cytaty z książki "Alcatraz vs. the Evil Librarians"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Niektórzy sądzą, że autorzy piszą książki, bo mają bujną wyobraźnię i chcą się podzielić swoją wizją. Inni zakładają, że autorzy piszą, bo rozsadzają ich opowieści – a zatem musimy je zapisać w chwilach twórczej propondencji. Obie te grupy zupełnie się mylą. Autorzy piszą książki z jednego i tylko jednego powodu: lubimy torturować ludzi.
I pamiętajcie: mimo że ta książka sprzedawana jest jako powieść fantastyczna, musicie traktować wszystko, co w niej przeczytacie, z absolutną powagą, bo są to rzeczy ważne, w żadnym razie nie głupie, i zawsze mają sens. Kalarepa.
Leżałem przywiązany do ołtarza wykonanego z przestarzałych encyklopedii i miałem zostać złożony w ofierze mocom ciemności przez wyznawców kultu mrocznych Bibliotekarzy.
- Ach, chłopcze. Ta wojna, którą toczymy... Tu nie chodzi o pistolety ani nawet o miecze.
- W takim razie o co? O piasek?
- O informacje - odparł. - To jest prawdziwa władza w tym świecie.
(...)wielkie sukcesy często zależą od umiejętności rozróżnienia pomiędzy tym, co niemożliwe, a tym, co tylko nieprawdopodobne.
- Wygląda... niebezpiecznie - stwierdziłem.
- No oczywiście - powiedziała Bastylia. - W końcu to biblioteka.
Mądry człowiek umie wszystko obrócić na swoją korzyść, nieważne jak niekorzystne wydaje się to na początku.
Moje doświadczenie wskazuje, że większość problemów w życiu wynika z braku informacji. Wiele osób po prostu nie wie rzeczy, które wiedzieć powinny. Niektórzy ignorują prawdę, inni nigdy jej nie rozumieją.
Ludzie mogą dokonywać wielkich rzeczy. Są jednak i takie, które po prostu ich przerastają. Na przykład ja nie potrafiłem przeobrazić się w lód na patyku mimo wieloletnich starań. Mógłbym jednak zwariować, gdybym chciał. (Chociaż jeślibym osiągnął to drugie, mógłbym pewnie wmówić sobie, że osiągnąłem i pierwsze...).
(...) jeśli pozwolisz ogniowi palić się swobodnie, zniszczy wszystko dookoła. Jeśli jednak go ograniczysz, może być bardzo pożyteczny.
I gdy tak patrzyłem, wydało mi się, że biblioteka jako się... zmienia. Nie było to nic, co umiałbym precyzyjnie określić. Po prostu stawała się w jakiś sposób mroczniejsza. Bardziej złowroga.
-Okulary - powiedziałem. - Pretensjonalna mina. Zwykle upina włosy w kok.
-Okulary - powtórzył powoli dziadek Smedry. - Czy... w rogowych oprawkach?
-Zazwyczaj.
-Na horrendalną hiperwentylację! - wykrzyknął. - Bibliotekarka!...
- Jakie rzeczy potrafisz zepsuć? - spytał.
- Rozmaite - odparłem. - Drzwi, elektronikę, stoły. Raz zepsułem kurę.
- Kurę?
Przytaknąłem.
- Byłem na wycieczce. Trochę się... zdenerwowałem i podniosłem kurę. Kiedy postawiłem ją z powrotem, natychmiast straciła wszystkie pióra i od tej pory nie chciała jeść nic poza karmą dla kotów.
Informacje. Bibliotekarze kontrolują informacje w tym mieście... w całym kraju. Kontrolują to, co się czyta, co się ogląda, czego się naucza. Z tego powodu mają władzę.
Niektórzy sądzą, że autorzy piszą książki, bo mają bujną wyobraźnię i chcą się podzielić swoją wizją. Inni zakładają, że autorzy piszą, bo rozsadzają ich opowieści – a zatem musimy je zapisać w chwilach twórczej propondencji. Obie te grupy zupełnie się mylą. Autorzy piszą książki z jednego i tylko jednego powodu: lubimy torturować ludzi.
