cytaty z książki "Całe życie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Blizny są jak lata, uważał, nawarstwiają się na sobie i dopiero wszystkie razem tworzą człowieka.
- Kulejesz - powiedział - do niczego nam się nie przydasz.
- W całej okolicy nie ma lepszego robotnika ode mnie - odparł Egger - Jestem silny. Wszystko potrafię. Wszystko zrobię.
- Ale kulejesz.
- Może w dolinie - rzekł Egger - w górach tylko ja idę prosto.
Od człowieka można kupić godziny, można mu ukraść dni albo zrabować całe życie. Ale nikt nie może odebrać człowiekowi choćby jednej jedynej chwili.
- O, nie - odparł Egger i wstał. - Każdy kuśtyka na własny rachunek!
(...)z czasem człowieka po
prostu ubywa. U jednego idzie to szybko, u innego może potrwać. Od chwili narodzin tracisz po kolei jedno po drugim, najpierw palec, potem całe ramię, najpierw ząb, potem wszystkie zęby, najpierw wspomnienie, potem całą pamięć i tak dalej, i tak bez końca, póki w którymś momencie nic już nie zostaje. Wtedy zgarniają resztkę ciebie do dołu, zakopują i fertig.
Gdy i tak już idziesz do piekła, mówił, śmiej się razem z diabłami, to nic nie kosztuje, a łatwiej ci będzie to wszystko znieść.
(...) chętnie przytuliłby ją do policzka i po prostu tak stał. Zamiast tego zrobił wielki krok i prędko ruszył dalej.
Nigdy nie zwątpił w Boga i nie bał się śmierci. Nie potrafił sobie przypomnieć, skąd pochodzi , a koniec końców nie wiedział też, dokąd zmierza. Jednak mógł bez żalu spoglądać na czas między tymi punktami , na swoje życie, z raptownym śmiechem i jednym wielkim zdumieniem.
Opuścił wzrok na swoje ręce. Nagle wydały mu się dziwne, gdy tak leżały; ciężkie, bezużyteczne i głupie.
- Jeszcze jednego? - zapytała młoda kobieta, a Egger kiwnął głową. Wzięła nowy kieliszek, a gdy się pochyliła, by postawić go na stole, musnęła ramię Eggera fałdką bluzki. Muśnięcie było niemal niewyczuwalne, a jednak zostawiło po sobie subtelny ból, który z każdą sekundą zdawał się coraz głębiej wnikać mu w ciało. Spojrzał na nią, a ona się uśmiechnęła.
Andreas Egger przez całe życie wracał myślami do tej chwili, do tego ulotnego uśmiechu tamtego popołudnia przy cicho trzaskającym piecu gospody.
Wiedział, że najpóźniej podczas dwugodzinnego podejścia pod górę ich arogancja wypruje razem z potem na zgrzanych głowach, póki nie zostanie nic poza wdzięcznością, że udało się tego dokonać, i zmęczeniem do szpiku kości".
Najwyraźniej ludzie szukali w górach czegoś, o czym sądzili, że zgubili to dawno, dawno temu. Nigdy się nie domyślił, o co tu dokładnie chodziło, jednak w miarę upływu lat był coraz bardziej przekonany, że turyści w gruncie rzeczy kuśtykali nie tyle za nim, co za jakąś nieznaną, nienasyconą tęsknotą".
Jego życie bezustannie dyndało na włosku między niebem a ziemią (...)Wedle jego rozeznania nie ciążyła na nim żadna poważna wina i nigdy nie uległ pokusom tego świata, pijaństwu, rozpuście czy obżarstwu. Zbudował dom, spał w niezliczonych łóżkach, w oborach, na rampach ładunkowych, a kilka nocy nawet w rosyjskiej drewnianej skrzyni. Kochał. I zaznał przedsmaku tego, dokąd ta miłość mogła zaprowadzić. Widział, jak kilku mężczyzn spacerowało po Księżycu. Nigdy nie zwątpił w Boga i nie bał się śmierci. Nie potrafił sobie przypomnieć skąd pochodzi, a koniec końców nie wiedział też,dokąd zmierza. Jednak mógł bez żalu spoglądać na czas między tymi punktami, za swoje życie, z raptownym śmiechem i jednym wielkim zdumieniem.
Ale stał tak niczym drzewo, którego wnętrze jest już spróchniałe.
W pewien zimny poranek, jeszcze przed wschodem słońca, wsiadła z dwiema walizkami do autobusu pocztowego, zajęła miejsce na samym końcu i zamknęła oczy, których, jak później opowiadał kierowca, ani razu nie otworzyła podczas całej podróży.