cytaty z książki "Kobiety Witkacego. Metafizyczny harem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Sprawy sercowe Stanisława Ignacego Witkiewicza nieraz przedstawiają się jak spektakle teatralne. Zresztą robienie z życia teatru to jego specjalność, uwielbia podkręcać i inscenizować nawet zwyczajne sytuacje, rozgrywać ludzi między sobą. Stąd choćby poznawanie ze sobą osób, które jego zdaniem zupełnie do siebie nie pasują, i obserwowanie ich reakcji.
Ta kombinacja "troje" nie może Nigdy Dobrze egzystować. wtedy się tworzy dwoje i jedno. Dwoje przeciw temu jednemu, które jest "obnażone i krzywdzone".
Gdy się miało szczęście które się nie trafia;
Czyjeś ciało i ziemię całą;
A została tylko fotografia;
To, to jest bardzo mało.
Maria Pawlikowska.
Potrzeba malowania ukochanych twarzy, czy raczej twarzy ukochanych, to u Witkacego barometr uczuć i pożądania, a także instynkt artysty".
Witkacy czuje się jak Pigmalion, żona jest jego Galateą, którą edu- kuje i przekabaca na swoje poglądy, na swój model życia. „Jesteś moim tworem - nie istniałaś w ogóle (im allgemeinen), Koteczko, dopóki nie spotkałaś mnie, mnie, mnie" - pisze do niej i dodaje: wychowałem Cię na wspaniałą, panie, kobitę".
Nina doskonale zdaje sobie sprawę, że kwestia posiadania potomstwa ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem w ogóle nie wchodzi w grę. Tak wspominała moment oświadczyn: [...] zapytał, czy mi bardzo zależy na tym, żeby mieć dzieci, bo on wolałby ich nie mieć, z obawy, że nie byłyby udane, jako że oboje do pewnego stopnia jesteśmy degeneraci11]. A ona od razu przystała na jego warunki".
Jestem niespokojny o Ciebie, a jednocześnie myślę, że może Ci to dobrze zrobi na obojętność erotyczną"[2]. Jakby aborcja rozbudza- ła zmysły. Witkacy robi z zabiegu interesujący eksperyment, który może odmienić seksualność Niny. To dla niej właściwie sytuacja zbawienna - jego zdaniem, nie jej".
Lęk przed wzięciem na siebie odpowiedzialności za dziecko i przed życiową zmianą jest większy od lęku o zdrowie żony. O empatii, o wczuwaniu się w jej potrzeby i pragnienia nie ma nawet mowy".
My, kobiety, zostałyśmy takie same od czasów jaskiniowych [...]. a jeśli mamy odwagę być sobą, nazywa się nas demonami, którymi matki straszą swoich niedołężnych synów. My udajemy, my - wszystkie kobiety zdrowe i piękne. Są takie, które kłamią przez całe życie. Nie kłamią tylko garbate i pokraki. Te chciałyby kłamać, ale nikt im nie uwierzy. Dlatego są pełne jadu".
Staś niedawno spotkał ją na ulicy, w samym środku miasta, niedaleko domu. Dosłownie zamurowało go na jej widok. Ochłonąwszy, zawrócił i za nią poszedł. Może ją trochę przestraszył, trudno – tak wyszło. Przedstawił się, zaproponował pozowanie. Tłumaczył, że jej twarz przypomina mu twarz kobiety, która była niegdyś dlań ważna, a już nie żyje. Niech więc się zgodzi i przyjdzie do niego, tu, w Warszawie, lub w Zakopanem, wszystko jedno gdzie, byle przyszła.
Zaintrygował, owszem. Był zdeterminowany. Nie znała wcześniej żadnego artysty, nigdy nie pozowała do portretu. Czuje się speszona, ale i wyróżniona. Na własnej skórze odczuwa już urok i demonizm Witkacego.
Przy pozowaniu jest usztywniona i stremowana, trudno jej się otworzyć, zdjąć kapelusz (to te czasy, kiedy na mieście, w kawiarni, z wizytą, w każdej oficjalnej sytuacji na kobiecej głowie mocno przyszpilony do fryzury siedzi kapelusz), odłożyć kurczowo ściskaną w dłoni torebkę. Nic dziwnego, że Witkacy nie jest rad z efektu jej pozowania ani ze swego rysowania.
Pałam chęcią rysowania Jej Asymetrii”, donosi 14 lipca 1937 roku. Tych portretów Asymetrycznej Damy, bo taki przydomek zyska sobie Pani Hanka wśród badaczy twórczości
Witkacego, zachowało się około trzydziestu (dwadzieścia siedem z nich sama modelka pod koniec życia podarowała miastu Katowice). Witkacy portretuje ją realistycznie, „na słodko” i bardziej wyraziście, ekspresyjnie, zdarza się, że pracuje pod wpływem alkoholu i narkotyków.