cytaty z książki "Oficer i szpieg"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
...Zauważcie majorze Picquart: Rzymianie rzucali lwom na pożarcie chrześcijan, my im rzucamy Żydów. To chyba postęp, co?.
...- Tak, przepraszam za swój udział w tej ponurej farsie.
- No cóż, chyba się pan zrehabilitował! - Dreyfus rozgląda się po gabiniecie i z uznaniem kiwa głową. - To wielka sprawa zrobić tyle co pan, a na końcu zostać wybranym do Rządu Republiki Francuskiej.
- Widzi pan, to dziwne, ale prawdziwe, że nigdy bym tego nie osiągnął bez pana.
- Nie, panie generale - odpowiada Dreyfus. - Osiągnął pan to dlatego, że wykonał pan swój obowiązek...
Przez krótką chwilę, tak jak wtedy, gdy nadszedł "petit blue", korci mnie, żeby wmaszerować do gabinetu ministra i cisnąć mu wszystkie dowody pod nos. Ale po raz kolejny zdaję sobie sprawę, że byłaby to czysta głupota. Teraz moje cztery złote zasady nabierają szczególnej wagi: rób wszystko po kolei; podchodź do sprawy beznamiętnie; unikaj wyciągania pochopnych wniosków; nikomu nie ufaj, dopóki nie zdobędziesz niezbitych dowodów.
Jestem założycielem szkoły studiów nad Dreyfusem, jej czołowym naukowcem, jej gwiazdą wśród wykładowców; nie istnieje pytanie związane z moją specjalnością, na które nie znam odpowiedzi - znam każdy list i telegram, każdą osobę dramatu, każde fałszerstwo i kłamstwo. Co jakiś czas oficerowie sztabu generalnego wstają niczym spoceni studenci, by zagiąć mnie na jakiejś konkretnej sprawie, ale bez trudu ucieram im nosa.
-Zdaje się, że nie jest pan żonaty?
-Nie.
-Z jakiegoś konkretnego powodu?
-Dobrze mi samemu ze sobą. No i nie stać mnie na żonę.
-Tylko dlatego?
-Tylko.
-Ma pan jakieś problemy z pieniędzmi?
-Nie mam pieniędzy, to i problemów nie mam.
W towarzystwie 40-letni kawalerowie są traktowani jak bezpańskie psy. Wpuszcza się nas pod dach, karmi, dopieszcza, a w zamian za to mamy dostarczać rozrywki, z wdziękiem reagować na przypadki wścibstwa ("To kiedy się w końcu ożenisz, hę?") i zawsze zgadzać się na uzupełnienie kompletu gości przy kolacji, choćby nawet zaproszenie przyszło w ostatniej chwili.
Czy gdybyśmy się pobrali, moglibyśmy jeszcze zaznać takich rozkoszy jak tej nocy? Czy te chwile nie są tak wyborne dlatego, że mamy świadomość ich ulotności? A poza tym tak strasznie nie znoszę bez przerwy przebywać w czyimś towarzystwie.
Mamy coś lepszego niż wspólna przyszłość" - powtarzałem jej. -Mamy przeszłość". Nie sądzę, żebym nadal w to wierzył.
Teraz moje 4 zasady nabierają szczególnej wagi:
-rób wszystko po kolei;
-podchodź do sprawy beznamiętnie;
-unikaj wyciągania pochopnych wniosków;
-nikomu nie ufaj, dopóki nie zdobędziesz niezbitych dowodów.
...Paryż, rok 1894. Oficer pochodzenia żydowskiego, Alfred Dreyfus, zostaje oskarżony o zdradę i szpiegostwo na rzecz Niemiec, zdegradowany i zesłany na Diabelską Wyspę u wybrzeży Gujany Francuskiej.
Sprawa wydaje się zamknięta. Powraca, kiedy nowym szefem tajnej sekcji wywiadu zostaje Georges Picquart, najmłodszy pułkownik w francuskim wojsku. To on odkrywa, że dowody były spreparowane, a Dreyfus padł ofiarą z jednej strony antysemickich nastrojów, z drugiej - ambicji politycznych ministra wojny. Niestety, wojsko nie chce się przyznać do błędu, również wtedy, gdy Picquart identyfikuje prawdziwego szpiega. Generalicja uparcie woli się trzymać swojej wersji, nawet za cenę pozostawienia zdrajcy na wolności...
DREYFUS: A więc bordereau musiał wyjść spod mojej ręki zarówno dlatego, że przypomina mój charakter pisma, jak i dlatego, że jest całkiem inny?
GRAFOLOG: Otóż to!
-Widzę, że nie tknął pan koniaku.
-Wolę być trzeźwy, kiedy słowa przeradzają się w wojnę.
-zastanawiam się, jaką melodię należy zagrać, żeby utopić człowieka?
-Szantę, panie ministrze?
-Wyglądasz jak Nana z obrazu Maneta.
-Czy Nana to kurwa?
-Tylko w świetle moralności mieszczańskiej.
-No cóż, jestem mieszczanką. A ty mieszczaninem.
-O której się skończyło?
-Pół godziny temu, panie generale.
-Czyli to już naprawdę koniec?
-owszem, już po wszystkim.
I tak to się zaczęło.
Przystaję i przez chwilę oglądam wyładunek połowu. Obok w basenie toczy się z pół tuzina żółwi ze związanymi sznurkiem szczękami; żyją, chociaż zostały oślepione, żeby nie mogły uciekać. Wdrapują się jeden na drugiego, wydając takie dźwięki, jakby ktoś stukał kostką brukową - za wszelką cenę próbują się dostać z powrotem do morza, które wyczuwają, chociaż go nie widzą.