-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Cytaty z tagiem "konsument" [11]
[ + Dodaj cytat]Człowiek-konsument uznaje rozkosz za swój obowiązek, a siebie samego za przedsiębiorstwo rozkoszy i zaspakajania. Za obowiązek poczytuje sobie bycie szczęśliwym, zakochanym, musi podziwiać i być podziwianym, uwodzić i być uwodzonym, uczestniczyć, żyć w stanie euforii, nieustannie działać. Musi nieustannie czuwać nad pełną mobilizacją całego swego potencjału, wszystkich swych konsumpcyjnych zdolności i mocy. Jeśli choćby na chwilę o tym zapomni, przypomina mu się uprzejmie, acz w trybie bezwarunkowego żądania, że nie ma prawa nie być szczęśliwym. Jest to zasada maksymalizacji egzystencji za pomocą pomnażania kontaktów, relacji, związków za pomocą systematycznego korzystania ze wszelkich możliwości czerpania rozkoszy.
Tendencja zniżkowa wartości użytkowej, owo spiżowe prawo kapitalistycznej ekonomii, tworzy nowy niedosyt w ramach rozszerzonego przetrwania, które zresztą nie zdołało zlikwidować dawnej nędzy, wymaga bowiem od olbrzymiej większości ludzi, pracowników najemnych, bezustannego uczestnictwa w swoim pochodzie; każdy wie zaś doskonale, że musi maszerować lub zginąć. Na tym polega szantaż: użyteczność, nawet w najprostszej postaci (jedzenie, mieszkanie) została uwięziona w złudnym bogactwie rozszerzonego przetrwania, które, z kolei, krzewi złudzenia w dziedzinie nowoczesnej konsumpcji towarów. Tak oto realny konsument staje się konsumentem złudzeń. Towar jest właśnie zmaterializowaną iluzją, a spektakl – jej ogólnym przejawem.
Nie jest możliwe sterowanie gospodarką z dwóch stron. Nie można bowiem oczekiwać, że z jednej strony władze za pomocą określonych przez nie kryteriów sterować będą strumieniem towarów i jednocześnie z drugiej strony następować będzie inny podział towarów w wyniku naturalnego popytu zgłaszanego przez każdego pojedynczego obywatela, jako rezultat nieskrepowanej decyzji opartej na swobodnym wyborze konsumpcji. Ja zaś odrzucam zasadę centralnego planowania i sterowania zdecydowanie wszędzie tam, gdzie od rana do nocy utrudnia ona życie poszczególnym obywatelom - konsumentom bądź producentom.
Kandydat antyliberalny obiecuje szczególne przywileje każdej grupie wyborczej: wyższe ceny producentom i niższe ceny konsumentom, wyższe pensje urzędnikom i niższe podatki podatnikom. Gotów jest zgodzić się na każdy wydatek kosztem kasy publicznej lub bogatych. Żadna grupa nie jest zbyt mała, by zaniechał próby zdobycia ich względów prezentem z kieszeni "ogółu społeczeństwa". Kandydat liberalny może jedynie powiedzieć wszystkim wyborcom, że pogoń za takimi szczególnymi przywilejami jest antyspołeczna.
Wszyscy producenci kreują potrzeby konsumentów, żeby móc je zaspokajać.
Najbardziej obiecującym środkiem do osiągnięcia i zapewnienia każdemu dobrobytu jest konkurencja. Tylko ona prowadzi do tego, że postęp gospodarczy umożliwia osiąganie korzyści wszystkim ludziom, szczególnie jako konsumentom, a ponadto konkurencja eliminuje wszystkie przywileje, które nie wynikają bezpośrednio z wyższej produktywności pracy.
Droga poprzez konkurencję prowadzi w najlepszym tego słowa znaczeniu do socjalizacji postępu i zysków, a do tego jeszcze wspiera indywidualną przedsiębiorczość.
Jeżeli coś jest za darmo, to nie jesteś konsumentem, tylko sprzedawanym towarem.
Skupianie się na wydajności wzrostu ciała, tak jakby równało się to dobremu zdrowiu, zachęca do spożywania białek najwyższej "jakości". Jak powie każdy sprzedawca, jeśli produkt określony jest mianem produktu wysokiej jakości, natychmiast zdobywa zaufanie konsumentów. Przez ponad sto lat byliśmy zakładnikami tego niefortunnego, mylącego toku rozumowania i zwykle przyjmowaliśmy, że wyższa jakość równa się lepszemu zdrowiu.
Cały wysiłek osób zajmujących się reklamą, marketingiem, sprzedażą, w krajach bogatych skierowany jest na wywołanie w konsumentach przeświadczenia, że świat pełen jest rzeczy, których pragną, a jeszcze nie posiadają. Na robienie z bogaczy biednych, którym wciąż czegoś jeszcze brakuje.
Jak pomóc w tworzeniu społeczeństwa w którym człowiek nie zmieni się wkrótce w konsumenta lub biurokratę? (...) społeczeństwa, w którym miałoby się prawo słuchać szumu wiatru w gałęziach platana, które nauczyłoby dzieci patrzyć w gwiazdy i w oczy ludzi.