cytaty z książki "Drabina"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Roztycie się w czasie wojny - pomyślał - jest po prostu haniebne".
Jedynie Polina nie przywiozła ze sobą bagażu przeszłości. Tylko swoje bezdenne ciemne oczy i pudełko antydepresantów.
Tolik szukał więc czegoś, co zamieniłoby się w jego wymarzony dom. A sam proces odrodzenia, przemiany cudzej chaty we własne królestwo, powinien być osobną przyjemnością.
Zanim jej ręce ugniotły ciasto, kuchnia już stała się jej domem. To tak, jakbyś przytulał kogoś po raz pierwszy - zapach i uczucie są ci obce, ale stopniowo się do nich przyzwyczajasz. Odkąd mama po raz pierwszy spojrzała na kuchnię jak na miejsce dla mąki, ciasto zaczęło prześladować Tolika. We wszystkich kątach rosło, bulgotało, syczało i pachniało.
- No cóż, przyjmijmy już, że każdy ma swój front, a twój z mamą jest w kuchni.
- Ale ja bym nie poszedł na front - powiedział Tolik.
- Co, krótkowzroczność? Tolik potarł pod okularami ciężkie powieki.
- Nie, tchórzostwo.
Tolik zawsze uważał, ze ceremonia pogrzebowa w obrządku chrześcijańskim jest okrutna, przesadna i nikt jej nie potrzebuje. Człowiek odszedł, więc zamiast usiąść i go powspominać, wszyscy biegają w kółko, szukając świec, chusteczek do nosa, coś uzgadniając, zamawiając obiady. A teraz nagle doszedł do wniosku, że z tymi obiadami i chusteczkami pogrzeb zamienia się w zadanie, podczas którego każdy zajmuje się swoimi sprawami. A bez tego wszyscy po prostu siedzą i tęsknią.
Władik był stary i pochodził z Dniepru, a w okresie jego szczenięctwa właściciele psów jeszcze nie mieli pojęcia, że tresowane psy mogą rozumieć język ukraiński.
Wyjeżdżając w marcu, myślała, że to przeżycie odmieni ją na zawsze, jednak teraz przyłapała się na myśli, że przez te tygodnie jakby zamarzła, przestała istnieć, zapadła w hibernację, i dopiero teraz wraca do życia.
Zamknął oczy i śnił o lesie. Las, w przeciwieństwie do morza, się nie kołysze. Las jest dobry, zamyka się nad głową i nie rzuca tobą w różne strony. Mech jest miękki, kryje korzenie. Tolikowi wydawało się, że idzie przez las, z krzaków patrzył na niego jeleń, a zza jego rogatej głowy wyszła Polina, niosąc Władika na rękach.