cytaty z książki "Et si les chats disparaissaient du monde ..."
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Żyjemy, choć doskonale zdajemy sobie sprawę, że nadejdzie koniec. Życie, tak jak miłość, wydaje się wspaniałe właśnie dlatego, że nie trwa wiecznie.
Ale samo bycie żywym nie ma wielkiego znaczenia. Cały sens w tym, jak się żyje.
„Z prezentami także jest podobnie – ich prawdziwy sens nie tkwi w przedmiocie, ale w czasie, gdy go wybieramy, wyobrażając sobie uśmiech na twarzy obdarowanej osoby".
Byłem szczęśliwy czy nie? Nie miałem pojęcia. Ale wiedziałem jedno: ludzie za sprawą własnego myślenia są w stanie być najszczęśliwsi, ale też najbardziej nieszczęśliwi za sprawą samego swojego myślenia.
Właśnie. Nawet meduza istnieje z jakiegoś powodu. A skoro tak, to filmy, muzyka, kawa i wszystko inne także mają sens. Zgodnie z tą logiką niezliczone rzeczy, których równie dobrze mogłoby nie być, stanowią istotną część świata. To one, tworząc określone zbiory, nadają kształt istotom zwanym ludźmi. Na przykład w moim przypadku- tysiące filmów, które widziałem, i związane z nimi wspomnienia tworzyły osobę, którą byłem.
Koty to jednak nie byle co. Zwykle mają nas w nosie, ale gdy naprawdę cierpimy, trwają u naszego boku.
Miłość. To szczególne brzemię, przeszkoda i problem ludzkości, a równocześnie coś, co wspiera każdego z nas największą mocą. Miłość przypominała czas. czas, samotność i całe mnóstwo wymyślonych przez człowieka reguł. To wszystko, co istnieje tylko w naszym świecie. Co nas pęta, a równocześnie czyni nas wolnymi. Co sprawia, że jesteśmy ludźmi.
Podobno u wszystkich ssaków serce bije około dwudziestu miliardów razy w ciągu ich życia.
Co ci tak wesoło? Ty umrzesz, wiesz?
Gdybym ze świata zniknął ja... Czy kolejny dzień nadszedłby tak jak zwykle, bez żadnej różnicy?
Spośród wszystkich gatunków zwierząt tylko człowiek poświęca czas na przetwarzanie pożywienia, nadawanie mu smaku oraz kształtu, a wreszcie estetyczne układanie na talerzu." (...)
-Genki Kawamura, A gdyby tak ze świata zniknęły koty?
Myślałem, że jak na swoje możliwości pogodziłem się z tym, że niedługo umrę. A jednak - gdy pojawia się szansa zyskania choćby dnia życia, człowiek połasi się na każdą, nawet najgłupszą propozycję. Chciałem przyjąć śmierć ze spokojem i w harmonii, bez stawiania daremnego oporu - sądziłem, że tak właśnie się zachowam. Niestety. W obliczu nieuchronnego końca pokazałem prawdziwie ludzkie, zachłanne oblicze. Byłem gotów chwycić się brzytwy (albo i diabła), byle tylko pozostać przy życiu.
Film oglądany raz jeszcze po dłuższym czasie wywiera na nas zupełnie inne wrażenie. Oczywiście nie dlatego, że zaszły w nim jakieś zmiany - my się zmieniliśmy. Ponowny seans zmusza nas, by sobie to uświadomić.
Życie oglądane w zbliżeniu jest tragedią, ale z daleka to komedia.
Żeby coś zyskać, trzeb coś stracić.
Przede mną majaczył okrągły kształt, w którym mieszały się biel, czerń i szarość. Zamiauczał. Wróciła ostrość widzenia. Kot.
Zwykle orientujemy się, że coś było dla nas ważne, dopiero gdy to stracimy.
Ludzkość straciła trochę wolności, ale zyskała poczucie bezpieczeństwa, które dają reguły.
Przeżyłem na tym świecie trzydzieści lat, ale czy kiedykolwiek robiłem to, co naprawdę ważne? Widywałem się z tymi, z którymi w głębi duszy pragnąłem się zobaczyć? Przekazałem najbliższym to, co do nich czułem?
Komórki w zaledwie dwadzieścia lat od powstania przejęły kontrolę nad ludzkością. [...] Wynajdując telefon komórkowy, człowiek wynalazł także niepokój powodowany przez brak telefonu.
Praktycznie wszystko na tym świecie, co stworzyli ludzie, równie dobrze mogłoby nie istnieć.
Nie miałem nawet dziesięciu rzeczy, które chciałbym zrobić przed śmiercią.
Ludzie mają niesamowitą zdolność przemieniania skarbów w śmieci. Najcenniejsze prezenty, najczulsze listy, najpiękniejsze obrazy z przeszłości - wszystko w końcu staje się śmieciem i znika w odmętach niepamięci.
Ludzie istnieją chyba tylko po to, by dokładać sobie pracy.
Miłość musi się kiedyś skończyć. Wszyscy to wiemy, a jednak nadal kochamy.
Kapustek siedział przy mojej poduszce, miaucząc z niepokojem. Pogłaskałem go delikatnie. Jego sierść była miękka i ciepła. To uczucie pod palcami oznaczało, że żyję.
Między światem, w którym żyłem, a takim, w którym mnie nie było, powinna istnieć drobna różnica. Właśnie ona - ta mała, maleńka rozbieżność - stanowiła ślad, który miał pozostać po moim pobycie na ziemi.
Powoli, w ciągu wielu lat będą odchodzić w zapomnienie, niewidoczne nieistotne jak kamyki na poboczu, aż znikną całkowicie.
W podręczniku do historii wydarzenia całego stulecia niekiedy zajmują zaledwie kilkanaście stron. W skrajnych przypadkach zmieszczą się w jednej linijce. Kiedy usłyszałem od lekarza, że niewiele mi już zostało, postanowiłem inaczej traktować upływający czas: nie myśleć, że godzina ma tylko sześćdziesiąt minut, ale że ma aż trzy tysiące sześćset sekund.