cytaty z książki "Eugenia Grandet"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Pochlebstwo nie płynie nigdy z wielkiej duszy, jest to właściwość dusz małych, które umieją się jeszcze pomniejszyć, aby lepiej wejść w sferę osoby, dookoła której wiszą. Pochlebstwo zawsze jest podszyte interesem.
Szczera miłość ma swoją inteligencję i wie, że miłość rodzi miłość.
Moje dzieci, dopóki człowiek jest ministrem, uwielbiajcie go; skoro upadnie, pomóżcie go wlec na śmietnik. Póki jest potężny, jest bogiem; skoro upadnie, jest poniżej Marata w rynsztoku, bo żyje, a Marat umarł. Życie jest szeregiem kombinacji; trzeba je badać, śledzić, aby zachować zawsze korzystną pozycję
Okropna dola człowieka! Nie ma dla niego szczęścia, które by nie płynęło z jakiejś niewiedzy.
Usprawiedliwiała go! Czyż było możliwe, aby niewinna dziewczyna spostrzegła chłód wiejący z tego listu? Dla młodych panien wychowanych religijnie , nieświadomych i czystych wszystko jest miłością, skoro stąpią nogą w zaklętej strefie miłości. Kroczą tam otoczone niebiańskim światłem, którym promieniuje ich dusza i które tryska na ukochanego: barwią go ogniami własnego uczucia i użyczają mu swoich pięknych myśli.
Bóg pozna swoich aniołów po drgnięciach głosu i po ich tajemnych żalach.
Życie jest szeregiem kombinaci; trzeba je badać, śledzić, aby zachować zawsze korzystną pozycę.
Jeżeli światło jest pierwszą miłością życia, czyż miłość nie jest pierwszym światłem serca?
Uświadomiona cnota oblicz równie dobrze jak występek
Wszelka siła ludzka składa się z cierpliwości i z czasu. Ludzie potężni pragną i czuwają. Życie skąpca jest nieustannym działaniem siły ludzkiej wprzęgniętej w służbę egoizmu.
Okropna dola człowieka! Nie ma dla niego szczęścia, które by nie płynęło z jakiejś niewiedzy.
W życiu moralnym jak i w życiu fizycznym, istnieje wdech i wydech: dusza potrzebuje chłonąć uczucia drugiej duszy, przyswajać je sobie, aby je zwracać zbogacone. Bez tego pięknego ludzkiego zjawiska nie istnieje życie serca; brak mu wówczas powietrza, cierpi, ginie.
Obecnie trumna jest przejściem, które nie budzi zbytniego lęku. Przyszłość, która nas czekała po requiem, przeniesiono w teraźniejszość.
Teatr! — wykrzyknęła pani Grandet. — Oglądać aktorów, komediantów? Ależ proszę pana, czy pan nie wie, że to śmiertelny grzech!
Współczucie i tkliwość młodej dziewczyny mają działanie iście magnetyczne.
W Paryżu można zabić człowieka, mówiąc o nim: „ma dobre serce”. To znaczy tyle co: „biedaczysko, głupi jak but”.
Trzy kobiety, zdjęte litością, płakały: łzy są równie zaraźliwe jak śmiech.
Skąpcy nie wierzą w życie przyszłe; teraźniejszość jest dla nich wszystkim.
W każdym położeniu kobieta ma więcej przyczyn do bólu niż mężczyzna i cierpi bardziej od niego. Mężczyzna ma siłę, wprawia ją w ruch: działa, chodzi, jest zajęty, myśli, ogarnia przyszłość i znajduje w niej pociechy. Tak też czynił Karol. Ale kobieta tkwi w miejscu, twarzą w twarz ze zgryzotą, od której nic jej nie odrywa; schodzi aż na dno tej ziejącej przepaści, mierzy ją, często zapełnia ją swymi pragnieniami i swymi łzami. Tak czyniła Eugenia. Wżywała się w swój los. Czuć, kochać, cierpieć, poświęcać się — to będzie zawsze treścią życia kobiety.
Filozof, który spotka takie Nanon, takie panie Grandet, Eugenie, czy nie ma prawa sądzić, że ironia jest podstawą charakteru Opatrzności?
Błędy kobiety płyną prawie zawsze z tej wiary w dobro lub z jej ufności w prawdę.
Otrzymał owo przerażające wychowanie tego świata, [...] gdzie człowiek uchodzi za silnego jedynie o tyle, o ile patrzy trzeźwo, a patrzeć trzeźwo znaczy nie wierzyć w nic, ani w uczucie, ani w ludzi, ani nawet w wypadki, gdyż robi się tam fałszywe wypadki.
Istnieją w niektórych miastach prowincjonalnych domy, których widok rodzi melancholię, podobną tej, jaką budzą najposępniejsze klasztory, najbardziej jednostajne stepy lub najsmutniejsze ruiny. Może jest w owych domostwach wraz i cisza klasztoru, i ugór stepu, i szkielety ruin. Życie i ruch są tam tak spokojne, że obcy mógłby sądzić, że domy te są wręcz niezamieszkałe, gdyby nie spotkał naraz bladego i zimnego spojrzenia nieruchomej istoty, której wpół mnisza twarz wychyli się z okna na odgłos kroków nieznajomego.
Pan Grandet budził więc uniżony szacunek, do jakiego miał prawo człowiek, który nie był winien nic nikomu nigdy; który jako stary bednarz i stary winiarz zgadywał ze ścisłością astronoma, kiedy trzeba było przygotować na swój zbiór tysiąc beczek, a kiedy tylko pięćset; który nie chybił ani jednej spekulacji, zawsze miał beczki na sprzedaż wtedy, kiedy beczka była warta więcej od spodziewanego zbioru, mógł schować swój zbiór do piwnicy i czekać chwili, aż odda beczkę po dwieście franków, podczas gdy drobni właściciele dawali swoje po sto.
Zima będzie ostra — powiadano. — Stary Grandet włożył futrzane rękawiczki, trzeba zbierać. Stary Grandet kupuje dużo klepek: będzie wino tego roku.
Nigdy nie bywał u nikogo; ani nie przyjmował zaproszeń, ani nie zapraszał na obiad; nie robił nigdy hałasu, zdawało się, że oszczędza wszystko, nawet ruch. Nie niszczył nic u innych przez szacunek dla własności. Jednakże mimo łagodności jego głosu, mimo jego umiarkowanego obejścia mowa i obyczaje bednarza zdradzały dobitnie jego charakter, zwłaszcza w domu, gdzie się mniej krępował.
Zawsze ubrany był jednako. Kto go widział dziś, widział go takim, jakim był od roku 1791.
(...) starzy i wytrawni saumurczycy twierdzili, że Grandetowie są zbyt szczwani, aby wypuścić majątek z rodziny, i że panna Grandet z Saumur wyjdzie za syna pana Grandet z Paryża, bogatego grosisty win.