cytaty z książki "Jak pokochać freaka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Każdy, kto siedzi w zamknięciu, chce znaleźć drogę ucieczki.
Każdy kiedyś opada na dno, choćby nie wiadomo ile razy ktoś wyciągał nas na powierzchnię.
O dobrą zabawę nietrudno, gdy ma się kartę biblioteczną.
Pokażcie światu, kim dzisiaj jesteście. Wszystkim, co mamy, jest bowiem dzień dzisiejszy. Wczorajszy przeminął, a jutro może nie nastąpić.
-Dlaczego rodzice nas okłamują? (...)
-Chyba, żeby nas chronić -odpowiada Grover.
-Przed czym? -dopytuję.
-Przed życiem. Tak przypuszczam -mówi.
-Jeżeli więc chronią nas przed życiem, to czy my naprawdę żyjemy?
Nie panikuj,ale na twoim talerzu siedzi węglowodan. Mam go dla ciebie zabić?
Życzę mu prawdziwego życia, nawet i szpetnego. Bo rzeczywistość może i jest szpetna, ale czasem można być i porąbanym, i pięknym.
(...) wszystko, co nas uszczęśliwia, z czasem nam zaszkodzi.
Bo pamiętaj, autentyczni wariaci nie wiedzą, że zwariowali.
W naszych wewnętrznych walkach wszyscy jesteśmy wojownikami. Durga istnieje tu, w tobie. - Wskazuje moje serce. - A ty potrzebujesz pożywienia. - Zaczyna mi opowiadać o hierarchii potrzeb Maslowa, o której się uczył na studiach z pedagogiki dziecięcej. Że bez jedzenia i wody nie będziemy czuć się bezpiecznie, a bez poczucia bezpieczeństwa nie poczujemy się kochani, natomiast bez miłości nie będziemy mieć szacunku do siebie, zaś bez szacunku do siebie nigdy nie doznamy pełni samorealizacji.
Madison mówiła, że odwaga przybiera różne postacie. Że niekoniecznie oznacza skoki spadochronowe lub na bungee. Bo dla niektórych ludzi samo wstawanie rano jest aktem odwagi. A nawet najdrobniejszy taki akt może zaowocować czymś wspaniałym.
Nie mam ochoty marnować czasu na rozważanie, kim jestem. Ja chcę po prostu być.
Jeśli dalej będziesz się na mnie gapić, w środku nocy polakieruję ci czoło.
Jedni dziedziczą po rodzicach zielone oczy. Inni schizofrenię. Jak widać, nie dostały mi się zielone oczy.
Gorzko mi ze smutku. Nie znoszę się smucić. Nie ma nic gorszego. Nawet nieodczuwanie niczego jest lepsze.
-Istnieć to przecież wiedzieć, że to się któregoś dnia skończy, zgadza się?
-Ale to nie oznacza, że mamy nie żyć tym, co teraz.
- Troszczę się o Cassie, ponieważ ona tego nie chce - mówi.
- Ale skoro nie potrzebuje twojej troski, czemu jej nie dasz, czego chce?
- Nie chodzi o robienie rzeczy, których ludzie od ciebie oczekują. Idzie o dawanie im tego, czego potrzebują.
Nakazuję sobie oderwać wzrok od jego warg i przenieść go na cokolwiek innego.
Ściskam w ręce figurkę świętego Antoniego, powoli coraz bardziej dusząc tego plastikowego człowieczka.
Jedno z jej oczu otwiera się odrobinę, potem unosi się jej dłoń, a z niej strzela w górę środkowy palec.Owszem, ma jeszcze w sobie wiele życia.
Cassie znów się śmieje i w pokoju robi się jaśniej.
Po co ta cała walka?Kończy się tylko jeszcze większym uwikłaniem.
Komentarz pełen złości. Dowód na to, że nie jest na żadnych prochach.
Wszędzie wokół nas leżą opakowania po słodyczach. Robię z nich stos, taką słodką hałdę.
- Grover, gdzie jest widelec?
- Nie mam pojęcia.
- Właśnie, że masz. Dobrze wiesz, gdzie jest.
- Kerry, akurat ty powinieneś wiedzieć, że czasem rzeczy znikają w sposób niewytłumaczalny. Po prostu je tracimy. Gdyby było inaczej, miałbym pewność, że nigdy nie postradam rozumu, a statystycznie rzecz biorąc, jest całkiem prawdopodobne, że on pewnego dnia po prostu weźmie i mnie opuści. [...] Podobnie jest z tym widelcem.
Jedynym sposobem na odnalezienie się jest przyznanie, że się zgubiliśmy.
- na ciebie mogę zaczekać, zander!
- myślałam, że nienawidzisz czekać.
- zgadza się. - twarz grovera ociekaa wodą. - ale to jeszcze nie znaczy, że czasem nie muszę.