cytaty z książki "Seks, zbrodnia i kara. Śledztwo"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mnie nie imponował żaden apartament hotelowy. Próbowałem wskazać ci serdecznym palcem, gdzie masz kierować oczy. Łagodziłem opuszkami palców twoje ciało zagięte w pytajnik... w wykrzyknik... rozbrajałem ci ustami ręce, którymi odpychałeś mnie, nim postawiłeś cudzysłów... garnąc się wreszcie! Zaciskałeś oczy, ja ślepłem z otwartymi. Trzeźwieliśmy osobno, będąc właściwie cały czas jeszcze dalej od siebie niż dwa łóżka hotelowe.
Stella wpiła mi się w usta. Oszołomiony gładziłem ją, jakbym jej zmywał brud z pleców, a ona marzyła, bym ją sponiewierał?
- Kochankę trzeba sobie wychować! - popija gorzką kawę więzień recydywista. - Tak, jak Fagas wychował sobie Dankę. Tej soboty wykirali razem pół litra. A że ułożył ją sobie jak niewolnicę, to wylazła z łóżka goła, narzuciła futro i poszła po następną flaszkę. Zima była, przewróciła się. Jakiś frajer złasił się na ruchanie, dopytał adresu Danki i przytargał ją na czwarte piętro. Kiedy Fagas zobaczył frajera, to buch Dankę w ryj. Walił ją gdzie popadło, skopał, a potem trzy razy wyjebał. Już prawdopodobnie konała. Miała pękniętą wątrobę i złamane sześć żeber. Widać z wódki nic nie czuła, bo go jeszcze całowała. Fagas do dziś nie wie, czy za tą ostatnią razą dymał Dankę żywą czy już martwą... Rano zbudził się, Danka zimna, sztywna...
W trakcie kolejnego pijaństwa wyciągnąłeś ode mnie dalsze nazwiska, adresy. Ja, rano, segregowałem twoje erotyczne niepoczytalności, których wystrzegałeś się będąc trzeźwym. Chodź w śledztwie zeznałem, że kradłem z uczucia do ciebie, pieniądze za moją część złota od Kiry W. wydałem także na własne potrzeby...
- Siedemnaście lat miałem i dopiero co wyszłem z kryminału - opowiada kolejny więzień. - Człowiek cały rok słuchał o żarciu i o piździe. Chuj kładłem na wolność. Zaruchać nie mogłem się doczekać. Wypatrzyłem sobie Jagódkę tuż za bramą, na skwerku. Była w białej bluzeczce i granatowej spódniczce... Mówię: chodź dziewczyno w tę zarośl, pokaże ci jak kwiatki rosną. (...) Byłem wychowany od maleńkości, ale trzymałem knota, żeby mi spodni nie rozdarł.