cytaty z książek autora "Marek A. Koprowski"
Nasze tradycje trzeba przekazywać młodzieży, by miał je kto kultywować, gdy nas zabraknie. Pamięć o ofiarach ukraińskiego ludobójstwa powinna trwać. Nie dlatego, żeby pielęgnować jakieś resentymenty ale po to, by tragiczne wydarzenia, których byłem świadkiem, nigdy się nie powtórzyły.
Prawda o nich musi być powiedziana do końca, a ofiary zbrodni należycie upamiętnione. To warunek wszelkiego pojednania.
Prawda o Wołyniu i ukraińskich zbrodniach jest niestety wciąż zamazywana i przeinaczana. Na zachodniej Ukrainie w lokalnych samorządach doszli do władzy pogrobowcy banderowców, co sprawiło, że nacjonalistyczne nastroje, których eksplozja legła u podstaw rzezi Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, nie tylko nie zanikły, ale wręcz spotęgowały się, uzyskując nobilitację dzięki polityce prezydenta Wiktora Juszczenki.
Dopóki nacjonalizm stworzony przez Doncowa i Banderę będzie na zachodniej Ukrainie ideologią dominującą, nie widzę szans na pojednanie polsko-ukraińskie. Oczywiście pomiędzy zwykłymi Ukraińcami i Polakami pojednanie się odbywa. Nie wszyscy Ukraińcy byli przecież krwawymi rezunami. Wielu z nich zginęło z rąk banderowców za to, że pomagali Polakom, ratując ich przed nożami współziomków.
Zezwierzęcenie Ukraińców przerastało wszystkie ludzkie wyobrażenia.
Gdy upowcy natrafili na zdecydowany opór i celny ogień, szli w rozsypkę i uciekali, nie zważając na rozkazy dowódców. Zachowywali się po prostu tchórzliwe.
To były trudne sprawy, ciężko było odróżnić winnego od niewinnego. Czasem dochodziło do tragedii.
Na całym świecie wiadomo, że pękło żydowskie koło
Teraz, kto żyw, wszyscy pójdziemy Lachów bić.
Wolę, żeby zabiła mnie szlachetna bomba niż by, jak rodziców mojej żony, mnie zarżnęli.
Pociągi chodziły jednak po sowiecku. Oznaczało to, że nikt nie wiedział, kiedy pociąg odjedzie.
,,Kord" oświadczył, że jest oficerem i rozkaz wypełnić musi, bo na wojnie ten, który go nie wykonuje, dostaje kulkę w łeb.
Możemy ścigać zbrodnie nazistowskie. Choć skutki tego są mizerne, to się jednak dzieje. Możemy ścigać zbrodnie komunistycznie, lecz tu efekty są już dużo gorsze. Zbrodniarze ci są oskarżani przez Instytut Pamięci Narodowej i stają przed sądami III Rzeczpospolitej, które na ogół och uniewinniają - ze względu na wiek czy stan zdrowia, czyli tzw. przyczyny humanistarne. To jest porażka polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Ale prawdziwą klęską jest stosunek naszego państwa do zbrodni ukraińskich.
Nie słyszałem mianowicie, aby ich sprawcy - nacjonaliści spod znaku Tryzuba - byli kiedykolwiek ścigani, a co dopiero mówić o postawieniu ich przed sądem. Sytuacja jest więc dramatyczna - mamy zbrodnię, ale nie ma za nią kary, bo nie ma winnych tych okrucieństw dokonywanych na Polakach.
Dlaczego ,,walczyli" ze mną, dzieckiem? Przecież ja nie byłam żołnierzem? Czy to byli naprawdę żołnierze? [...]. Patrzę na to, co się dzieje na ziemi, po której już nie stąpam, I płaczę [...]. Bo tym ,,bohaterom", ,,rycerzom" stawia się pomniki, moja kochana ojczyzna pielęgnuje ich pamięć. NIE MOJĄ, zamordowanego bezbronnego dziecka, a ich - MORDERCÓW. [...] Patrzę z góry, i martwię się, bo w Polsce wszyscy o nas zapomnieli.
