cytaty z książki "Lesio"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Marcin dostał z Polski zwyczajną, a może jałowcową (kielbasę), jego szef , zainteresowany polskim jezykiem, zapamiętał nazwę produktu prawie dobrze i rzekł:
- Kał... basa...
- Mocz tenora - odpowiedział Marcin .
- Środkiem toru, przed parowozem, pędził człowiek z garbem na plecach, wywijający na wszystkie strony płonąca i sypiącą iskry pochodnią, nie wykazujący najmniejszej chęci zboczenia gdziekolwiek i najwyraźniej w świecie zamierzający tak pędzić aż do dnia Sądu Ostatecznego!
- Świetna noc. (...) Wystarczająco jasno, żeby coś zobaczyć, i wystarczająco ciemno, żeby nie wiedzieć, co to jest.
Lesio Kubajek postanowił sobie, że zamorduje personalną." I już wyobraźnia pracuje ;D
Człowiek, który stracił wszystko, siłą rzeczy nie ma już nic do stracenia. Lesio stał się nagle takim właśnie człowiekiem. Po trzecim kolejnym klinie poglądy na swoją sytuację ustalił ostatecznie i poczuł się nawet dumny, że tak imponująco udało mu się stoczyć w przepaść.
- Kurze wycieram... - zaczął znów tym samym nienaturalnym dyszkantem i nagle poznał przyjaciół. - A, to wy - powiedział normalnym głosem. - Myślałem, że ludzie...
Człowiek, który stracił wszystko, siła rzeczy nie ma już nic do stracenia.
Rozmowa telefoniczna z Januszem, który usiłował wyjaśnić nieporozumienie, wynikłe z różnicy między lochem i lochą, zamęt ten wydatnie zwiększyła. Kierownik pracowni absolutnie nie mógł się zorientować, czy ma włączyć do projektu rezerwat dzików, czy zamkowe podziemia.
To, że uparłeś się tańczyć poloneza z dyrektorem Zjednoczenia, to w końcu nic takiego. On protestował tylko przez nieśmiałość.
Był zresztą zdania, iż jego talent objawił się już w stopniu najzupełniej wystarczającym, żeby mógł teraz pozwolić sobie na dowolne zaniedbanie głupiej działalności służbowej i zgodnie z tym przekonaniem zaniedbał ją całkowicie.
- Powiesić się - poradził Karolek stanowczo. - Tylko zbiorowe samobójstwo ratuje jako tako nasz honor.
- Względnie możemy się otruć - dodał Lesio z rozdzierającym smutkiem. - Czymś działającym łagodnie i bez tortur, bo już dość złego spotyka nas za życia...
- Ty masz robić za antypatyczną arystokratkę - poinformował Barbarę Janusz - (...) Lesio będzie za hrabiego i ma cię kochać bez wzajemności...
- Jak to?! - wyrwało się Lesiowi z boleścią - Znów...?!
Charakter Lesia, acz szlachetny, jest nad wyraz skomplikowany, dusza pełna fantazji, a życiorys bogaty w wydarzenia.
Zwyczajne siedzenie w knajpie nie wydawało mu się czynnością godną człowieka tak dokładnie upadłego moralnie. Należało zrobić coś więcej. Coś potężnego. Coś, co byłoby ukoronowaniem dzieła niszczenia jego kariery i marnowania życia.
- Oni są zamknięci od wewnątrz i z zewnątrz tych drzwi nie da się otworzyć. W razie niespodziewanego zatrzymania mają rozkaz nie otwierać.
- Nawet jak się zapuka? - spytał Lesio z lekkim roztargnieniem.
- Nawet jak zagrasz na trąbie.
Nigdy w życiu dotychczas nie robiła karczemnych awantur i wiedza jej na ten temat była czysto teoretyczna. Opierając się na zdaniu osób w tym względzie doświadczonych miała nadzieję, że jeśli tylko jakoś zacznie, to dalej już pójdzie samo.
Wycieczka przez podziemia, w których w każdym miejscu można bez trudu złamać nogę, zabłądzić lub też dostać w głowę odłamkiem osypującej się skały - oto jedyna niewątpliwa emocja dla znudzonych kapitalistów, którym dobrobyt doszczętnie poprzewracał w głowie.
Po straszliwych, nieskończonych wysiłkach poczuł pod nogami suchy grunt, co go nieco pocieszyło, niepokojące było tylko to, że nie miał zielonego pojęcia, gdzie się razem z tym suchym gruntem znajduje.
- Znacie mnie jako jednostkę prawdomówną i szlachetną - oświadczyła z pewnym niesmakiem, przybywszy do pracowni wprost z dworca. - Mylicie się. Nałgałam tyle, że starczyłoby dla dywizji oszustów.
Tyle świństw się na świecie zdarza, że ja mam już ich dosyć! Musimy stanąć na głowie, a do tego jednego nie dopuścić!
Dziad mógł sobie posiadać dobra ziemskie, jego żona, prawdopodobnie babcia, niewątpliwie posiadała posag, żona Lesia natomiast z całą pewnością nie posiadała nic. I całe szczęście, że nie posiadała nic, gdyby bowiem miała cokolwiek, Lesio bezwzględnie by to przegrał!
- Lada dzień nie będziemy mogli mówić do siebie na żaden temat - westchnął smutnie Karolek.
- To nie mówmy! - warknęła Barbara - Jak nie będziemy głupio gadać, to może będziemy...
- ...głupio myśleć - podpowiedział Lesio, melancholijnym spojrzeniem zapatrzony w dal.
W zaistniałej sytuacji kradzież wydawała się jedynym przytomnym wyjściem. Uniemożliwiała owym lekkomyślnym, niepoczytalnym półgłówkom popełnienie haniebnego przestępstwa, a równocześnie, pozostawiając rzecz całą w tajemnicy, otwierała im drogę do skruchy, pokuty, poprawy i uszlachetnienia charakterów. Jak jednakże dokonać tej ze wszech miar umoralniającej kradzieży?
- Nie wiadomo, co jeszcze będzie - powiedziała złowieszczo. - Kawa musi zostać na czarną godzinę.
- Nie bardzo mogę sobie wyobrazić, żeby było jeszcze czarniej - westchnął Lesio melancholijnie.
Dotychczas miał wiele wad, był jednak uczciwym człowiekiem. Teraz nim być przestał. Sprzeniewierzył nie należący do niego milion, jeden tysiąc i sto złotych.