cytaty z książki "Umorzenie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dzień, w którym umrzesz, zacznie się tak samo jak każdy inny.
-Mam problem - szepnęła.
Sama była zaskoczona tym, jak bardzo trząsł jej się głos.
- Jaki? - zapytał Kordian, ściągając brwi.
- Nie wiem, jak powiedzieć ci, że cię kocham.
-Wiesz, jaki teraz jesteś w moich oczach? - spytała.
-Nie.
-Taki, że powinni dodawać się do Gangu Słodziaków w biedrze.
-...starałem się strzelić ci komplement.
- Udało ci się.
- W tym wypadku o to nietrudno. Wystarczy, że robisz to, co zawsze.
- Czyli co?
- Jesteś.
Róże na górze, fiołki na dole, dawaj tę butlę, bo ci wpierdolę.
Chyłka rozejrzała się, drapiąc po głowie.
- I gdzie to, kurwa, sombrero?
- Nie wiem, podła cholero.
Joanna niemal zakrztusiła się dymem. Przez moment trwało pełne napięcia milczenie.
- Czy ty właśnie próbujesz wciągnąć mnie w jakąś rap grę?
- Zapytaj o to w punkcie ksero, mała sknero.
- Zordon...
- Przepraszam, hetero.
- Błagam cię. Starczy żenujących rymów - mruknęła, masując skroń.- Głowa mnie od nich boli.
- Boli cię raczej od tequili i ...
- Nie wygaduj bzdur - ucięła.- I nie złorzecz na tequilę, stara ściero.
Życie jest trochę jak film, to wszystko. Spoiler jest taki, że wszyscy umrzemy. suspens taki, że nigdy nie wiadomo kiedy.
[...] Wciąż nie daje mi spokoju to, jakim cudem prokurator Rejchert wykazał się taką wnikliwością. Dotychczas miałam go za człowieka tak leniwego, że gdyby postanowił zostać ojcem, po prostu ożeniłby się z ciężarną kobietą.
- Nigdy nie poznasz tego poczucia lekkiego niepokoju, kiedy masz okres i nagle kichniesz.
- Wiesz, jak się nazywają świadkowie Jehowy po japońsku? - rzuciła.
Kordian uznał, że raczej nie oczekiwała odpowiedzi.
- Ding Dong.
- Nieśmieszne? - nie poddawał się.
Zmierzyła go wzrokiem i westchnęła.
- Tak śmieszne, że zaraz zgotuję ci owacje pośladkami na stojąco.
Z japońskiego nie pamiętam wiele. Właściwie tylko, jak jest budowniczy - syknęła. - Na Chuja mi Ta Chata.
Sushimasterzy wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami.
- Nie, czekaj, pamiętam jeszcze zapaśnika. Jajami O Mate.
- Cóż...- Uniosła wzrok - Wszystko to spekulacje. Równie dobrze mogę za tydzień wyciągnąć kopyta.
- Jezu...
- Nie jęcz - odbąknęła. - Ciebie może w drodze powrotnej pierdolnąć samochód. I jeśli będzie to czarna iks piątka, odwalisz kitę miło zaskoczony.
W dodatku jestem niedokofeinowana. Czuję się, jakbym miała słabe połączenie Wi-fi z rzeczywistością.
- Nie słyszał pan o jego porzodku?
- Przodku?
- Konstanty Julian Zordon. Słynny powstaniec listopadowy.
- Ależ to był Ordon...
- To zachowuj się jak na Zordona przystało.
- To znaczy?,
- Panikuj, gadaj bez sensu, rób z siebie marynowane cielę i w pewien sposób uroczego przygłupa- wyrzuciła na jednym oddechu.
- Naprawdę łatwiej wygrać kłótnię z mądrym niż z głupim - burknęła.
Kąciki ust Teresy lekko drgnęły. - To prawda - odparła. - Z głupcem nigdy nie wygrasz. Za każdym razem sprowadzi się do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
- To problematyczne. U mnie jest tak, jak w niektórych knajpach. Nic nie kupisz, to nie posikasz.
Oryński westchnął.
- A co sprzedajesz?
- Ciosy w pysk. - odparła bez wahania. - Reflektujesz?
- Wiesz, jaki teraz jesteś w moich oczach?
- Nie.
- Taki, że powinno dodawać cię do Gangu Słodziaków w biedrze.
Chyłka przebiegła wzrokiem tekst i przekonała się, że Daria życzyła sobie obecności „wujka Zordona” w zoo.
- Naprawdę nie rozumiem, po co ona ją zabiera w takie miejsca – bąknęła.
- Żeby mała poznała zazwyczaj niewidywane, może nawet niespotykane okazy?
Chyłka prychnęła.
- Wzięłaby ją do najbliższej biedry albo lidla na promocję. Między regałami wtedy takich pod dostatkiem.
Czekały ją trudne dni - mimo to nawet ten najdłuższy z nich wszystkich będzie przecież trwał nie dłużej niż dwadzieścia cztery godziny.
Przede wszystkim musisz wiedzieć, że twoja gęba wygląda, jakby praworęczny pięciolatek narysował ją lewą ręką. Że zazdroszczę wszystkim, którzy nigdy nie mieli okazji cię poznać. Że zawsze byłam ciekawa twojego oglądu na inteligencję, jako formy życia zupełnie z nią niezaznajomionej, i że to ty jesteś powodem, dla którego producenci umieszczają instrukcję użytkowania na opakowaniach szamponu do włosów.
- Widziałem, co o tobie piszą w necie. Jesteś skończona.
- To samo cały świat powiedział Niemcom po pierwszej wojnie światowej. I zobacz, co się stało.
- Idź lepiej poczytać Zmierzch, ja muszę pomyśleć.
- Zmierzch?
- To chyba się w Twoim wieku czyta, nie?- odparła zamyślona Chyłka, przesuwając spojrzeniem po materiałach. - Kręci was historia rówieśniczki, która przez całą tę książkę w sumie musi przesądzić, czy jest nekrofilką czy zoofilką.
- Wiesz, jak nazywają się świadkowie Jehowy po japońsku - rzuciła.
Kordian uznał, że raczej nie oczekiwała odpowiedzi.
- Ding Dong.
- Gotowa? - zapytał Kordian.
Chyłka westchnęła, patrząc w kierunku okien gabinetu, w którym była umówiona ze swoją lekarką.
- Taa... - mruknęła i westchnęła. - Jestem przyzwyczajona.
- Do wyzwań?
- Nie, do całej tej sytuacji. Wciąż to samo gówno, tylko toaleta inna.
Mariusz Klejn był skuteczny głównie dlatego, że idealnie pasował do starego porzekadła: jeśli pomożesz kryminaliście przed popełnieniem przestępstwa, też jesteś kryminalistą - jeśli zrobisz to po fakcie, jesteś jego prawnikiem.
- Wiesz, jak to się mówi – szepnęła. – Co cię nie zabije, to… będzie próbowało do skutku.
Żegluj po niespokojnych wodach, bo jeszcze żaden żeglarz nie nauczył się niczego podczas flauty.