-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "bizancjum" [11]
[ + Dodaj cytat]W XI wieku, w obliczu różnych inwazji i kryzysów, Bizantyjczycy stosowali starą metodę rozdawnictwa złota i tytułów, by zachęcić wojowników i państwa Europy Zachodniej do udzielania im wsparcia przeciw nowym, groźnym wrogom - zawsze dbając, by ich szczodrość zapewniała właściwy szacunek dla szczególnej pozycji Cesarstwa w hierarchii państw chrześcijańskich. Starania te przeważnie przynosiły pożądany rezultat. Najemni żołnierze wstępowali w szeregi bizantyjskiej armii, poparcie Wenecjan umożliwiło im danie odporu inwazji normańskiej. Lecz mimo to, gdy zastosowano ową strategię wobec zreformowanego papiestwa, zinterpretowano ją w zupełnie odmienny sposób, przez prymat szybko rozwijającej się własnej ideologii papiestwa. W rezultacie władcy Bizancjum stanęli w 1096 r. wobec całkowicie nowej i bezprecedensowej sytuacji. Palące stawało się pytanie, jak należy się do niej odnieść.
Katastrofalna taktyka dyplomatyczna Bizantyjczyków oraz ich fatalna reputacja spiskujących z wrogiem [tj. Saladynem] usprawiedliwiały agresję; słabość Cesarstwa dawała ku niej okazję, a jego bogactwo zachętę.
(...) zacietrzewienie religijne odbiło się i na sztuce bizantyjskiej: ze ścian świątyni znikają tematy świeckie. Cesarz z centralnego miejsca w świątyni musiał wyjść do jej przedsionka, jego miejsce na tronie zajął Chrystus.
Barbarzyństwo zdobywców Konstantynopola przeszło wszelkie wyobrażenia. (…) Nawet Saraceni okazaliby więcej miłosierdzia – wołał z rozpaczą historyk Choniates Niketas – i miał rację. (…) Nic dziwnego więc, że Bizancjum oddalało się coraz bardziej od chrześcijaństwa zachodniego.
Przyjęcie chrześcijaństwa i w ogóle kultury z Zachodu, a nie od Bizancjum, było tym błędem inicjalnym, który zwichnął całą naszą historię i misję narodową. (…) Stąd ciągłe nasze szarpanie się w połowiczności między istotnym przeznaczeniem a skutkami pierwszego potknięcia się.
W czasach gdy historycy byli ludźmi prostymi uważano, że upadek Konstantynopola w 1453 r. oznacza koniec średniowiecza. Dzisiaj wiemy nadto dobrze, że bieg historii jest niepowstrzymany i nigdy nie przecina go żadna bariera. Nie istnieje moment, w którym moglibyśmy powiedzieć, że wtedy właśnie świat średniowieczny zmienił się w nowożytny.
skutek upadku Konstantynopola: "Sumienie Europy Zachodniej poruszyło się, ale się nie obudziło".
Albowiem po tych samych falach, lecz w przeciwnym kierunku, około roku 660 p.n.e. szedł okręt wiozący kilkadziesiąt rodzin z miasta Megary. Ten sam wiatr, nieświadomy losów ludzkich, podwijał żagle świetlista pogoda przeglądała się w ich oczach ciekawych przyszłości. Jechali na założenie nowego osiedla, jednej z owych kolonii, które wieńcem dostatku i cywilizacji otoczyły wszystkie pobrzeża Morza Śródziemnego. Prowadziła ich dziwna wyrocznia: „Założycie miasto naprzeciw ludzi ślepych!" Taką odpowiedź od bogów w Delfach otrzymał wódz wyprawy, młody i zuchwały Byzas. Sterował na północ, w stronę Morza Czarnego. Aż po wielu dniach wędrówki osiedli na języku ziemi, którym brzeg azjatycki jakby smakował wody Marmara. Zwabił ich tu głos rodzimej mowy, którą odezwała się miasto Chalkedon, już dawniej w tych stronach założone przez megarejczyków. Nie zostali tam długo. Któregoś dnia Byzas, rozglądając się po okolicy dosięgł wzrokiem przeciwległego brzegu, gdzie morze wbijało się w głęboką zatoką, świetliste i do złotego rogu podobne. Zrozumiał nagle słowa wyroczni: ślepcami, których mówił bóg, byli jego ziomkowie, byli Fenicjanie, byli wszyscy co siedząc tu od lat nie widzieli, że przed nimi jest najlepszy na świecie port, najwyborniejsze miejsce, by założyć miasto i z jego murów panować nad tą cieśniną, którą przelewają się wody Morza Czarnego ku wodom egejskim.
Przesiedlono się zatem i nową osadę od imienia wodza nazwano Bizancjum.
Gdziekolwiek powstała monarchia, zawsze na początku władca był albo emanacją Boga, albo Jego potomkiem lub przynajmniej arcykapłanem, człowiekiem powołanym przez Boga, aby sprawować pieczę nad ludem. Jednakże cesarstwo, które zwykliśmy zwać bizantyjskim, miało szerszą koncepcję. Uważało się za cesarstwo uniwersalne. Teoretycznie biorąc, powinno objąć wszystkie narody ziemskie, które, w sensie idealnym, powinny wszystkie być członkami jednego prawdziwego Kościoła chrześcijańskiego, ortodoksyjnego Kościoła cesarstwa. I tak jak człowiek został stworzony na obraz Boga, tak ludzkie królestwo na ziemi zostało utworzone na obraz Królestwa niebieskiego.
Jeśli mierzyć kulturę umiejętnością czytania i pisania rozpowszechnioną wśród mieszkańców (nie kleru), to trzeba przyznać kręgowi bizantyńsko-słowiańskiemu znacznie wyższe kwalifikacje niż Zachodowi.