cytaty z książek autora "Kevin Wilson"
Zwyczajne życie to idealne schronienie dla beznadziejnych artystów
-Akcja nie jest sztuką - powiedział do siebie. - Sztuką jest reakcja.
Bardzo często jest tak, że kiedy uważam się za samowystarczalną, po prostu uczę się tylko żyć bez tego, co jest potrzebne.
- Chcę mieć władzę – odparła. – Chcę być kimś, kto decyduje o wielkich sprawach, żeby ludzie byli mi winni tyle przysług, że nigdy nie mogliby mi się zrewanżować. Chcę być tak ważna, że jeśli coś schrzanię, to nikt mnie nie ukarze.
Przez kilka kilometrów jechaliśmy w milczeniu, a potem Roland zaczął chichotać. Odwróciłam się. Na twarzy jego siostry malował się wyraz smutku wymieszanego z ulgą. Spojrzała mi w oczy. Cicho się roześmiała.
- Nie jesteśmy demonami - powtórzyła, a ja pokręciłam głową. I już wiedziałam, że są moje, że ochroniłam je, bo mi uwierzyły. Że zaufały mi, przynajmniej teraz, tu, w samochodzie. Nie były demonami.
Masz gówniane życie, a chcesz mieć coś lepszego. Ale zamienić gówno w złoto nie jest łatwe. Mam nadzieję, że ci się uda.
W tym momencie dotarło do mnie, że wyobraźnię, dzięki której życie jest w miarę znośne, powinno się ukrywać przed resztą świata. Ale jeśli coś się skrzętnie ukrywa i tłamsi, w razie potrzeby trudno to przywołać.
Rodzice Annie i Bustera byli już całkowicie pochłonięci rozmyślaniem nad kolejnymi pomysłami, dzięki którym mogliby zasiać chaos, którego świat tak bardzo potrzebował.
Sztuka, jeśli tylko się ją pokocha, warta jest każdego poświęcenia i bólu. Jeśli tylko efekt okaże się wystarczająco piękny, dziwny i zapadający w pamięć, poświęcenie się nie liczy. Sztuka jest tego warta.
Byłam wobec siebie na tyle szczera, by wiedzieć, że spokojnie mogę zacząć od zera, bo w moim życiu nie ma nic, za czym mogłabym tęsknić.
Ułożyłam się wygodnie, a one obok mnie. Zamknęłam oczy, ale czułam, że Bessie wciąż na mnie patrzy, że mnie prześwietla. I wiedziałam już, co to znaczy o kogoś dbać, poznałam tę tajemnicę w tej właśnie chwili. Dbasz o kogoś wtedy, kiedy nie zdradzasz mu, jak bardzo chciałbyś żyć innym życiem.
- Czy ty jesteś dobra? - spytała Bessie. To było dziwne pytanie, jedno z tych, które dzieci zadają tylko dlatego, że za krótko żyją, by wiedzieć, że odpowiedź jest bardzo prosta.
Ponieważ cały czas wszystko zawalałam, a trudno mi było tego nie robić, żyłam życiem, w którym ciągle miałam mniej, niż chciałam. Więc zamiast chcieć więcej, zmuszałam się do tego, żeby chcieć jeszcze mniej, i z czasem nie chciałam już niczego, nawet jedzenia czy powietrza. Pragnęłam jedynie być duchem, bo wtedy wszystko by się skończyło.
Może dzieci takie właśnie są? Może noszą w sobie jakieś rozpaczliwe pragnienie, które rozbraja dorosłych, nawet jeśli dorośli wcale tego nie chcą?
Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu, słuchając radia grającego kawałki, przy których chętnie zanurzyłabym się w gorącej wodzie, marząc o wymordowaniu wszystkich, których znam.
Macierzyństwo polega na tym, że żałujesz, iż jesteś matką i czasem o tym zapominasz.
Wiedziałam, że wielkość nie jest mi pisana. Ale usilnie kombinowałam, jak wykraść ją komuś na tyle głupiemu, by rozluźnił uchwyt.
Jednakże ten list zburzył naturalny harmonogram naszej korespondencji, dokładny i przewidywalny.
I kiedy bliźniaki na mnie patrzyły, zdałam sobie sprawę, ile samej siebie będę musiała im dać - i że to niesprawiedliwe. One były jak ja, niekochane i wydymane przez los, dlatego zamierzałam zapewnić im wszystko, czego potrzebowały. Będą mnie drapały i kopały, a ja podrapię i skopię każdego, kto zechce ich dotknąć. Nie kochałam ich. Byłam samolubna i nie za dobrze rozumiałam ludzi, w każdym razie nie na tyle, żeby odczuwać emocje tak skomplikowane jak miłość. Ale darzyłam te dzieci czułością, co dla mojego skarłowaciałego serca było postępem.