cytaty z książek autora "Józef Czapski"
Patrząc na tych ludzi, obserwując samego siebie, stwierdzałem że nie staliśmy się lepsi ani odrobinę.
Podróż to także próba ucieczki przed widmami, które nie używając nowoczesnej lokomocji jakoby zawsze spóźniają się, dając trochę wytchnienia w nowym miejscu.
Wnikanie właśnie w istotę sprzecznych odruchów, a nie zamazywanie ich, może pomóc we wzajemnym zrozumieniu.
Dopiero za drugim, nieraz trzecim czytaniu docieramy do warstw ukrytych przed czytelnikiem pośpiesznym. Tych warstw broni jej gładkość, potoczystość, przemilczenia. A także mgiełka różowa, przesłaniająca jej istotę.
Sztuka zmienia świat w dziwny kryształ, który w człowieku wskrzesza coś, co zdawałoby się w nim zamarło, nie ucieczkę w jałowy estetyzm, ale w dotknięcie innego wymiaru przeżyć.
Wystarczy trochę ubrać i odkarmić te kobiety z kirpicznych zawodów, z dalekich zesłań, wystarczy, aby ci mężczyźni wynędzniali, w podartych fufajkach, "męczennicy i bohaterowie", w cudzysłowie i bez cudzysłowu, z cyngą, z Kołymy czy Workuty, nałożyli mundury, podjedli - już wyłazi ta sama stara tandeta, flirty, wódka, brak myśli, inteligencji, blaga i bezgraniczna zarozumiałość.
Bolszewicy wszystko to widzą, wierz mi, że się cieszą.
Porucznik N., więzien Workuty (..), urżnięty na Wilię, trzyma mowę”, jak to będziemy zarzynali kobiety i dzieci niemieckie (…) i robi ordynarne antysemickie aluzje w odpowiedzi na szlachetne wystąpienie pułkownika, z pochodzenia Żyda”.
Kiedy jechałem autem z Moskwy do linii frontu - opowiada dalej kolejarz, wciąż kręcąc samosiejkę w bardzo brązowych od tytoniu palcach z brudnymi paznokciami - na terenach, które nasi odbili od Niemców, było jeszcze sporo trupów niemieckich na śniegu. Był wielki mróz i głęboki śnieg. Ot, nasze dzieci wiejskie to je oblewały wodą, te trupy, woda natychmiast zamarzała i wtedy dzieci używały ich zamiast sanek. Zjeżdżały na nich z pagórków.
Ludzkość przez duże L to przecie jest abstrakcja, a konkretny, ograniczony nieznośny kraj to jest ta nitka, która nas nie abstrakcyjnie, a konkretnie łączy z życiem, sensem życia, całym światem i Bogiem.
Wróćmy do „purytanów”. Malewicz wystawia w 1913 roku w Moskwie swój czarny kwadrat na białym tle. Wywołuje zrozumiałą sensację. Koło 1918 roku maluje biały kwadrat na białym tle, zaledwie różniące się odcieniem bieli. Ten szczyt abstrakcyjnej ascezy wisi w Museum of Modern Art w New Yorku, tylko że już nie widać śladu różnicy tych obu dobrze poszarzałych bieli. Widziałem przed tym obrazem dwóch młodzieńców zatopionych w niemym zachwycie i zastanawiałem się nad tym, jaki dreszcz wzruszenia poza „historycznym” może po czterdziestu latach wywołać ten obraz. Autointoksykacja?