cytaty z książki "Lektor"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
A może "za późno" w ogóle nie istnieje, może jest tylko "późno", a późno jest o wiele lepsze niż "nigdy"?
Próbowałem więc osiągnąć stan tej samej niewinności, z jaką dzieci kochają swoich rodziców. Ale miłość do rodziców jest jedyną miłością, za którą człowiek nie odpowiada
Walczyła nie tylko podczas procesu. Walczyła zawsze, walczyła nie o to, żeby pokazać, co potrafi, ale żeby ukryć to, czego nie umie. W jej życiu każdy start polegał na energicznym odwrocie, a zwycięstwo oznaczało skrywaną porażkę.
Dlaczego to,co było piękne,blaknie,kiedy wracamy do tego pamięcią,kruszy się i rozpada,bo kryło okropną prawdę?(...)Czasami kiedy koniec jest bolesny, wspomnienie nie odpowiada prawdzie o szczęściu.Czy o szczęściu może być mowa tylko wtedy, kiedy jest wieczne?I boleśnie może się skończyć tylko to,co było bolesne,bolesne bólem nieświadomym albo niezauważonym?Ale co może być bardziej nieświadome niż niezauważony ból?
Kiedy stawała się zimna i twarda, żebrałem o to, żeby znowu była dla mnie dobra, żeby mi wybaczyła, żeby mnie kochała. Czasami czułem, że chyba sama cierpi z powodu swojej oziębłości i uporu. Tak, jakby tęskniła do moich ciepłych przeprosin, zapewnień i zaklęć.
Ucieczką nie jest bowiem zajmowanie się przeszłością, tylko zdecydowane skupienie się na teraźniejszości i przyszłości, ślepej na schedę przeszłości, którą przecież jesteśmy napiętnowani i z którą musimy żyć.
Trudno ocenić lata, których się jeszcze nie przeżyło albo które ma się jeszcze przed sobą.
Uciec nie znaczy tylko skądś odejść, lecz również dokądś dotrzeć.
(...) bywałem albo nazbyt pewny siebie albo przesadnie nieśmiały. To wydawałem się sobie niezdolny, niepozorny i nic nieznaczący, to znów myślałem, że we wszystkim jestem doskonały i wszystko musi mi się udać. Kiedy czułem się pewnie, mogłem pokonać największe trudności. Ale wystarczyło najmniejsze niepowodzenie, bym znowu nabrał przekonania, że nic nie jestem wart.
Czy to smutek nas ogarnia, kiedy piękne wspomnienia kruszeją, gdy wraca się do nich pamięcią, bo wspomniane szczęście nie wynikało z prawdziwej sytuacji, ale z obietnicy, która nigdy nie została dotrzymana?
Wyobraź sobie, ktoś świadomie działa na swoją zgubę, a ty możesz go uratować - ratujesz go? Wyobraź sobie operację i pacjenta, który bierze narkotyki, których nie toleruje anestezja, wstydzi się jednak, że jest narkomanem, i nie chce o tym powiedzieć anestezjologowi - porozmawiasz z anestezjologiem? Wyobraź sobie rozprawę sądową i oskarżonego, który zostanie ukarany, jeśli nie wyzna, że jest leworęczny i dlatego nie mógł popełnić przestępstwa dokonanego prawą ręką, jednak on się wstydzi, że jest leworęczny - powiesz sędziemu co się dzieje? Wyobraź sobie, że jest homoseksualistą, jako taki nie mógł popełnić danego przestępstwa, wstydzi się jednak, że jest homoseksualistą. Nie chodzi o to, czy człowiek powinien się wstydzić, że jest leworęczny albo jest homoseksualistą - wyobraź sobie po prostu, że się wstydzi.
(...) jeśli przegapi się właściwy czas, jeśli za długo się samemu przed czymś wzbrania, jeśli za długo sie czegoś komuś odmawia, potem przychodzi to zawsze za późno, nawet jeśli próba kosztowała dużo wysiłku i przyjęto ją z radością.
Zawsze miałam uczucie, że i tak nikt mnie nie rozumie, że nikt nie wie, kim jestem i co mnie do tego czy owego skłoniło. Wiesz, jeśli nikt cię nie rozumie, to nikt nie może od ciebie żądać zdania rachunku. Nawet sąd nie mógł tego żądać. To mogą robić tylko umarli. Oni rozumieją.
Przyjaciele wprawdzie wpadali na chwilę, ale byłem już tak długo chory, że ich wizyty, podczas których nie dało się przerzucić mostu pomiędzy moją a ich codziennością, stawały się coraz krótsze.
Skoro pożądanie spojrzeniem jest równie złe jak prawdziwe zaspokajanie żądzy, a fantazjowanie o tym na jawie równie niedobre jak wymyślony akt, to czemu by nie iść na skróty i mieć je oba: i zaspokojenie, i akt.
Warstwy naszego życia leżą tak gęsto jedna na drugiej, że w tym, co później stale nas spotyka, jest coś, co było wcześniej, i co nie jest zakończone i załatwione, ale współczesne i nadal żywotne".
