cytaty z książki "Błękitna krew"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Brawo, bardzo smieszne. zapiszę to sobie, jak tylko skończę się śmiać. Zaczynam szukać pióra.Tak mnie rozbawiłeś,że pewnie zaraz się właduję na pierwszy z brzegu słup telegraficzny.Dobrze chociaż, że umrę z weselem w duszy
Nie trzeba skakać do piekła, żeby wiedzieć, że jest tam gorąco.
- Wysłów się - powiedział.
- Wysłów? - Myron pokręcił głową.
- Powiedziałem wysłów, a nie powtórz.
Żeglowanie na spokojnych wodach nie oznacza, ze nie wpadniesz na górę lodową...
Jeśli niedzwiedź nasra w lesie, gdy nikogo nie ma w pobliżu, czy mimo to jego kupa śmierdzi?
Nie wszyscy jesteśmy stworzeni do prostego życia, nawet jeśli go pragniemy.
Ludzie kochają zwycięzcę. Podziwiają go. Zachwycają się nim, więcej, wielbią. Opisują go, używając słów takich jak bohater, odwaga i wytrwałość. Garną do niego, chcą go dotykać. Pragną być tacy, jak on.[...] Ale dlaczego? Jakie cechy zwycięzcy chcemy naśladować? Jego zaślepioną pogoń za czczą chwałą? Jego rozdętą samolubną obsesję, by zawiesić na szyi kawałek metalu? Gotowość poświęcenia wszystkiego, w tym ludzi, żeby w imię zdobycia tandetnej statuetki być lepszym od innych na sztucznej nawierzchni? [...] Dlaczego oklaskujemy ten egoizm, tę miłość własną
- Powiedział, że jest na wynos.
– Na wynos?
– No, wie pan. Chinka.
Mój Boże.
Cykl pokoleniowy.
Wprawdzie inne były: muzyka, filmy, język czy moda, ale zmiany dotyczyły zewnętrzności.
Pod workowatymi spodniami i fryzurami, podkreślającymi tożsamość nastoletnich właścicieli kryły się te same co zawsze lęki, potrzeby i kompleksy.
Tego dnia zaliczyli w Merion trzydzieści sześć dołków. Tyle samo następnego. A trzeciego dnia Myron zaczął wreszcie załapywać, o co chodzi w tej śmiesznej grze.
- Chad pochwalił się, że przygruchał starszą laskę.
- Wymienił jej imię? - spytał Myron.
- Gdzie tam - odparł Matthew Squires. - Powiedział, że jest na wynos.
- Na wynos?
- No, wie pan. Chinka.
- Twierdzisz, że to cię nie zmieniło - rzekł Myron. - Ale czy przed tamtym dniem ją kochałeś?
- A kto mówi, że jej nie kocham?- odparł z kamienną twarzą Win.
W oczach wszystkich był kimś, kto przed chwilą wykonał najważniejsze uderzenie życiu.
A może we własnych oczach był człowiekiem, który stojąc samotnie, zadaje sobie pytanie,
o co ten cały hałas.
Inteligentny człowiek zna swoje mocne strony, i, co równie ważne, zna też swoje słabości.
Spojrzał w kamerę, wsadził kciuki do uszu, pomachał palcami i wywalił język.
Jeśli, nie wiesz jak postąpić, zachowaj się dojrzale.
Ale niech pan nie rusza przeszłości, Myron. Nigdy nie wiadomo, co się tam znajdzie.
Victoria Wilson zadzwoniła na telefon w jego taurusie. Zastanawiał
się, co robili ludzie przed epoką telefonów w samochodach, komórek i
pagerów.
Pewnie znacznie lepiej się bawili.
Czymże jest czas, jeśli nie płodem dwóch wskazówek zegara?
Nie wszyscy jesteśmy stworzeni do prostego życia, nawet jeżeli go pragniemy.
- To Win ma matkę? - spytała z niedowierzaniem tuż po tym, jak skończył opowiadać o porwaniu.
- Tak.
- No to po mojej teorii o czarcim pomiocie- rzekła po chwili.
- Ha, ha!
- I po teorii o Winie- owocu poronionego eksperymentu.
- Nie pomagasz.
- A co tu pomoże? - odparła. - Wiesz, że go lubię. Ale ten chłopak... Jak nazywa takie przypadki psychiatra? To czubek.
Nie trzeba skakać do piekła, żeby wiedzieć, że jest tam gorąco.
Ludzie kochają zwycięzcę. Podziwiają go. Zachwycają się nim, więcej, wielbią. Opisują go, używając słów takich jak bohater, odwaga i wytrwałość. Garną do niego, chcą go dotykać. Pragną być tacy, jak on. (...) Ale dlaczego? Jakie cechy zwycięzcy chcemy naśladować? Jego zaślepioną pogoń za czczą chwałą? Jego rozdętą samolubną obsesję, by zawiesić na szyi kawałek metalu? Gotowość poświęcenia wszystkiego, w tym ludzi, żeby w imię zdobycia tandetnej statuetki być lepszym od innych na sztucznej nawierzchni? (...) Dlaczego oklaskujemy ten egoizm, tę miłość własną?
Nie wszyscy jesteśmy stworzeni do prostego życia, nawet jeśli go pragniemy.
- To Win ma matkę? – spytała z niedowierzaniem tuż po tym jak skończył opowiadać o porwaniu.
– Tak.
– No to po mojej teorii o czarcim pomiocie – rzekła po chwili.
– Ha, ha!
– I po teorii o Winie – owocu poronionego eksperymentu.
– Nie pomagasz.
– A co tu pomoże? – odparła. – Wiesz, że go lubię. Ale ten chłopak... Jak nazywa takie przypadki psychiatria? To czubek.