cytaty z książki "Pantera w piwnicy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nadal kocham słowa: lubię je gromadzić, układać, tasować, przestawiać, wiązać. Poniekąd jak ludzie kochający pieniądze poczynają sobie z monetami i banknotami, a kochający karty - z kartami.
A co jest przeciwieństwem tego, co się rzeczywiście zdarzyło?
.
Moja matka mawiała: przeciwieństwem tego, co się zdarzyło, jest to, co się nie zdarzyło.
.
A ojciec: przeciwieństwem tego, co się zdarzyło, jest to, co ma się zdarzyć.
.
Kiedy czternaście lat później natknęliśmy się na siebie w rybnej restauracyjce zapytałem o to Jardenę. Zamiast mi odpowiedzieć wybuchnęła swoim świetlistym śmiechem, jakim śmieją się dziewczynki, które dobrze wiedzą, co jest możliwe, a co skazane na zgubę. Zapalając papierosa, odparła: "Przeciwieństwem tego, co się zdarzyło, jest to, co mogłoby się zdarzyć, gdyby nie kłamstwa i strach".
W gruncie rzeczy, jeżeli nawet czasem ludzie wariują albo umierają z miłości, to i tak zdarza się to rzadziej niż przez konspirację albo te głupstwa ze zbawieniem. Nie wierz w to, co pokazują w kinie. W prawdziwym życiu ludzie proszą o wiele rzeczy, ale nie robią tego jak należy. Potem przestają prosić i tylko obrażają i są obrażani. W końcu przywykają i przestają się starać, a wtedy nie ma już czasu. Życie przemija.
To smutna i niejasna sprawa. Na przykład w Polsce nienawidzili nas, bo byliśmy inni, obcy, bo mówiliśmy, ubieraliśmy się i jedliśmy inaczej niż ludzie wokół. Ale o rzut kamieniem, po drugiej stronie granicy, w Niemczech, nienawidzili nas z odwrotnych powodów: tam mówiliśmy, jedliśmy, nosiliśmy się i zachowywaliśmy tak jak wszyscy. Więc antysemici powiadali: "Patrzcie, jak się wciskają, właśnie tak, nie sposób już rozróżnić, kto Żyd, a kto nie". Taki nasz los" preteksty, żeby nienawidzić, zmieniają się, ale nienawiść trwa wiecznie.
zwano mnie tak dla mojej manii nicowania słów. (Nadal kocham słowa: lubię je gromadzić, układać, tasować, przestawiać, wiązać. Poniekąd jak ludzie kochający pieniądze poczynają sobie z monetami i banknotami, a kochający karty - z kartami).
nigdy nie uwierzyłem, że prosta linia wytycza najkrótszą odległość między punktami.
Zapytałem (siebie, nie ojca), czy istnieje zdrada, która nie jest cyniczna? Ani samolubna i wyrachowana? Albo taki zdrajca, który nie jest podły? (Dzisiaj myślę, że tak).
Sprawiał wrażenie kogoś, kto kiedyś zgubił coś bardzo cennego, a teraz nie może sobie przypomnieć, co to było, jak wyglądało albo co by z tym zrobił, gdyby to znalazł. I oto był, stale błądzący po swych wewnętrznych komnatach, korytarzach, podziemiach, składach, i jeśli nawet natknął się na coś, co zgubił, jak mógł to rozpoznać? Przechodził znużony i dalej szukał.
Co pocznę w tym mieszkaniu, dobrze wiedzą, jak prędko potrafi się zmienić z małego i miłego w olbrzymie i złowieszcze...
Osłupiałe mieszkanie opanowały przenikliwe zapachy, docierające z kuchni w każdy kąt niczym rozhukana banda. Takich woni nikt u nie wąchał, odkąd stoi ten dom.
Przestało mnie obchodzić, kim jestem - zdrajcą, kłótliwym dzieckiem, zwariowanym brzdącem - całe popołudnie żeglowałem po szerokich morzach encyklopedii, docierając do dzikich (...) plemion Papuasów, (...) kraterów na powierzchni gwiazd płonących wulkanicznym ogniem (...), lądując na wyspach, błądząc wśród bagien, spotykając ludożerców i pustelników (...).
człowiek, który włada językiem wroga, włada również jego sposobem myślenia.
- Dobrze się spisujesz, Profi.
Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że te słowa są tylko wtedy coś warte, kiedy człowiek mówi je sam sobie. Oczywiście uczciwie.
Z początku pokusy były wątłe i nieśmiałe, ledwo napomykały, o co mi naprawdę chodzi. Ale stopniowo stawały się śmielsze, wyraźniejsze, lizały mi palce stóp, łaskotały dłonie, bezczelnie mnie wołały, ciągnęły bezwstydnie za rękaw.
Gdy w końcu powstanie państwo żydowskie, żaden łotr na świecie nie poważy się mordować lub upokarzać Żydów. A jeżeli to uczyni, dopadniemy go, bo gdy nadejdzie czas będziemy mieć doprawdy długie ręce.
To smutna i niejasna sprawa. Na przykład w Polsce nienawidzili nas, bo byliśmy inny, obcy, bo mówiliśmy, ubieraliśmy się i jedliśmy inaczej niż ludzie wokół. Ale o rzut kamieniem, po drugiej stronie granicy, w Niemczech, nienawidzili nas z odwrotnych powodów: tam mówiliśmy, jedliśmy, nosiliśmy się i zachowywaliśmy tak jak wszyscy. Więc antysemici powiadali: "Patrzcie, jak się wciskają, właśnie tak, nie sposób już rozróżnić kto Żyd, a kto nie". Taki nasz los: preteksty, żeby nienawidzić, zmieniają się, ale nienawiść trwa wiecznie.
