cytaty z książki "Barry Trotter i bezczelna parodia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W pobliżu drzwi przepłynął Prawie Bezmózgi Bill, ciągnący móżdżek i rdzeń kręgowy niczym dziecko samochodzik. Za sobą zostawiał ślad widmowego śluzu.
Fajki czarodziejów są o lata świetlne lepsze niż ich wersje gumolskie. Nie powodują nałogu, nie zamieniają ust w gnijące bagno. Nie trzeba też ich nabijać. Barry ścisnął w zębach swoje cacuszko.
- Colibri.
Harry Potter to zarejestrowany znak handlowy Warner Bros.
Rozwalony wygodnie w rozłożystym fotelu sali wspólnej Grafittonu przed wielobarwnym paleniskiem Barry w milczeniu żałował pozostałych uczniów.
Gdyby mógł, zmieniłby wszystkich w popiół, nawet nieśmiałe dzieciaki mające słabość do bohaterów i zręcznego marketingu.
Wspinaczka po schodach ciągnęła się niemiłosiernie.
- Narrator mógłby trochę przyspieszyć - mruknął Barry.
- Jego rodzice są w radzie nadzorczej - uciął Bubeldor. - Twoi rodzice są w grobie.
Lecz tendencja Bubeldora do pokazywania gdzie się zgina dziób pingwina co bardziej irytującym oponentom sprawiała, że rada nadzorcza pozostawała wobec niego w aktywnej opozycji.
To guma z gazem łzawiącym. Wystarczy pożuć i chuchnąć na kogoś. Ucieknie bardzo szybko.
Irytujące, lecz zwierzęta w ogóle nie przejmowały się jego sławą, była im zupełnie obojętna.
- Idź, powiedz lordowi Vielokontowi, że śmierdzi jak kiepskie chińskie żarcie! - wrzasnął, a potem wylał zawartość do zlewu.
- Oczywiście, że to wstrętne Barry, w końcu to mój pomysł. Teraz słuchaj uważnie, bo chcę cię zabić i iść coś zjeść.
BBC kręciło nawet film dokumentalny pod tytułem Nowe oblicze Hokpoku.
I JESZCZE OD AUTORA
Przeczytałem to wszystko jeszcze raz i muszę przyznać, że nie mam pojęcia, co się dzieje.