Warstwy naszego życia przylegają do siebie tak ściśle, że w późniejszych zdarzeniach zawsze napotykamy wcześniejsze ,nie jako sprawy odłożone na bok, zamknięte, lecz coś ,co jest teraźniejsze i żywe.
A ponieważ zawsze musiała się trochę maskować, nigdy nie mogła się całkiem otworzyć, nigdy być sobą, owa prawda i owa sprawiedliwość były żałosne, ale była to jej żałosna prawda i jej żałosna sprawiedliwość, a walka o nie była jej walką.
Ponieważ
o prawdziwości tego, co się mówi, świadczy to, co się robi, można zrezygnować z mówienia".
- Dla dorosłych nie znajduję żadnego usprawiedliwienia, żeby to, co ktoś inny uważa dla nich za dobre, przedkładali nad to, co sami za takie uważają. - Nawet wtedy, gdyby dzięki temu później byli szczęśliwi? (...) - Nie mówimy tu o szczęściu, ale o godności człowieka i jego wolności.
Mój ojciec był człowiekiem zamkniętym w sobie, nie potrafił nam, dzieciom, komunikować swoich uczuć ani nie wiedział, co począć z tymi, które my mu okazywaliśmy. Długi czas przypuszczałem, że za owym niekomunikatywnym zachowaniem kryje się bogactwo niewydobytych skarbów. Ale później zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle jest tam cokolwiek. Może jako chłopiec i młody człowiek był bogaty w uczucia, ale nie ujawniając ich latami, pozwolił im uschnąć i obumrzeć.
Pamiętasz, jak bardzo potrafiło cię jako małego chłopca oburzyć, kiedy mama wiedziała, co jest dla ciebie dobre? Już to, jak dalece wolno się tu posunąć w przypadku dziecka, od zawsze było istotnym problemem. Jest to wprawdzie filozoficzny problem, ale filozofia nie dba o dzieci. Zostawiła je w rękach pedagogiki, ale to nie są dla nich dobre ręce.
Uciec nie znaczy tylko skądś odejść, lecz również dokądś dotrzeć. A przeszłość, do której dotarłem jako historyk prawa, nie była w mniejszym stopniu wypełniona życiem niż teraźniejszość. Nie jest również tak, jak mogłaby przypuszczać osoba stojąca z boku, że ktoś obserwuje jedynie minioną pełnię życia, uczestnicząc w teraźniejszej. Zajmować się historią oznacza budować pomosty między przeszłością a teraźniejszością, obserwować obydwa brzegi i być na nich aktywnym. Jednym z moich zagadnień badawczych było prawo w Trzeciej Rzeszy i w tym przypadku widać szczególnie wyraźnie, jak przeszłość i teraźniejszość zlewają się w jedną życiową rzeczywistość. Ucieczka nie jest tu zajmowaniem się przeszłością, lecz właśnie zdecydowaną koncentracją na teraźniejszości i przyszłości, ślepej na dziedzictwo przeszłości, które wycisnęło na nas swoje piętno z którym musimy żyć”.
Wstyd jako powód wymijającego, odpychającego, skrytego i wypaczonego, a także raniącego innych zachowania; sam to znałem.
Warstwy naszego życia leżą tak głęboko jedna na drugiej, że w tym co później stale nas spotyka , jest coś, co było wcześniej, i co nie jest zakończone i załatwione , ale współczesne i nadal żywotnie .
Nie boję się, niczego się nie boję. Im bardziej cierpię tym mocniej kocham, niebezpieczeństwo
potęguje miłość, wyostrza ją, wybacza błędy. Będę jedynym aniołem którego potrzebujesz. Opuścisz życie piękniejsza, niż kiedy je zaczynałaś. Niebo spojrzy na ciebie i powie: jednej tylko rzeczy brakuje duszy, tą rzeczą jest miłość".
Wiesz ,jeśli nikt cię nie rozumie,to nikt nie może od ciebie żądać zdania rachunku.
Nie lubiłem tego, jak wyglądałem, jak się ubierałem i poruszałem, co osiągnąłem i co znaczyłem. Ileż było we mnie jednak energii, ileż ufności, że pewnego dnia będę piękny i mądry, przewyższający innych i podziwiany, ileż oczekiwań, kiedy stykałem się z nowymi ludźmi i sytuacjami.
Czy dlatego jestem smutny? Z powodu zapału i wiary, która mnie wówczas przepełniała i wymogła na życiu obietnicę, jakiej ono przenigdy nie mogło dotrzymać? Czasami w twarzach dzieci i nastolatków dostrzegam ten sam zapał i wiarę i patrzę na nie z tym samym smutkiem, z jakim myślę o sobie z tamtego okresu. Czy ten smutek to smutek sam w sobie? Czy jest on smutkiem ogarniającym nas wtedy, gdy z perspektywy czasu kruszą się piękne wspomnienia, gdyż wspominane szczęście było nie tylko wytworem sytuacji, lecz obietnicy, która nie została dotrzymana?
(...) miłość do rodziców jest jedyną miłością za którą się nie odpowiada.
Chociaż może nawet i za tę miłość jest się odpowiedzialnym.