Biblioteki publiczne istnieją po to, by kusić. Bibliotekarze chcą, by wszyscy czytali ich książki - bez względu na to, czy mowa o głębokich i wzruszających dziełach na temat martwych szczeniąt, czy też o niebeletrystycznych książkach na zmyślone tematy, takie jak pątnicy, penicylina albo Francja.
Towarzyszyła mu liczna grupa Bibliotekarzy - nie takich chudych, w szatach, lecz rosłych, muskularnych, w muszkach i okularach przeciwsłonecznych, a także kilka kobiet z mieczami, ubranych w spódnice, o włosach upiętych w kok.
Kokosy... cierpienie nie boli. Tak to brzmiało. Obejrzałem się na rozwalony stół. Tortury nie bolały dziadka Smedry'ego.
Ale prawda jest taka, że Bibliotekarze kontrolują informacje w twoim kraju.
-Naprawdę zakradniemy się do biblioteki?
Skinął głową. - Tyle, że to tak naprawdę nie jest biblioteka, lecz znacznie niebezpieczniejsze miejsce - zgadywałem.
-O, to naprawdę jest biblioteka - odparł. - Po prostu do tej pory nie zdawałeś sobie sprawy, że wszystkie biblioteki są znacznie niebezpieczniejsze, niż sądziłeś.
Może cię to zaskoczy, ale w szeregach Bibliotekarzy istnieje wiele odłamów. Mroczni okulatorzy, Zakon Rozbitej Soczewki, Kości Skryby...
Ale wnętrze biblioteki może być zwodniczo rozległe. Czasami zbiory tworzą labirynt i łatwo zabłądzić.
-Pięciu bibliotekarzy w głównym holu - powiedział cicho. - Trzech za kontuarem, dwóch przy zbiorach. Ich zachowania są zgodne ze schematem, który widzieliśmy u nich wcześniej.
Wy, Ciszlandczycy, zapewne odwiedzaliście swoje lokalne biblioteki - i zaglądaliście w miejsca, gdzie dopuszcza się zwykłych ludzi. W tych miejscach znajdują się zazwyczaj rzędy schludnych regałów ze starannie poukładanym księgozbiorem. Książki prezentuje się tam w atrakcyjny sposób, z tego samego powodu, dla którego kocięta są urocze: żeby mogły was przywabić, a potem przyczaić się, skoczyć i zabić.
To jednak nie są prawdziwe biblioteki. Prawdziwe biblioteki nieszczególnie dbają o kuszenie czytelników. Ci z was, którzy zajrzeli do podziemnych zbiorów działu filozofii w bibliotece uniwersyteckiej, wiedzą, o czym mówię. W takich miejscach regały ustawia się coraz ciaśniej i podwyższa je coraz bardziej. Sterty książek czekających na ustawienie ma półkach wyrastają bez ładu i składu w przejściach i po kątach...
Kurz osiada na książkach niczym szara, wybrakowana wersja mchu z lasu deszczowego, nadając powietrzu stęchłą, niemiłą woń budzącą odległe skojarzenia z legowiskiem żalosmoka. Na każdym kroku masz wrażenie, że zaraz obrócisz się i ujrzysz wyschnięte kostne szczątki jakiegoś nieszczęsnego badacza, który zgubił się wśród zbiorów i już nigdy nie odnalazł wyjścia.
Widzicie, bibliotekarscy praktykanci mają mnóstwo czasu na ćwiczenie umiejętności całkowicie niedorzecznych. Tak naprawdę mają tylko trzy powinności. Po pierwsze, nauczyć się niewiarygodnie i bezsensownie skomplikowanego systemu katalogowania książek w magazynowanych zbiorach bibliotecznych. po drugie, ćwiczyć ze szczypcami do książek. Po trzecie, obmyślać sposoby torturowania niewinnej ludzkości.
Chociaż Stanami Zjednoczonymi nie rządzili tak naprawdę senatorowie, prezydenci i sędziowie, lecz kult mrocznych Bibliotekarzy.
Satelitami zawiadują Bibliotekarze - wtrąciła Bastylia, patrząc na mapę przez swoje okulary przeciwsłoneczne. - Piloci kierują się instrumentami i mapami dostarczonymi przez Bibliotekarzy.
Bibliotekarze opanowali najpierw zacofane obszary świata. Łatwiej nimi rządzić.