cytaty z książki "Dziecko Noego"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Religia nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa, proponuje tylko pewien sposób życia.
Miłość to trudna rzecz, nie można jej wywołać ani kontrolować, ani też zmusić, aby trwała
Religia żydowska kładzie nacisk na szacunek, chrześcijańska na miłość. Zadaję sobie pytanie: czy szacunek nie jest ważniejszy od miłości? A także łatwiejszy do zastosowania... Kochać swojego nieprzyjaciela, jak proponuje Jezus, i nadstawiać drugi policzek, uważam, że to godne podziwu, ale trudne do wykonania. Zwłaszcza w tej chwili. Nadstawiłbyś drugi policzek Hitlerowi, powiedz?
- Nigdy!
- Ja też nie! To prawda, że nie jestem godny Chrystusa. Życia mi nie starczy, by go naśladować... Ale czy miłość może być obowiązkiem? Czy można rozkazywać sercu? Nie sądzę. Według wielkich rabinów szacunek jest lepszy od miłości. Jest trwałym zobowiązaniem. To mi się wydaje możliwe. Mogę szanować tych, których nie lubię, lub tych, którzy są mi obojętni. Ale kochać?
Zresztą czy muszę ich kochać, skoro ich szanuję? Miłość to trudna rzecz, nie można jej wywołać ani kontrolować, ani też zmusić, aby trwała.
Tymczasem szacunek...
Niektóre wzruszenia są tak silne, że - czy radosne, czy smutne - wytrącają nas z równowagi.
- Ludzie wyrządzają sobie wzajemnie zło i Pan Bóg się do tego nie wtrąca. Stworzył ludzi wolnymi. A więc cierpimy i weselimy się niezależnie od naszych zalet czy wad. (...) Pan nie miesza się do naszych spraw.
- Czy ojciec chce powiedzieć, że cokolwiek się zdarza, Pan Bóg ma to w nosie?
- Chcę powiedzieć, że cokolwiek się zdarza, Pan Bóg zakończył swoje zadanie. Teraz kolej na nas. Odpowiadamy za siebie.
Oskarżać zamiast się tłumaczyć. Atakować kiedy jest się podejrzewanym. Kąsać raczej, niż się bronić.
W czasie wojny największym niebezpieczeństwem jest przyzwyczajenie. A zwłaszcza przyzwyczajenie do niebezpieczeństwa.
Nie pytajcie mnie, jak wyglądała moja matka: czy można opisać słońce? Z mamy promieniowało ciepło, siła, radość. Bardziej pamiętam te odczucia niż rysy jej twarzy. Przy niej śmiałem się i nic złego nie mogło mi się przytrafić.
Bóg tutaj jest. Wszędzie wokół nas. Wszędzie nad nami. Jest tym powietrzem, które faluje, powietrzem, które śpiewa, powietrzem, które kłębi się pod sklepieniem, powietrzem, które pręży grzbiet pod kopułą. Jest powietrzem, które kąpie się w barwach witraży, powietrzem, które błyszczy, olśniewa, pachnie mirrą, pszczelim woskiem i słodyczą lilii.
Jeśli będziesz szanował tylko prawdę, nie będziesz miał wiele do szanowania. Dwa plus dwa równa się cztery, to będzie jedyny obiekt twojego szacunku
-No, no, nie trać nadziei. Powinieneś ufać.
- Nie cierpię ufać. Czuje się dennie, kiedy ufam.
Podczas oczekiwania człowiek nie wie, czy przeżywa radość czy cierpienie; przygotowuje się do skoku ale nie ma pojęcia jak zostanie przyjęty.
Szacunkiem darzy się nie to, co jest zatwierdzane, lecz to, co jest zaproponowane.
Poza tym będziesz stykał się z rzeczami niepewnymi: uczucia, normy, wartości, wybory - to wszystko są konstrukcje delikatne i płynne.
Im więcej nienawiści narośnie między obydwoma obozami, tym trudniej będzie potem zawrzeć pokój
Jeśli w soczewicy jest jakiś kamyk, zawsze trafi się mnie. Jeśli jakieś krzesło ma się złamać to pode mną. Jeśli spada samolot, to na mnie. Mam pecha i przynoszę pecha. W dniu, w którym się urodziłem, mój ojciec stracił pracę, a matka zaczęła płakać. Jeśli powierzysz mi jakąś roślinę, padnie. Jeśli pożyczysz mi rower, złapię gumę. Mam palce, które przynoszą śmierć. Kiedy gwiazdy na mnie patrzą, całe aż drżą. Księżyc też trzęsie portkami.
Msza trwała dalej. Niczego z niej nie rozumiałem; zafascynowany, leniwie przyglądałem się ceremonii. Kiedy starałem się uchwycić słowa, ich treść przerastała moje możliwości intelektualne.
