cytaty z książek autora "Gary Keller"
Nie wystarczy być pracowitym jak mrówka. Trzeba wiedzieć, w co tę pracowitość inwestować.
Jeśli ludzie, z którymi spędzamy czas, mają znaczne osiągnięcia, ich poczynania mogą nas zainspirować (...) Dzieci, które przyjaźniły się z najlepszymi uczniami, same także poprawiały swoje wyniki w nauce.
Sukces polega na robieniu wszystkiego, co właściwe, a nie na robieniu właściwie wszystkiego.
Jaką jedną rzecz mogę zrobić / ale taką, że gdy będzie zrobiona / wszystko inne stanie się prostsze albo nieistotne?
Ponieważ nauka nigdy się nie kończy, mistrzostwo w gruncie rzeczy oznacza bycie specjalistą w tym, co się już opanowało i czeladnikiem w tym, czego się jeszcze nie zna. Innymi słowy, jesteśmy mistrzami w tym, co za nami i uczniami w tym, co nas czeka. Właśnie dlatego postrzegam mistrzostwo jako drogę.
Przeszliśmy z modelu rodziny, w którym jeden z partnerów pracował na chleb, a drugi zajmował się domem, na model, w którym oboje pracują, a a domem nie zajmuje się nikt.
Wyobraź sobie, że życie polega na żonglowaniu pięcioma piłkami. Ich nazwy to praca, rodzina, zdrowie, przyjaciele i prawość. Wszystko udaje Ci się utrzymywać w powietrzu. Ale pewnego dnia wreszcie do ciebie dociera, że praca jest gumową piłką. Jeżeli ją upuścisz, odbije się i wróci. Pozostałe cztery piłki to szklane kule. Jeśli się którąś upuści, może się obić, wyszczerbić lub nawet roztrzaskać.
Graham dzieli wszystkie profesje na dwie kategorie: wytwórca (ten kto produkuje lub tworzy) oraz menedżer (ten, kto nadzoruje lub kieruje). Czas wytwórcy powinien być podzielony na duże bloki, niezbędne do programowania, pracy koncepcyjnej, realizacji planów (...) Ten czas jest przez Grahama postrzegany jako przedziały o długości połowy dnia. Z kolei czas menedżera autor dzieli na godziny. Ten czas obejmuje na ogół przejście ze spotkania na spotkanie (...) Bądź wytwórcą rano i menedżerem po popołudniu.
Ludzie, którzy osiągają wybitne rezultaty, nie dokonują tego poprzez dokładanie godzin pracy. Udaje się to im dzięki zwiększeniu produktywności w ramach normalnej liczby godzin.
W swoim zarezerwowanym czasie będziesz czuł się jak w nurek w batyskafie - im głębiej będziesz się zanurzał w świat jednej rzeczy, tym większa siła wyporu będzie próbowała wypchnąć Cię w górę, na powierzchnię, gdzie kłębią się rozmaite problemy, które odłożyłeś na później.
Wieczór zaplanuj tak, żeby wygospodarować osiem godzin na sen. Potężne silniki wymagają odpowiedniego chłodzenia i odpoczynku przed kolejnym startem - ty także.
Tajemnica sukcesu tkwi w tym, by rozpocząć. Zaś by rozpocząć, trzeba podzielić duże, przytłaczające problemu na mniejsze, łatwiejsze do wykonania części i zacząć od pierwszej.
Dan Heath "kupił starego laptopa, odinstalował wszystkie przeglądarki i dla dobra sprawy usunął sterowniki do karty sieciowej", a następnie brał tę przedpotopową maszyną do kawiarni, gdzie mógł pracować w ciszy i spokoju.
Aby ochronić jedno "tak", trzeba tysiąc razy powiedzieć "nie".
Właściwą formą tego rzeczownika jest liczba pojedyncza - p r i o r y t e t, a nie priorytety - i wywodzi się ono z czternastowiecznego łacińskiego słowa prior, oznaczającego "pierwszy". Priorytetem było coś najważniejszego. Co ciekawe, forma w liczbie pojedynczej zachowała się (w języku angielskim) do XX wieku, po czym mowa potoczna zdegradowała znaczenie tego słowa do ogólniejszej postaci "czegoś, co jest ważne" - wówczas też pojawiła się liczba mnoga "priorytety". Utrata pierwotnego znaczenia zapoczątkowała powstanie rozlicznych określeń, takich jak "żywotna kwestia", "paląca sprawa" czy "sprawa o pierwszorzędnym znaczeniu", które miały oddawać pierwotny wydźwięk tego określenia, ubierając je w słowa w rodzaju "najwyższy", "główny", "pierwszoplanowy" czy "najważniejszy".
Osobiście zalecam, aby poświęcić na to zadanie cztery godziny dziennie. Nie, to nie pomyłka. Powtórzę: CZTERY GODZINY każdego dnia. To minimum.
Nie da się zadowolić wszystkich, więc nie próbuj tego. A jeżeli mimo to będziesz czynił takie starania, to jedynym człowiekiem, który z pewnością wyjdzie z tego niezadowolony, będziesz ty.
Nie potrafię uwierzyć w to, że głównym celem życia jest bycie szczęśliwym. Moim zdaniem, życiowe cele to być użytecznym, odpowiedzialnym, współczującym. Przede wszystkim trzeba coś reprezentować, liczyć się, o coś walczyć, aby nasze istnienie czemuś się przysłużyło.
Kiedy ograniczysz się do absolutnego minimum, będziesz miał przed sobą wyłącznie jedną rzecz do zrobienia. I właśnie o to chodzi.
Selekcjonuj. Nie bądź po prostu zajęty; skup się na produktywności. Pozwól, by rytm dnia narzucało ci to, co w danej chwili najważniejsze.
Drogi do głównego celu nie utrudniają nam przeszkody, ale wygodniejsze ścieżki do łatwiejszych celów.
Jaką JEDNĄ rzecz mogę zrobić, ale taką, że gdy będzie zrobiona, wszystko inne stanie się prostsze albo nieistotne?