cytaty z książki "Listy na wyczerpanym papierze"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Często kocha się "z przerwami". To znaczy czasem jest tak, że aż brzuch boli i oczy pieką, a czasem jest tak, "że można wytrzymać" i w ogóle myśli się mocno o czym innym.
Boję się, że Ty wcale tego moje kochania nie czujesz, bo nie przejawia się ono w żadnej formie dbania o Ciebie. Chciałabym jednak, żebyś pamiętał, że ja o siebie też przecież nie dbam. Jestem czasem dla Ciebie nieczuła, ale ja i dla siebie jestem nieczuła. Zwłaszcza w drobiazgach. Nie zrobię Ci śniadania, ale wiesz - ja i sobie nie zrobię śniadania.
W każdym razie mamy do siebie jakąś słabość, to jest ważne.
Tęsknie do Ciebie przez stół, przy którym siedzimy, tęsknię z fotela na fotel obok, w teatrze czy kinie, tęsknię (...), na szerokość kołdry, która okrywa nas oboje, też potrafię tęsknić do Ciebie - przez drzwi łazienki, w której się kąpiesz, i przez schody, po których idziesz do mnie, i przez naskórek mój, szczelnie przywarty do Twojego... Ale jak nazwać to, co odczuwam w Warszawie, kiedy Ty jesteś w Londynie? Też - tęsknotą? Oj, ubożuchny jest ten słowniczek, który mamy do dyspozycji.
Całuję Cię, jeżeli tak można nazwać - ten akt chorej, głodnej i bezsilnej wyobraźni.
Jesteś też pierwszym chłopcem, z którym jest mi dobrze w łóżku. Jesteś pierwszym, najpierwszym, zupełnie jedynym mężczyzną, przez którego robi mi się czasem czarno w oczach i słodko w ustach i zupełnie nieprzytomnie w głowie."
Coś Ty zrobił, Jeremi, zostawiłeś mnie samą w pustym mieście, w którym pełno jest tylko Twojej nieobecności. Żeby Warszawę doprowadzić do takiego stanu, to tylko Ty potrafisz.
Spójrz na mnie, jak ja na Ciebie patrzę, i pocałuj mnie, a potem zacznij już do mnie wracać!
Nie przejmuj się tym - zanim ten list dojdzie, będę już fontanną pogody i radości życia! Ale dzisiaj kocham Cię w smutku.
Tęsknie do Ciebie przez stół, przy którym siedzimy, tęsknię z fotela na fotel obok, w teatrze czy kinie, tęsknię (...), na szerokość kołdry, która okrywa nas oboje, też potrafię tęsknić do Ciebie - przez drzwi łazienki, w której się kąpiesz, i przez schody, po których idziesz do mnie, i przez naskórek mój, szczelnie przywarty do Twojego... Ale jak nazwać to, co odczuwam w Warszawie, kiedy Ty jesteś w Londynie? Też - tęsknotą? Oj, ubożuchny jest ten słowniczek, który mamy do dyspozycji.
Odkąd Cię tu nie ma, przestaję trochę wierzyć, że mogłaś mi się w ogóle przytrafić, że tyle rzeczy pięknych i niezasłużonych może nagle spaść na człowieka.
Całuję Cię za to, gdzie sobie życzysz, jeżeli w ogóle sobie życzysz, i cieszę się, że nie jestem bohaterem tej piosenki. A jeżeli sobie nie życzysz, to nie całuję Cię w ogóle nigdzie i jest mi jeszcze smutniej, niż było dotąd
Mówię Ci, aż w głowie mi się kręci, kiedy sobie zaczynam wyobrażać, jak mogłoby nam być cudownie.
Dzięki Tobie dotknąłem firmamentu i wiem, że świat jest nieskończony, ale można go doskonale objąć, ogarnąć i sprawia to tę wtedy ogromną przyjemność, którą nazywają szczęściem!
Bo przy Tobie (i dopiero przy Tobie, i tylko przy Tobie) miłość zaczęła mi dostarczać takich właśnie chwil dosłownego, wariackiego szczęścia.
Jestem strasznie szczęśliwa, bo mi powiedziałeś, że Ci źle beze mnie.
Spójrz na mnie, jak ja na Ciebie patrzę, i pocałuj mnie, a potem zacznij już do mnie wracać!"
... jednak mając tak często przewagę nade mną, nie zabawiłaś się jeszcze ani razu w zwycięzcę. Ładne to w Tobie i czyste, jak Twój profil na pieniążku mojego życiowego dorobku.
Tak mi się nudzi bez Ciebie, tak mi się nic nie podoba...
Kocham Cię. Niczego w życiu nie chcę mieć więcej poza Tobą.
A to pisanie do Ciebie przypomina dłubanie patykiem w nieskończoności.
Lipy już przekwitają, a ja jestem strasznie zdenerwowany, bo wychodzi na to, że nie potrafię już być bez Ciebie.
Tańczyłem z paroma dziewczynami przypadkowymi, a potem - z Tobą, i przypadkowość skończyła się, bo przecież byliśmy tamtej nocy umówieni od lat. I ja to od razu zrozumiałem i powiedziałem sobie - nareszcie.
— Jeremi Przybora do Agnieszki Osieckiej.
W czasie Twojej nieobecności uświadomiłem sobie, że właściwie jesteś całym moim życiem towarzyskim, że teoretycznie to nawet i chciałbym poobcować sobie z jakimiś fajnymi ludźmi, ale tacy nie istnieją, i kiedy pomyślę o zadzwonieniu do kogoś istniejącego, słuchawka zaczyna ważyć pół tony i nie jestem w stanie jej podnieść.
Całuję Cię, a właściwie to przypomina mi się taki stary zwrot "tulę Ciebie do serca".
Wracaj - damy sobie radę, chociaż myślę i o niełatwych Twoich (naszych) sprawach.
Masz rację, że los pilnuje nas wszystkich, żeby nam nie było za dobrze, ale przecież myśmy nie mieli takiego nadzwyczajnego życia i należy nam się cały zapas szczęścia, więc może moglibyśmy dostać to wszystko hurtem, akurat teraz?!?
Niczego w Tobie nie chciałbym zmienić. Ani jednego słowa, które wypowiedziałaś, ani jednego spojrzenia (...). Dzięki Tobie dotknąłem firmamentu i wiem, że świat jest nieskończony, ale można go doskonale objąć, ogarnąć i sprawia to tę ogromną przyjemność, którą nazywają szczęściem!
I tak narobiłem Ci nieporządku w życiu i jeżeli pod jakimś względem mogę angażować się w tę naszą "słabość" bardziej niż Ty - jestem gotów.
Bo, skoro już jestem Tobą tak bardzo zachwycony, to nie chciałbym być w tym zachwycie nudny i monotonny. I nie wiem, skąd brać mi synonimy, żeby ciągle inaczej jakoś mówić Ci o tym wielkim i wszystko przesłaniającym przeżyciu, jakim dla mnie jesteś i które stało się dla mnie od razu takim od pierwszych słów, jakie zamieniliśmy, i od pierwszego dotknięcia Ciebie w pierwszym tańcu.