-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "katniss" [33]
[ + Dodaj cytat]Ogień jest zaraźliwy! I jeśli my płoniemy, ty płoniesz razem z nami.
Otwieram oczy dopiero wczesnym popołudniem. Leżę z głową na ręce Peety, ale nie pamiętam, kiedy przyszedł wczoraj w nocy. Obracam się ostrożnie, żeby go nie obudzić, ale i tak już nie śpi.
- Noc bez koszmarów - odzywa się.
- Jak to? - pytam.
- Tej nocy cię nie dręczyły - wyjaśnia.
Rzeczywiście, pierwszy raz od niepamiętnych czasów spokojnie przespałam noc.
- Ale coś mi się śniło - przypominam sobie. - Szłam przez las za kosogłosem, bardzo długo, ale tak naprawdę to była Rue. Kiedy zaśpiewał, usłyszałam jej głos.
- Dokąd cię zaprowadziła? - Odgarnia mi włosy z czoła.
- Nie wiem, nie dotarłyśmy na miejsce. Ale byłam szczęśliwa.
- Spałaś jak szczęśliwy człowiek - przyznaje Peeta.
- Jak to możliwe, że nigdy nie wiem, kiedy tobie śnią się koszmary? - zdumiewam się.
- Nie mam pojęcia. Chyba nie wrzeszczę, nie młócę rękami i w ogóle jestem spokojny. Po prostu budzę się zdrętwiały ze strachu.
- Powinieneś mnie budzić - zauważam i rozmyślam o tym, że w kiepską noc potrafię wyrwać Peetę ze snu nawet dwa albo trzy razy. I o tym, ile czasu niekiedy potrzeba, żeby mnie uspokoić.
- To nie jest konieczne. Moje koszmary zazwyczaj wiążą się z utratą ciebie - wyznaje. - Dochodzę do siebie, kiedy sobie uświadamiam, że jesteś przy mnie.
Więc kiedy szepcze:
- Kochasz mnie. Prawda czy fałsz?
Odpowiadam:
- Prawda.
Dociera do mnie, że w razie śmierci Peety tylko jedna osoba poczuje się nieodwracalnie skrzywdzona. Tą osobą będę ja.
- A potem się całowaliśmy i to sporo. Nie wydawałaś się przy tym specjalnie wiarygodna. Lubiłaś mnie całować?
- Czasami - przyznaję. - Wiesz, że ludzie nas teraz obserwują?
- Wiem. A co z Gale'em?
Ponownie ogarnia mnie złość. [...]
- On też nieźle całuje - mówię krótko.
- I sądzisz, że żadnemu z nas to nie przeszkadzało? Że całowałaś się z nami oboma?
- To nie było w porządku w stosunku do żadnego z was. Ale nie pytałam was o zgodę - informuję go.
Peeta ponownie się śmieje, zimno, obojętnie.
- Niezły z ciebie numer, co?
- Zacznijmy od czegoś prostszego. Dziwne: wiem, że ryzykowałaś dla mnie życie, a ja nie mam pojęcia, jaki jest twój ulubiony kolor.
Uśmiecham się półgębkiem.
- Zielony. A twój?
- Pomarańczowy – odpowiada.
Państwo chyba się opiera na kruchych podstawach, skoro garść jagód może doprowadzić do jego upadku.