Bóg był jeden, potem było go dwóch - Ojciec i Syn - a czasem trzech - Ojciec, Syn i Duch Święty. Kim był Duch Święty? Kuzynem? Nagle panika: pojawiała się czwarta osoba! Proboszcz z Chemlay dodał jeszcze kobietę, Najświętszą Maryję Pannę. Skołowany nagłym mnożeniem się bogów, dałem spokój tej łamigłówce i z zapałem zacząłem śpiewać, bo bardzo to lubiłem.
Często najlepszym sposobem osiągnięcia pokoju jest wojna.
Twój ojciec cię kocha, Joseph. Może kocha cię źle albo w sposób, który ci się nie podoba, jednak kocha cię, jak nigdy nie będzie kochał nikogo innego i jak nikt inny nigdy nie będzie cię kochał.
-Wolałbym umrzeć razem z ojcem, dlatego że ojca lubię. Wolałbym umrzeć razem z ojcem, bo nie chcę ojca opłakiwać ani tym bardziej, żeby ojciec mnie opłakiwał. Wolałbym umrzeć razem z ojcem. bo wtedy byłby ojciec ostatnią osobą, jaką widzę. Wolałbym umrzeć razem z ojcem, bo w niebie bez ojca nie będzie mi się podobać a nawet będę się bał.
Religia żydowska kładzie nacisk na szacunek, chrześcijańska na miłość. Zadaję sobie pytanie: czy szacunek nie jest ważniejszy od miłości? A także łatwiejszy do zastosowania... Kochać swojego nieprzyjaciela, jak proponuje Jezus, i nadstawić drugi policzek, uważam, że to godne podziwu, ale trudne do wykonania. (...) To prawda, że nie jestem godny Chrystusa. Życia mi nie starczy, by go naśladować... Ale czy miłość może być obowiązkiem? Czy można rozkazywać sercu? Nie sądzę. Według wielkich rabinów szacunek jest lepszy od miłości. Jest trwałym zobowiązaniem. To mi się wydaje możliwe. Mogę szanować tych, których nie lubię, lub tych, którzy są mi obojętni. Ale kochać? Zresztą czy muszę ich kochać, skoro ich szanuję? Miłość to trudna rzecz, nie można jej wywołać ani kontrolować, ani też zmusić, aby trwała.
-Oskarżać zamiast się tłumaczyć. Atakować kiedy jest się podejrzanym. Kąsać raczej, niż się bronić.
-Joseph, chciałbyś wiedzieć, która z tych dwóch religii jest prawdziwa? Żadna! Religia nie jest prawdziwa, ani fałszywa, proponuje tylko pewien sposób życia.
Religia żydowska kładzie nacisk na szacunek, chrześcijańska na miłość. Zadaję sobie pytanie: czy szacunek nie jest ważniejszy od miłości? A także łatwiejszy do zastosowania... Kochać swojego nieprzyjaciela, jak proponuje Jezus i nadstawiać drugi policzek, uważam, że to godne podziwu, ale bardzo trudne do wykonania.... Zastanawiam się, czy my chrześcijanie nie jesteśmy tylko sentymentalnymi Żydami.
W czasie wojny największym niebezpieczeństwem jest przyzwyczajenie. A zwłaszcza przyzwyczajenie do niebezpieczeństwa.
- Taaaak... przyznasz, że trzeba być cholernym szlemielem, żeby nazwać siebie szlemielem!
- Tobie nie szczęścia brakuje, Rudi, ale mózgu.
Tak zaczęła się nasza przyjaźń(...).
Las ojca Ponsa” liczy dwieście siedemdziesiąt jeden drzewek symbolizujących dwieście siedemdziesięcioro jeden dzieci, które uratował.
Przy starszych pniach rosną teraz młode krzaki.
- Spójrz, Rudi, wyrośnie więcej drzew, to już nie będzie nic znaczyło...
- To normalne, Joseph. Ile masz dzieci? Czworo. A wnucząt? Pięcioro. Ratując cię, ojciec Pons uratował dziewięć osób. W moim wypadku dwanaście. W następnym pokoleniu będzie ich jeszcze więcej. A potem więcej i więcej. Za kilka wieków okaże się, że ocalił miliony ludzkich istot.
Chwilę później odbył się najbardziej niewiarygodny spektakl, jaki dane mi było widzieć: młodzi seminarzyści zaczęli się naparzać - sumiennie, rzetelnie, precyzyjnie, a to po nosie, a to po twarzy, a to po oczach, a każdy domagał się od kolegi więcej, jeśli uważał, że nie jest dość okaleczony
- Odkryłeś jedną z moich tajemnic, Joseph, jedną z moich kobiecych sztuczek.
- Jaką?
- Oskarżać zamiast się tłumaczyć. Atakować, kiedy jest się podejrzewanym. Kąsać raczej, niż się bronić.