cytaty z książki "Tower of Dawn"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nesryn pokręciła głową i pociągnęła raz jeszcze. Nawet nie drgnął. Ich ciemne oczy znów się spotkały. Nie było w nich ani cienia strachu.
–Słyszałem opowieści szpiegów na twój temat – powiedział czystym, wyraźnym głosem. – Nieustraszona kobieta z Balruhn w imperium adarlańskim. Strzała Neith. I wiedziałem...Zapłakana Nesryn ciągnęła i szarpała, ale Sartaq uśmiechnął się tylko do niej. Łagodnie i słodko. Jak nigdy wcześniej.
– Kochałem cię, na długo zanim cię w ogóle ujrzałem.
– Proszę – płakała Nesryn. Sartaq uścisnął jej dłoń.
– Żałuję, że nie mieliśmy więcej czasu. Nagle gdzieś za nim rozległ się syk, pojawiło się ogromne ciało, lśniące i czarne i...Książę znikł, wyrwany z jej ręki. Jakby nigdy nie istniał.
- Jesteś uparty jak osioł.
- Obrzucano mnie o wiele gorszymi epitetami. - odparł Chaol.
[...]
- W ogóle mnie to nie dziwi.
- Czy spełniasz się podczas zbliżeń?
Chaol zacisnął zęby.
- To naprawdę ważne?
W jaki sposób doszła do tego, co łączyło go z Nesryn?
Yerne, miast odpowiadać, zapisała coś na swoim arkuszu.
- Co ty piszesz? - spytał ostro [...]
- Właśnie zapisałam odpowiedź na twoje pytanie. Wielkie "nie". - odpowiedziała i podkreśliła ostatnie słowo.
Prawdziwą ceną tego wszystkiego [...] nie jest lęk o własne życie, a to, co też śmierć wyrządzi drugiej osobie.
Trudno darzyć się nawzajem miłością, gdy wiesz, że pewnego dnia staniecie przeciwko sobie. Nie ma mowy o miłości, kiedy nie towarzyszy jej zaufanie.
- Wpatrywanie się w horyzont wcale nie przyspieszy podróży- mruknął, wtulony w jej szyję.
- Dokuczanie żonie z tego powodu również nic nie da.
[...]
- A cóż innego pozostało mi do roboty podczas tej niekończącej się podróży? Dokuczanie ci to moja jedyna rozrywka, lady Westfall.
- Trafisz tam konno. Słyszałeś kiedyś o koniach?
Chaol zacisnął dłonie na poręczach.
- Żeby jechać konno, człowiek na ogół potrzebuje nóg.
- To całe szczęście, że ci jescze obie zostały.
- Słyszałem opowieści szpiegów na twój temat- powiedział czystym, wyraźnym głosem. - Nieustraszona kobieta z Balruhn w imperium adarlańskim. Strzała Neith. I wiedziałem...
[...]
- Kochałem Cię, na długo zanim cię w ogóle ujrzałem.
- Mylisz moją życzliwość z głupotą. Jeśli poczyniłeś jakieś postępy lub nastąpił regres dowiem się o tym.
- Jeśli tak wygląda twoja życzliwość, to chyba nie chcę poznać złych stron twego charakteru.
- Hasar wcciąż boczy się na to, że podczas ich pierwszego spotkania Kadara próbowała ją pożreć- przyznał.
Księżniczka przewróciła oczami, choć błysneło w nich rozbawienie.
- Nawet w porcie słychać było, jak skrzeczy- dodał siedzący dalej Kashin.
[...]
- Księżniczka czy ruk?
- Spodnie też?
Wiedział, że powinien być uprzejmy i błagać ją o pomoc, a mimo to...
- Musiałbym chyba najpierw trochę wypić. - odparła Yerne i spojrzała na speszoną nieco Nesryn. - Przykro mi- rzekła, choć jad sączył się w jej głosie.
- Dlaczego jej to mówisz?
- Przypuszczam, że ostatnimi czasy miała pecha dzielić z Tobą łóżko.
-Nigdy tego nie zapomnę (...).
- Bez względu na to, co się stanie z całym światem.
Yrene całowała go po szyi, ramionach, twarzy.
- Bez względu na to, ile oceanów, gór czy puszcz stanie na drodze.
Pozwolił im wszystkim, by odeszli. Bywało, że sam odchodził, ale w w przypadku Aelin, Doriana i Nesryn wina była po jego stronie. Pozwolił, by znikli, i nie podążył za nimi.
Niemniej ta kobieta cofająca się teraz ku drzwiom, usiłując powstrzymać łzy bólu, który jej zadał, łzy gniewu, na który sam sobie zasłużył... Wyciągnęła rękę ku klamce. Usiłowała ją namacać na ślepo.
