cytaty z książki "Geek Girl. Modelka z przypadku"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Harriet: Jestem, jakby to ująć, społecznie niedostosowana
Willbur: Aniołeczku, to po prostu uroczo! Społeczeństwo bywa strasznie nudne, prawda? O wiele lepiej być na jego marginesie.
[...] Annabel wydzwania do taty płacząc. To ostatnie jest bardziej niż niepokojące, bo Annabel nigdy nie płacze. Ta kobieta ogląda w telewizji filmy o tygrysach rozszarpujących gazele i daje tygrysom noty za styl.
Wiem, że dla ciebie to ważne – mówi ciepłym, spokojnym głosem. – I to właśnie jest problem, kochanie. To, że bierzesz wszystko do siebie. Musisz nauczyć się nie przejmować tym, co myślą i mówią o tobie ludzie, którzy nie mają żadnego znaczenia. Wtedy nie będą mogli cię zranić. Rozumiesz? Ważne są tylko te osoby, na których ci zależy. Bądź sobą, Harriet. I pozwól
na to samo innym. Gdybyśmy wszyscy byli jednakowi, świat byłby strasznie nudnym miejscem.
Moda przypominała raczej śliską (i niezbyt) świeżą rybę. Próbujesz ją chwycić w połowie, a ona wyślizguje ci się z rąk. Starasz się ją dogonić, biegniesz za nią i nagle orientujesz się, że wyglądasz idiotycznie, a wszyscy wokół stoją i zanoszą się drwiącym śmiechem, a obślizgłe truchło dawno już spadło pod któryś ze stolików.
Ponieważ nie mogę trzasnąć drzwiami z wystarczająco piekielnym hukiem, robię to trzy razy.
W ustach mam sucho,jakbym wylizała piaskownicę.
-Co ty robisz z tym zwierzęciem, Harriet?
Spoglądam w dół i widzę, że kot zwisa z mojego przedramienia. Trzymam go za zadek, a jego przednie łapy dyndają w powietrzu.
-Uhm... unieruchamiam go?
-A mogłabyś go unieruchamiać w sposób, który nie kojarzy się jednoznacznie z okrucieństwem wobec zwierząt?
Annabel wygląda na coraz bardziej zmieszaną.
- Ale do czego miałabyś być potrzebna agencji modelek?
- Do kopania ziemniaków!
- Serio?
- Nie! Do bycia modelką! - okej, ostatnie zdanie brzmi bardziej jak skowyt, ale, choć przyzwyczaiłam się już do myśli, że nie jestem ładna, to boli mnie, że jedyni ludzie, którzy powinni mnie wspierać, tylko to potwierdzają.
Zapomnij na moment o Annabel, podeszła do tego strasznie emocjonalnie. Nie wiem, może to ten moment w miesiącu, gdy zmienia się w wilkołaka?
- Ale Harriet, to jest... To jest... - Rozgląda się wokół, szukając odpowiedniego słowa. Mam przeczucie, że zbliżamy się do momentu, w którym sięgnie po obciachowe słownictwo z lat dziewięćdziesiątych. - Git!
Tak... Jak stado motyli. Co roku jeżdżę z Annabel na motylą fermę, by podziwiać te niezwykłe owady. Nieoczekiwanie czuję ukłucie zazdrości. Ja... Nie jestem taka jak one. Nie jestem wcale motylem, już prędzej małą, burą i włochatą ćmą, która kręci się do upadłego wokół zapalonej żarówki.
Nie mam pojęcia jak to zrobię, zakładam jednak, że czeka mnie umycie bardzo wielu samochodów i mniej więcej sześć tysięcy lat szlabanu.