Lubiłem te ranki, a szczególnie te rzadkie chwile, kiedy Ben Hur mamrotał przez zaciśnięte usta:
- Dobrze się spisujesz, Profi.
Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że te słowa są tylko wtedy coś warte, kiedy człowiek mówi je sam sobie. Oczywiście uczciwie.
W południe głód oderwał mnie od początków wszechświata i zapędził do kuchni.
A co jest przeciwieństwem tego, co się rzeczywiście zdarzyło?
Moja matka mawiała: przeciwieństwem tego, co się zdarzyło, jest to, co się nie zdarzyło.
A ojciec: przeciwieństwem tego, co się zdarzyło, jest to, co ma się zdarzyć.
Kiedyś, czternaście lat później, gdy natknęliśmy się na siebie w rybnej restauracyjce w Tyberiadzie nad jeziorem Genezaret, zapytałem o to Jardenę. (...)
Zapalając papierosa, odparła: "Przeciwieństwem tego, co się zdarzyło, jest to, co mogłoby się zdarzyć, gdyby nie kłamstwa i strach".
Pięć minut temu, gdy pisałem o zamykaniu okien i okiennic, przerwałem na chwilę pisanie, gdyż przypomniałem sobie, że powinienem wstać i zamknąć drzwi do łazienki; chociaż sądząc po jęku, jaki wydały, gdy je zamykałem, wolałyby chyba zostać otwarte.
Uważał, że musimy wypędzić brytyjskich okupantów i ustanowić tu państwo żydowskie, do którego mogliby przybyć wszyscy prześladowani Żydzi z całego świata. (...) musi być ono dla całego świata wzorem sprawiedliwości, nawet wobec Arabów, jeżeli zechcą pozostać i żyć tu między nami. Tak, mimo całego zła, które nam wyrządzają, podburzani przez prowodyrów, będziemy ich traktować z przykładną wielkodusznością, ale nie wynikającą ze słabości. Gdy w końcu powstanie państwo żydowskie, żaden łotr na świecie nie poważy się mordować lub upokarzać Żydów. A jeżeli to uczyni, dopadniemy go, bo gdy nadejdzie czas, będziemy mieć doprawdy długie ręce.
Ale właściwie nie trzeba było nikogo pytać. Mogłem to sprawdzić sam. Wystarczyło skojarzyć łatwo dostępne informacje z encyklopedii z innymi łatwo dostępnymi informacjami z atlasu. Skorelowanie łatwo dostępnych źródeł czasem owocuje tajną informacją. (Nadal jestem o tym przekonany).
Ponadto wasza książęca mość musi liczyć się z kryzysem ekonomicznym, gdyż kieszonkowe będzie wstrzymane do pierwszego września. (...) Światło w tym tygodniu ma być gaszone nie o dziesiątej piętnaście, lecz o dziewiątej. Wasza ekscelencja niewątpliwie rozumie dlaczego: ażeby w ciemności rozmyślać o swym postępowaniu. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że po ciemku człowiek rozumny rozmawia ze sobą o wiele bardziej dogłębnie niż przy zapalonym świetle. To wszystko. Wasza książęca mość zechce natychmiast udać się do swojego pokoju.
Jeżeli zaś chodzi o Niemców, możliwe, że jeśli sami sobie nie przebaczą, my im przebaczymy. Ale jeżeli się okaże, że sobie wybaczyli, my nie wybaczymy im nigdy.
(...)
- Ale czy w końcu przebaczymy naszym wrogom czy nie?
(...)
- Tak przebaczymy. Chowanie urazy to trucizna.
jego oczy (...) pałały gniewem. Wymienialiśmy z matką ukradkowe spojrzenia, gdyż był to gniew łagodny, literacki. Żeby przegonić Brytyjczyków i odeprzeć arabskie armie, trzeba było mocy innego, wściekłego gniewu, nie obleczonego w słowa, gniewu, nieobecnego w naszym domu ani w naszej dzielnicy. Może taki gniew płonął tylko w Galilei, w dolinach, w kibucach Negewu, w górach, gdzie co noc ćwiczyli żołnierze prawdziwej podziemnej armii. Może tam wzbierał ten właściwy gniew. Nie wiedzieliśmy, jaki jest, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że bez niego wszyscy zginiemy. Tam, na pustyni, na równinach, w paśmie Karmelu, w rozprażonej dolinie Bejt Szean, wyrastali nowi Żydzi, nie biali okularnicy jak my, ale mocni i ogorzali, pionierzy; to w ich piersiach kipiał ten prawdziwy, morderczy gniew.
Uważał, że po odejściu wojsk angielskich Żydzi powstaną i pokonają swych wrogów, kamienne wioski zostaną zburzone, pola i ogrody zamienią się w domeny listów i szakali, wyschną studnie, a wieśniacy, rolnicy, zbieracze oliwek, opiekunowie sykomor, pasterze owiec i poganiacze osłów zostaną wyparci na pustkowia. Może Stwórca postanowił, że będą ludem prześladowanym zamiast Żydów, którzy wreszcie odzyskają swe dziedzictwo.
Za jednym strzałem arogancki oficer zranił dumę ojca jako kolekcjonera książek i uczonego oraz podał w wątpliwość naszą reputację jako jednego z wielkich kulturalnych narodów świata. Czy ten zarozumiały goj sobie wyobraża, że znalazł się w jakimś szałasie w malajskiej wiosce? Albo w ugandyjskiej chacie?
Gdyby mogła mnie naprawdę poznać, zdałaby sobie sprawę, że po prostu jestem uwięziony w powłoce gadatliwego dziecka, ale ze środka podpatruję świat...