Polska jest dziś w bardzo trudnym momencie historycznym i politycznym. Do niedawna nie pisaliśmy sami naszych dziejów, ale dawaliśmy sobie narzucić historię pisaną przez innych, w tym przez naszych sąsiadów. Przez Rosjan, którzy [...] nie uznają za ludobójstwo zbrodni katyńskiej. Przez Niemców, którzy założone przez siebie obozy koncentracyjne nazywają ,,polskimi" i od których odkupowaliśmy kłamliwe seriale typu Nasze matki, nasi ojcowie. W końcu przez ukrainców, którzy zdają się mówić nam, że w sprawie Wołynia rację są podzielone i mordowały obie strony. W Europie i na świecie coraz powszechniejsza staje się groźna tendencja, aby zrobić z Polaków naród morderców. I naszym podstawowym zadaniem jest walka z tymi kłamstwami.
Tymczasem Irena Sandecka mówiła im o zbrodniach popełnionych przez Ukrainców na Polakach i podkreślała, że dopóki Ukraincy ich nie potępią i nie uznają za ludobójstwo, to o żadnym pojednaniu polsko-ukraińskim nie może być mowy.
Niemcy ukarali swoich zbrodniarzy - powiedziałam. Na przyznanie się Rosji do swoich zbrodni czekaliśmy bardzo długi, ale w końcu się doczekaliśmy, przyznaliśmy się do Katynia, do gułagów. Od was do tej pory nie usłyszeliśmy słowa ,,Wybaczcie nam". Zamiast tego słyszymy, że historia, którą poznaje młodzież, powinna być czysta, że winy są po obu stronach, że Polacy przeprowadzili antyukraińską operację ,,Wisła", że Polacy muszą poczekać, aż młoda Ukraińska demokracja okrzepnie, aż zostanie zbudowana tożsamość narodowa. Wygarnęłam im też, że obecnie na Ukrainie cała armia historyków, która poprawia dokumenty i przeistacza fakty, usiłuje udowodnić, że to Polacy wyrzynali Ukrainców, a nie odwrotnie.
Moje wypowiedzi, mówiące, że banderowcy to nie byli żadni bohaterowie, tylko mordercy i najzwyklejsi zbrodniarze, którym nie należy podawać ręki, były nie w smak.
Gdy Eugeniusz Pindych zastukał o 3 rano w okno domu stryja w Kiwercach, ten and chwili się nie zastanawiał, czy otworzyć drzwi. O takiej porze mógł pukać tylko ten, kto potrzebuje pomocy.
Pamiętaj synku, nigdy do AK się nie przyznawaj, bo jak to zrobisz, to cię zniszczą.
Chcę też dokładać swoją cegiełkę do tego, by pamięć o tragedii, która spotkła Polaków na Wołyniu, nie popadła w zapomnienie. By nasz ból nie umarł razem z nami.
Boisz się pani bomby? Jak ma spaść, to i tak spadnie, a jak nie ma spaść to nie spadnie i nas nie zabije.
Rodzinę Kopińskich powiatowe UB ulicy Parkowej zabrało w nocy całą, wraz z matką i dwumiesięcznym dzieckiem. Była ona tam przetrzymywana w strasznych warunkach. Po jakimś czasie dziecko zostało przez UB oddane dalszej rodzinie. Znajdowało się jednak w tak fatalnym stanie, że wkrótce zmarło. Krewnej matki, odbierającej dziecko z UB, która zaczęła na jego widok spazmować, funkcjonariusz powiedział, że nie ma co rozpaczać, bo : Przecież to dziecko bandyty i jak zdechnie, to żadnej szkody nie będzie".
- To był człowiek-instytucja, któremu Przybraże bardzo wiele zawdzięcza - podsumuje - Zwłaszcza w dziedzinie kultury. Przed wojną w pozbawionym elektryczności Przebrażu tylko on miał radio na baterie. Wystawiał je w oknie swego domu, by wszyscy mogli wysłuchać. Zbierały się tam tłumy, słuchające wszelkich informacji z ogromnym namaszczeniem, niemalże jak mszy św. Stanisław Bochniewicz nauczył mnie rzeczy, dzięki którym po dziś dzień nadal jestem sobą.
Gołwu maje Stalin. Nawet znaje skolku jajec kura do roku znese.
Patrząc na swoje życie, Adam Kownacki jest dumny z tego, że mimo tak ogromnych doświadczeń udało mu się pozostać człowiekiem niezależnym i o czystym sumieniu, który nie czuje nienawiści do innych narodowości, w tym Niemców i Ukraińców. Dalej jest gotowy służyć ludziom.