Jeśli wyjdzie... Jeśli jej na to pozwoli...
Yrene nacisnęła klamkę.
Każdy etap. Każdy krok. Każdy upadek w ciemność. Każda chwila rozpaczy, wściekłości i bólu. Wszystko to przywiodło go dokładnie tu. Do miejsca, w którym chciał się znaleźć.
Tak, obok niego stała nadzieja. Ukrywana i chroniona prze długie lata w tym mieście, a wcześniej na bezdrożach północy, natchniona i prowadzona przez samych bogów, chowana przed mrocznymi siłami, które chciały ją zniszczyć. Odrobina nadziei.
Najbardziej niebezpieczna ze wszystkich broni wymierzonych przeciwko Erawanowi i prastarej ciemności Valgów. Ta, po którą przybył. Ta, którą miał chronić.
Cenniejsza od żołnierzy i stali, jedyna szansa na ocalenie. Nadzieja.
- To będzie największa wojna naszych czasów - powiedział cicho. - Długo po tym, jak odejdziemy, jak odejdą wnuki naszych wnuków, ludzie nadal będą o niej mówić. Będą szeptać o niej przy ogniskach i śpiewać o niej w wielkich halach. Będą pamiętać, kto przeżył, a kto zginął, kto walczył, a kto się od walki uchylił. - Jego grdyka podjechała w górę i w dół. - Kita przy mojej sulde powiewa ku północy, dzień i noc. Być może odnajdę swe przeznaczenie na wielkich równinach Fenharrow lub pod białymi murami Orynthu, ale udam się na północ tak czy owak. Jeśli ojciec mi rozkaże.
-Nie wszyscy potrafią docenić piękno pustyni - powiedziała - ale w moim przypadku jej śpiew trafia prosto do mego serca.
Pustynia była morzem, po którym nigdy nie popłynie żaden okręt. Dla wielu ludzi była piekłem, na którym czekała płonąca śmierć. Chaol jednakże czuł jedynie ciszę i spokój.
A także powolne, stłumione, przetaczające się tętno pustynnego życia. Nieokiełznane, dzikie piękno.
-Wiem, co masz na myśli - powiedział, ostrożnie zsiadając z Farashy.
-Może oboje nauczymy się jeszcze żyć tak jak należy. Jeśli przetrwamy tę wojnę.
Jego słowa były niczym ostry, zimny nóż wbity w blat między nimi. Yrene jednakże wyprostowała się i uniosła swój kieliszek.
-Za życie, lordzie Chaolu- oznajmiła. Z jej lekkiego uśmiechu przebijała hardość i zawziętość.
Mężczyzna trącił jej kieliszek własnym.
- Za bycie Yrene i Chaolem. Nawet jeśli tylko przez jedną noc.
There are choices in my past... that I have come to regret. But I can only move on - and attempt to fix them. Fight to make sure they do not occur again.
I came to not only save my people, but all peoples of this world.
Don't you waste one heartbeat being afraid of a coward who hunts women in the darkness.
Maybe you and I will have to learn how to live - if we survive this war.
- Mountains. And seas - she whispered.
- So you never forget that you climbed them and crossed them. That you - only you - got yourself here.
My hatred, my anger and fear and pain. They were all parasites, feeding on me these years. Sustaining me, but also feeding on me.
(...) najlepszy dowód na to, że znalazł się dokładnie tam, gdzie się znaleźć powinien. Że zawsze zmierzał we właściwym kierunku. Że zawsze podążał właśnie tutaj.
-Zamieni mi życie w piekło, jeśli nie odniesie wrażenia, że zawróciłam ci w głowie.
Chaol zatrzymał jej dłoń na wysokości bicepsa. Jej palce lekko drżały. Być może sprawił to słodki, lepki dym dookoła nich, być może muzyka i nadzy tancerze, błyskający klejnotami, ale rzekł:
- Myślę, że już to zrobiłaś, Yrene Towers.
- Ja po prostu tego nie rozumiem. Dlaczego miałby podejmować tak wielki trud? Po co podbijać kolejne terytoria, kiedy w sekrecie włada już całym Północnym Kontynentem? Czy naprawdę chce pogrążyć cały nasz świat w jeszcze większych ciemnościach? Naprawdę chce się zwać władcą wszechrzeczy?
- Demony nie kierują się czymś takim jak motywy czy powody. Być może powoduje nim jedynie żądza zniszczenia.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, o ile była drobniejsza od niego. Jaka była delikatna.
Z tego, że bez niej świat nie był już tym samym. Nie wyglądał tak samo. Nie smakował tak samo.
- Nie odchodź - szepnął. - Przepraszam cię.