cytaty z książki "Pociąg linii M"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wierzę w ruch. Wierzę w ten niefrasobliwy balon - w świat. Wierzę w północ i w południową godzinę. W co jeszcze? Czasami we wszystko. A czasami w nic. To się zmienia niczym migocące nad stawem światło. Wierzę w życie, które pewnego dnia wszyscy stracimy.
Pragniemy tego, czego nie możemy mieć. Staramy się odzyskać jakiś moment, odgłos, doznanie zmysłowe. Chcę usłyszeć swoją matkę. Chcę zobaczyć swoje dzieci jako dzieci. Drobne dłonie, szybkie nogi. Wszystko się zmienia. Chłopak dorósł, ojciec nie żyje, córka jest wyższa ode mnie, płacze, bo miała zły sen. "proszę, zostańcie na zawsze", mówię wszystkiemu co znam. Nie odchodźcie. Nie rośnijcie.
Jestem pewna, że mogłabym pisać o niczym bez końca. Musiałabym tylko nie mieć nic do powiedzenia.
Tak naprawdę niczego nie można skopiować. Miłości, klejnotu, nawet jednej linijki wiersza.
Życie leży u stóp rzeczywistości, wiara na jej szczycie, a mieszkający pośrodku impuls twórczy przenika wszystko.
Kupiłam nowy przekład Boskiej Komedii i sznurowadła. Zauważyłam w sobie przypływ optymizmu.
- Jestem wytrącona z równowagi, nie wiem , co jest nie tak.
- Zgubiłaś gdzieś radość - odpowiedział bez wahania - A bez radości jesteśmy jak martwi.
- Jak mam ją teraz znaleźć?
- Znajdź ludzi, którzy ją mają, i kąp się w ich doskonałości.
Istnieją dwa rodzaje arcydzieł. Są takie klasyczne książki, potworne i boskie zarazem jak Moby Dick, Wichrowe Wzgórza albo Frankenstein, ale i takie, w których pisarz wydaje się nasycać słowa żywą energią, pierze Czytelnika niczym w pralce i wyżyma go, a potem rozwiesza do wyschnięcia na sznurze. To są książki miażdżące.
Liście to samogłoski. Zmiatam je w nadziei, że znajdę kombinacje, których szukam. Język mniejszych bogów.
Od dawna chciałam zobaczyć pozostałości po francuskiej kolonii karnej, do której zsyłano najgroźniejszych przestępców, dopóki nie przeniesiono ich na Wyspę Diabelską. W “Dzienniku złodzieja” Jean Ganet opisywał Saint-Laurent jako ziemię świętą, a więźniów przedstawiał czytelnikom z nabożną empatią […] Ale kiedy został skazany, więzienie, które darzył takim szacunkiem, zamknięto i uznano za nieludzkie, a ostatni pozostali przy życiu osadzeni powrócili do Francji. Ganet odbył karę we Fresnes, gorzko lamentując, że nigdy nie osiągnie wielkości, do której aspirował. Załamany, napisał, że został obdarty z niesławy.
[…] Liczący już siedemdziesiąt lat pisarz był ponoć schorowany i najprawdopodobniej nigdy nie mógłby sam wrócić do Gujany. Wyobrażałam sobie, że przywiozę mu stamtąd ziemię i kamienie.
Poeta, który napisał ten wiersz, jest już garścią prochu, lecz źrebak, którego stworzył, pozostaje pełen życia i ciągle się odradza.