-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "wizje" [18]
[ + Dodaj cytat]O czasy niewinnej prostoty! Gdyby ktoś mi wówczas powiedział, że kochający domownicy, mający przesadne mniemanie o moim talencie i ważności mojej osoby, będą drżeć w popłochu z powodu afery, jaką zrobię, powziąwszy podejrzenie, że ktoś śmiał tknąć moje pióro pisarza, nie zniżyłbym się nawet do pogardliwego uśmiechu niedowierzania. Bywają wizje zbyt nieprawdopodobne, by zbyć je choć jednym słowem: zbyt niedorzeczne, by się chociaż uśmiechnąć. Gdyby ów jasnowidz był moim przyjacielem, zasmuciłbym się może w głębi ducha. Niestety!, pomyślałbym sobie z kamienną twarzą, biedak zwariował.
(...) Ibogaina może pomóc przełamać stagnację. Silne psychodeliki są bowiem w stanie roztrzaskać na jakiś czas ego i ukazać pełnię Istnienia (...). Owo Istnienie dla wielu osób prowadzących poszukiwania duchowe jest trudne do pojęcia, ponieważ nie jest "rzeczą", lecz raczej kontekstem, w którym wszystkie rzeczy się pojawiają. Oznacza to, że nie można go doświadczyć, ponieważ wszystkie doświadczenia zawierają się w jego ramach. Jest ono tak oczywiste, że osoby zainteresowane duchowością często go nie dostrzegają, ponieważ są zbyt zajęci poszukiwaniem. Ibogaina może na jakiś czas pozbawić umysł zdolności do poszukiwania, zmuszając go do w ten sposób do spojrzenia na to co manifestuje się w teraźniejszości. To właśnie tam - w ostatnim miejscu, w którym zazwyczaj się szuka - wreszcie można doświadczyć zjednoczenia z Istnieniem.
Powszechne wśród wspólnot szamańskich wierzenia dotyczące zejścia pod ziemię dają się wytłumaczyćm ającym podłoże neurologiczne wrażeniem wiru. Wprowadza ono ludzi w trzecie, najgłębsze stadium transu, kiedy to doznają halucynacji i widzą zwierzęta, potwory i inne obrazy. Wir stwarza wrażenie ciemności, ciasnoty, niekiedy powoduje trudności z oddychaniem. Wejście do otworu w ziemi czy do jaskini odtwarza i materializuje to neuropsychologiczne doświadczenie. Poandto, jak jasno pokazują przytaczane relacje, duchowe podróże podziemne pozwalają odwiedzić świat halucynacji, podobnie jak przejście przez wir. Jednak wejście do groty jest nie tylko odtworzeniem doświadczenia wiru, samo w sobie także może wywoływać odmienne stany świadomości. Izolacja społeczna, deprywacja sensoryczna i chłód panujący w jaskiniach są, jak widzieliśmy, istotnymi czynnikami wprawiającymi w trans. W okresie górnego paleolitu wejście do prawidziwej jaskini mogło być zatem uważane za ekwiwalent wejścia w głeboki trans poprzez wir. Halucynacje wywoływane przez wejście do groty i izolację mieszałyby się prawdopodobnie wówczas z wyobrażeniami znajdującymi się na ścianach, towrząc bogaty i ożywiony świat duchowy.
Wizje, które inni osiągają zbytecznie za pomocą haszyszu czy opium, można bardzo łatwo osiągnąć, trzymając głowę skrzywioną ciągle w jednym kierunku, nad splątanym zielskiem, przez pięć godzin bez przerwy, z gracą w ręku (...).
Włączyłem "Przejrzystość" w mój wykaz wartości do ocalenia właśnie po to, aby ostrzec, że grozi nam niebezpieczeństwo utraty jednej z podstawowych właściwości człowieka: mam na myśli zdolność wyrazistego wywoływania wizji nawet z zamkniętymi oczami, zdolność wyczarowywania kształtów i barw z ustawionych rzędem czarnych liter na białym tle kartki papieru, zdolność "myślenia" obrazami. Myślę o takiej edukacji, która przysposobi nas do kontrolowania własnej wewnętrznej wyobraźni, nie stłumi jej, a zarazem nie pozwoli jej popaść w chaotyczne, ulotne dumania, sprawi, że wyobrażenia przybiorą określone kształty, godne zapamiętania, samowystarczalne, wyraziste.
W pewnym sensie ona zawsze jest przy mnie.(...)Jakkolwiek zły był to czas, był to zarazem najlepszy, najbardziej żywotny okres mojego życia. Widywałem ją codziennie, myślałem o niej bez przerwy i śniłem o niej w nocy.
Muad'Dib rzeczywiście widział przyszłość, ale musimy zdawać sobie sprawę z ograniczeń tej mocy. Pomyślmy o wzroku. Mamy oczy, a jednak nie widzimy bez światła. Gdy znajdujemy się na dnie kotliny, nie sięgamy wzrokiem poza swoją kotlinę. Dokładnie tak samo Muad'Dib – nie zawsze mógł swobodnie szybować spojrzeniem przez tajemniczy teren. Mówi on nam, że pojedyncza, drobna prorocza decyzja, być może wybór jednego określonego słowa, jest w stanie zmienić przyszłość. Mówi on nam: „Wizja czasu jest szeroka, lecz kiedy się przez nią przechodzi, czas staje się wąskimi drzwiami”. I zawsze zwalczał on pokusę wybrania łatwego, bezpiecznego kierunku, przestrzegając: „Owa ścieżka prowadzi stale w dół, do stagnacji”.
Przyglądał jej się i nie mógł zrozumieć, co się właściwie stało. Przypomniał sobie minione godziny i wydawało mu się, że płynie od nich zapach jakiegoś nieznanego szczęścia. Od tego czasu oboje z nadzieją oczekiwali wspólnego snu. Można by prawie powiedzieć, że celem ich kochania się nie była rozkosz, ale sen, który po niej przychodził. Szczególnie ona nie mogła spać bez niego. Kiedy zostawała czasem sama w swym wynajętym pokoju (który stawał się coraz bardziej czystym alibi), nie mogła usnąć przez całą noc. W jego objęciach usypiała natychmiast nawet gdy była bardzo zdenerwowana. Opowiadał jej szeptem bajki, które dla niej wymyślał, jakieś nonsensy, powtarzał kojące lub zabawne słowa. Te słowa przemieniały się w niej w mgliste wizje, które prowadziły ją w pierwszy sen. Panował całkowicie nad jej snem: usypiała dokładnie w tej sekundzie, którą wybrał.
A Kurtz rozprawiał. Jakiż on miał głos! Jaki głos! Dźwięczny, głęboki, aż do ostatniej chwili. Ten głos przeżył jego siły, aby skryć we wspaniałych zwojach elokwencji jałowy mrok jego serca. Och, jak ten człowiek walczył, jak walczył! Pustkę jego zmęczonego mózgu nawiedzały teraz mgliste obrazy — obrazy bogactwa i sławy, zjawiające się na zawołanie niewygasłego daru szlachetnej i wzniosłej wymowy.
- A jednak kometa odleciała i wcale na nas nie spadła - wytknął jej Gwiezdny Lotnik. - To cię nie przekonało?
Profetka miała przynajmniej dość przyzwoitości, żeby trochę się zakłopotać.
- No wiesz - bąknęła - ZAWSZE JESZCZE MOŻE WRÓCIĆ!