cytaty z książki "Uwięzieni w słowach rodziców. Jak uwolnić się od zaklęć, które rzucono na nas w dzieciństwie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Słowa działają, gdy stwarzają taki stan rzeczy, który nie powstałby bez ich udziału.
Jeżeli dziecko wierzy, że Wróżka Zębuszka przynosi pieniążek pod poduszkę albo że Mikołaj istnieje, wierzy też, że jest debilem, jeśli ojciec mu to często powtarza.
Generalnie można powiedzieć, że jeśli ktoś naprawdę żartował, będzie zaskoczony, a może skonfudowany, że nie trafił z żartem. Jeśli chciał tylko poniżyć, będzie jeszcze walczył o swoją pozycję i oskarżał drugą osobę, że się na żartach nie zna.
Słowo stwarza i kształtuje nas, kiedy jesteśmy najbardziej wrażliwi i bezbronni. Słowo nadaje nam tożsamość. Słowami ubieramy człowieka, albo w siłę i poczucie własnej wartości, albo w oczekiwania społeczne, które wynikają z lęku przed oceną.
Słowa stwarzające rzeczywistość to performatywy, czyli słowa wydarzenia, którymi wykonujemy jakąś zmianę w świecie. Na przykład kiedy komuś podajemy książkę, to jest t o tylko czynność. Kiedy komunikujemy, że to prezent, dar - wtedy wszyscy uznają, że zmienia się tym samym również właściciel książki, że nastąpiła jakaś zmiana w świecie. Performatywy działają trochę jak zaklęcia - muszę mówić, co robię, żeby to się w danym momencie stawało.
Ważne jest, by przestać pudrować trupa w sobie. Ważne, żeby zacząć wybierać życie. Jak mówił George Bernard Shaw, przestajemy się bawić, bo się starzejemy. A starzejemy się, bo przestajemy się bawić.
Jeśli jesteś skuty lękiem, potrzebujesz być z tym lękiem przyjęty i zaakceptowany, potrzebujesz zrozumienia i przyzwolenia na to, że możesz się bać. Potrzebujesz czułości i delikatności - potrzebujesz dać je sobie i dostać je od innych.
Dziecko nie może być ostoją - samo potrzebuje ostoi, miłości, bezpieczeństwa.
Popatrz na swoje ciało jak na dom, w którym jest sala balowa, i na taniec jako formę ekspresji twojego wewnętrznego dziecka".
Kiedy indziej asystujemy przy narodzinach czegoś nowego, wyzwalającego i podnoszącego na duchu. Obserwujemy, jak nasi pacjenci pozbywają się starych, obezwładniających wzorców, odrywają się od zamierzchłych żalów, nabierają apetytu na życie, uczą się nas kochać - i dzięki temu z miłością zwracają się ku innym. To wielka radość patrzeć, jak otwierają własne skarbnice mądrości. Czasami się czuję jak przewodnik, oprowadzający pacjentów po rozmaitych pomieszczeniach ich własnego domu. Cóż to za rozkosz widzieć, jak otwierają drzwi do pokoi nigdy wcześniej nieodwiedzanych, odkrywają nowe skrzydła budowli, gdzie się kryją części skazane dotychczas na wygnanie - mądre, piękne i twórcze fragmenty ich własnej tożsamości" [I. Yalom].
To dotrzymanie słowa świadczyło o tym, czy człowiek jest wolny i wybiera. Bo - jak głosiło staropolskie przysłowie - wolno nie obiecywać, ale obiecawszy, nie wolno odwołać. Bez dotrzymanego słowa człowiek nie posiadał godności.
Słowami ubieramy drugą osobę albo w zbroje do walki albo w lęk, który unieruchamia. (...) To co mówimy do dziecka daje mu tożsamość, będącą rezerwuarem z którego będzie korzystało w dorosłym życiu.
Dotrzymanie słowa stanowi podstawę bezpieczeństwa. Obiecać i dotrzymać słowa to być człowiekiem prawym, czyli takim, który wywiązuje się z danego słowa, nawet jeśli inni tego nie oczekują.
Czasami trudno mi oddychać, chciałbym coś powiedzieć, ale głos mi więźnie w gardle. Przestaję go używać, by mówić o sobie, jest ryzyko, że wtedy padnie to okropne pytanie o dom (...). może być trudno wybrnąć, a przecież nie ma o czym mówić, bo i tak nikt nie zrozumie... Więc uczysz się słuchać innych - w zasadzie mogliby ci dać medal supersłuchacza. Byle tylko nie dopuścić do rozmowy o domu - bo przecież nie wolno nikomu mówić o tym, co się w nim dzieje...