-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "gwóźdż" [7]
[ + Dodaj cytat]Malowała swoje emocje, swój ból, Fridę osaczoną przez demony, Fridę ze szkieletem wczepionym w mózg, Fridę z Diegiem pośrodku czoła niczym z wszystkowidzącym okiem, Fridę zrozpaczoną, Fridę z korzeniami wyrastającymi z brzucha, Fridę z pękającym kręgosłupem, Fridę we łzach, Fridę przebitą gwoździami, Fridę wypatroszoną, Fridę boginię, Fridę Chrystusa, Fridę królową rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
- Jeśli tylko mi udowodnisz, że istotnie ten przyrząd [telefon komórkowy] jest ci niezbędny, dostaniesz go natychmiast. Do czego ma ci to służyć?
- A do czego Justynce?
- Skoro Justynka zamierza sama płacić, może nim nawet wbijać gwoździe… [s. 328].
Następnie nalał kawy do dwóch starych, glinianych słoików, które z pewnością niegdyś służyły jako opakowanie duńskiej marmolady, importowanej na początku naszego stulecia. Każdy z nich miał pojemność około pół litra. Przy pomocy szpachli nabrał z kwadratowego pudełka ogromną ilość cukru, którą wsypał do kawy, aż się wylewała, i sześciocalowym gwoździem wymieszał dla nas obu.
- Powiedz, że mnie kochasz, powiedz choć raz, żebym zapamiętała - tak go prosiła.
- Nie zrobię tego - odpowiadał. - Bo gdybym to uczynił, stałbym się wobec ciebie bezbronny. Miałbym cię tak głęboko pod skórą, że nigdy nie zdołałbym się ciebie pozbyć. Słowa są jak żelazne gwoździe wbite w grube drewno.
(…) miałam pomoc domową. Pochodziła z Sokołowa Podlaskiego, liczyła sobie 18 wiosen, (…) do kina chodziła na Erocię, czytywała śląską „Panormę” i zdawała gezamin, poza tym głównie zajmowała się telefonami do jakiegoś Władka. (…) Janka miała jej koleżankę, Hanię, która dokonała dzieła wielkiego. (…) nie zauważyła, jak Krzysztof wbił w parkiet 27 gwoździ.
zajrzała do dawnego warsztatu [...] Po zburzonym pawlaczu widniały w ścianach głębokie dziury, czerwone od rozkruszonej cegły, w kącie piętrzył się stos wiórów i rozrzucona kupka obrzynków drzewnych. Ślady na podłodze po stojącym tam do wczoraj warsztacie ojca, ślady na ścianie po wiszącej tam szafce na narzędzia, gwóźdź, na którym wisiała piła. Jak to - to jest wszystko, co pozostaje po człowieku, po jego strasznej pracy - ślad na ścianie? Do tego tylko zmierzały te wszystkie zmagania się i nieukojenie ojca?