Gimnazjum to taki dziwny przedział wiekowy: pierwszaki przychodzą i chcą Harrego Pottera, Szymeczko i Jane Frey, niektórzy jeszcze czytają komiksy typu Asterix, Tytus a inni Mikołajka. Drugoklasiści proszą Tolkiena, Zwiadowców, Terakowską, Ewę Nowak, natomiast trzecioklasiści wypożyczają Sapkowskiego, Whartona, Coelho, Picoult, Zusaka czy Zafona. Do niczego nikogo nie zmuszam i cierpliwie obserwuję oraz wsłuchuję się, czego szukają w bibliotece i co chcą czytać. Najczęściej pytają o nowości... Wiekszość z nich nie chce czytać na co dzień Dostojewskiego, Dickensa, Moliera i Dumasa...
Niezależnie jednak od wszystkiego i tak czytelnictwo spada na łeb i szyję! Jak u dzieci i młodzieży odnaleźć można chęć do lektury, skoro nie widzą swoich rodziców z książką w ręku?
Pozdrawiam

Gimnazjum to taki dziwny przedział wiekowy: pierwszaki przychodzą i chcą Harrego Pottera, Szymeczko i Jane Frey, niektórzy jeszcze czytają komiksy typu Asterix, Tytus a inni Mikołajka. Drugoklasiści proszą Tolkiena, Zwiadowców, Terakowską, Ewę Nowak, natomiast trzecioklasiści wypożyczają Sapkowskiego, Whartona, Coelho, Picoult, Zusaka czy Zafona. Do niczego nikogo nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nie pracuję w bibliotece, za to uczę się w liceum i pozwolę sobie wtrącić co nieco. Z bibliotekami szkolnymi nie mam zbyt dobrych doświadczeń, myślę, że panie bibliotekarki do czytania raczej zniechęcają. Teraz mam na tyle wyrobiony gust czytelniczy, że na szczęście nie muszę polegać na niczyich radach, ale jeszcze parę lat temu, w gimnazjum, zdarzało mi się przychodzić do biblioteki bez sprecyzowanych zainteresowań. Wtedy zaczynało się piekło, bo pani bibliotekarka zaczynała POLECAĆ. Zawsze nieciekawe książki dla młodzieży, opowieści o wielkich problemach piętnastolatek, które mnie w ogóle nie interesowały, wydawały się infantylne. W liceum niewiele się zmieniło. W zeszłym roku siedziałam w bibliotece z "Dziennikiem" Gombrowicza. Pani bibliotekarka oczywiście cieszy się na widok czytającej młodzieży, więc podeszła do mnie i zagadała: "O, widzę, że czytasz, może chciałabyś przeczytać coś z naszego zbioru? Na tamtych półkach są książki spoza kanonu lektur, "Zmierzch", Coelho..." Przyznam, że poczułam się urażona. W bibliotekach szkolnych panuje jakieś niezrozumiałe przekonanie, że lepiej czytać szmirę, niż dobrą, ambitną literaturę, bo czytanie czegoś wymagającego intelektualnego wysiłku na pewno zniechęci młodzież do książek. Tym samym zniechęca się ludzi już czytających do korzystania z bibliotek. Mieszkam w małym mieście i czasem bywam w miejskiej bibliotece, choć nie są to wizyty przyjemne. Rzadko znajduję książki, których szukam, bo mam nieszczęście nie gustować w romansach i powieściach sensacyjnych, których tam jest oczywiście w bród. Smutne jest, że znane mi bibliotekarki właśnie w takiej jarmarcznej literaturze gustują i nie wstydzą się tego ludziom zachwalać. Wolałabym, żeby osoby zajmujące się literaturą (czymś ważnym i wielkim przecież, nie kończącym się na Coelho, Grocholi i Wiśniewskim) wpływały na rozwój intelektualny czytelnika, zamiast hołdować jego prymitywnym gustom przez dostarczanie kolejnego takiego samego czytadła (z radością, że w ogóle coś czyta!).

Nie pracuję w bibliotece, za to uczę się w liceum i pozwolę sobie wtrącić co nieco. Z bibliotekami szkolnymi nie mam zbyt dobrych doświadczeń, myślę, że panie bibliotekarki do czytania raczej zniechęcają. Teraz mam na tyle wyrobiony gust czytelniczy, że na szczęście nie muszę polegać na niczyich radach, ale jeszcze parę lat temu, w gimnazjum, zdarzało mi się przychodzić do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Zmierzch ;) I Harrego Pottera :) To były chyba oczywiste odpowiedzi. Ja mam do czynienia z dorosłymi czytelnikami, ale nastolatki też się zdarzają. Inna sprawa, że książki dla młodzieży czytają osoby po dwudziestce i po trzydziestce też ;) Dobrze, że w ogóle czytają ;)
Plotkarka też mi dobrze "schodzi".

Zmierzch ;) I Harrego Pottera :) To były chyba oczywiste odpowiedzi. Ja mam do czynienia z dorosłymi czytelnikami, ale nastolatki też się zdarzają. Inna sprawa, że książki dla młodzieży czytają osoby po dwudziestce i po trzydziestce też ;) Dobrze, że w ogóle czytają ;)
Plotkarka też mi dobrze "schodzi".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Witam, pracuję w bibliotece szkolnej (gimnazjalnej).
Chciałam dowiedzieć się, czy ktoś również, tak jak ja, pracuje z (nie)czytającą młodzieżą? Jakie książki czytują w Waszych bibliotekach młodzi ludzie?

Witam, pracuję w bibliotece szkolnej (gimnazjalnej).
Chciałam dowiedzieć się, czy ktoś również, tak jak ja, pracuje z (nie)czytającą młodzieżą? Jakie książki czytują w Waszych bibliotekach młodzi ludzie?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post