawiązać refleksję na temat wymieralności zawodu, który trzyma nas w tym miejscu. Hipoteza brzmi więc: pisarz to zawód wymierający. Jakim cudem, zapytacie. Ano takim, że pisarzy już widać coraz...

Testerzy czekolady.Z bardzo prostego powodu.W przyszłym wieku nie będzie już czekolady, nie będzie ona ludziom potrzebna.Zastąpią ją tabletki z serotoniną.

Testerzy czekolady.Z bardzo prostego powodu.W przyszłym wieku nie będzie już czekolady, nie będzie ona ludziom potrzebna.Zastąpią ją tabletki z serotoniną.

Parę lat temu w mojej miejscowości zmarł ostatni szewc. Buty do naprawy wozi się teraz do sąsiedniego miasta, ale zaobserwowałam, że robią to częściej starsi ludzie, bo młodzi kupują obuwie na jeden sezon. A jeśli w okresie gwarancyjnym coś się niedobrego z butkami dzieje, ludzie wolą oddać do sklepu w ramach gwarancji. Na liście wymierających zawodów umieściłabym zatem szewca, choć nie chciałabym, żeby ten zawód na dobre zniknął.
Drugim z zawodów, które powoli odchodzą w niebyt jest introligator. I nie mam na myśli takiego introligatora, co oprawia prace licencjackie, tylko takiego, co uratuje rozpadająca się książkę i nada jej nowe, długie życie.

Parę lat temu w mojej miejscowości zmarł ostatni szewc. Buty do naprawy wozi się teraz do sąsiedniego miasta, ale zaobserwowałam, że robią to częściej starsi ludzie, bo młodzi kupują obuwie na jeden sezon. A jeśli w okresie gwarancyjnym coś się niedobrego z butkami dzieje, ludzie wolą oddać do sklepu w ramach gwarancji. Na liście wymierających zawodów umieściłabym zatem...

Wydaje mi się,ze jest sporo zawodów,które wkrótce znikną z naszej planety,a to za sprawą szybszego życia,pełnego nerwówki,stresu,większego konsumpcjonizmu.Jesteśmy pomału zastępowani maszynami,które nie narzekają,są wydajniejsze i nie proszą o większe zarobki.Wystarczy spojrzeć na markety.Tam spora ilość kasjerek zastępowana jest maszynami samoobsługującymi i niestety wraz z postępem technologicznym i zmianą pokoleniową zawód kasjera będzie musiał odejść do lamusa.Sekretarka..co prawda większość dyrektorów szczyci się pięknymi sekretarkami o długich nogach ,ale wraz z nowinkami technologicznymi sami będą mogli zarządzać swoim czasem.Zegarki przypomną o spotkaniu,netbook sam wydrukuje potrzebne papierki,automat z kawą jest na wyciągnięcie ręki.
Zegarmistrz,któż w obecnych czasach idzie z naprawą zegarka.Łatwiej pójść do sklepu i kupić jakiś "chiński badziew" i szczycić się tanią "nowinką" na jeden sezon.Jeśli chodzi o zegarki z kukułką ,czy z bijącym sercem,one maja swoją duszę ale niestety coraz mniej widać na sklepowych pólkach ,ale kto w dzisiejszych czasach wytrzyma 12 bić zegara ,prędzej rzuci w niego poduszką lub młotkiem.
Taksówkarze czy szoferzy to chyba zawód,który jest najbardziej na umarciu,bo w świecie automatycznych samochodów nie będzie już dla nich miejsca.Już teraz są samochody,które bez udziału człowieka same hamują,czy znajdują miejsce do parkowania i oczywiście same parkują.To tylko kwestia czasu..goodbye szoferzy
I dajmy jeszcze przykład ginącego zawodu jakim będzie sędzia sportowy.Przecież już teraz technologia pomaga arbitrowi w rozstrzyganiu spornych piłek..
Coraz mniej ludzi potrzebnych do pracy a potrzeby rosną..

Wydaje mi się,ze jest sporo zawodów,które wkrótce znikną z naszej planety,a to za sprawą szybszego życia,pełnego nerwówki,stresu,większego konsumpcjonizmu.Jesteśmy pomału zastępowani maszynami,które nie narzekają,są wydajniejsze i nie proszą o większe zarobki.Wystarczy spojrzeć na markety.Tam spora ilość kasjerek zastępowana jest maszynami samoobsługującymi i niestety wraz...

Za sto lat... Cóż, czasem myślę, że to i lepiej, że nie dożyję tych czasów.
Na pewno zniknie zawód szewca, zegarmistrza, lutnika. Bo przecież lepiej jest wyrzucić i kupić nowe jak naprawić, a ręczna produkcja instrumentów będzie nieopłacalna, bo za długo i za drogo-lepiej uderzyć w tanią, chińską produkcję. Zaniknie też doszczętnie zawód introligatora, bo jednak już teraz wszystko jest wypychane przez elektronikę.
Z powierzchni Ziemi przepadną bezpowrotnie również kucharze, robotnicy, operatorzy maszyn, większość urzędników biurowych, sprzedawczynie, zawodowi kierowcy, bo wszystko zastąpią roboty.
Poza tym, dla niektórych może zawód czy nie zawód, ale raczej nie spotkamy już sportowców, bo sport być może będzie uznany za niezdrowy, może też nie będą płacić sportowcom czy też dofinansowywać ich kariery,a poza tym czy będzie gdzie go uprawiać?
Ludzi ściśle związanych z muzyką i filmem - operatorzy, realizatorzy, kamerzyści, wokaliści, aktorzy, reżyserowi, scenarzyści, charakteryzatorzy itd. także nie będą potrzebni, bo królować będzie -moim zdaniem- kino propagandowe.
No i pisarze oraz poeci. Ich również za sto lat zabraknie, a książki będą pisane przez maszyny.

Za sto lat... Cóż, czasem myślę, że to i lepiej, że nie dożyję tych czasów.
Na pewno zniknie zawód szewca, zegarmistrza, lutnika. Bo przecież lepiej jest wyrzucić i kupić nowe jak naprawić, a ręczna produkcja instrumentów będzie nieopłacalna, bo za długo i za drogo-lepiej uderzyć w tanią, chińską produkcję. Zaniknie też doszczętnie zawód introligatora, bo jednak już teraz...