cytaty z książki "Znachor"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[...] szczęście póty trwa, póki je człowiek ocenia należycie. A dla człowieka wartość ma tylko to, co ciężko się zdobyło.
,,Człowiek dla człowieka jednego dnia może być wszystkim, a drugiego niczym...".
Bogactwo otumania. Zdobywa się bogactwo po to, by czemuś służyło, by w czym i pomogło. Gdy się je jednak już zdobędzie, ono zagłusza wszystko i każe człowiekowi, by jemu, bogactwu, służył.
Gdzie u kobiety zaczyna się miłość, tam kończą się wszystkie zasady.
Nie ma żadnych przyczyn, dla których jedna istota ludzka do drugiej odczuwa sympatię. Przychodzi to skądś, z powietrza czy z zewnątrz.
,,Nie brak dobrych ludzi na świecie. Ale zawsze ciężko jest nie mieć nikogo naprawdę bliskiego".
Wspomnienie o najkrótszym szczęściu zostanie w duszy na zawsze, do śmierci. Czyż wolno wyrzekać się tego skarbu? Czyż lepiej zeń zrezygnować ze strachu przed cierpieniem i żyć już tylko jałową, beztreściwą pustką?...
Są prawa, które rządzą wszystkimi sercami jednakowo, przez wszystkich są odczuwane i dla wszystkich zrozumiałe.
,,Ale widzicie, do szczęścia, spokoju ducha i do zadowolenia z siebie, potrzebna mi jest osobista niezależność. Muszę mieć pracę swoją, stanowisko swoje i pieniądze swoje. I to jest mój warunek".
,,Ot wymyśliłem sobie, że trzeba mieć kogoś na świecie, jakąś dobrą duszyczkę, o której jak się wspomni to lżej człowiekowi żyć na świecie. Starzeję się już. A na starość przychodzi tęsknota do ciepła".
Mijał czas, za szybami noc gęstniała. Antoni Kosiba myślał, myślał o sobie, o swoim losie, o swoim życiu tak pustym dotychczas, tak jałowym i z niczym, ni z ludźmi, ni ze światem niezwiązanym. Tak, niezwiązanym. Bo wiąże tylko uczucie. Nie chleb, nie byt, nie cudza dobroć i serdeczność, nawet nie przekonanie, iż komuś pożytek się przynosi, tylko własne uczucia.
- Fe - zgorszyła się pani Czyńska - wstydziłby się pan udawać karierowicza.
- O, ja nie udaję. Ja jestem karierowiczem. I wcale się tego nie zapieram. Wprost
przeciwnie. Popisuję się tym, ile razy mogę. Jeszcze będąc studentem powiedziałem sobie, że
zrobię karierę, i robię ją konsekwentnie. U nas panuje śmieszne, nagminne potępianie
karierowiczów. Zrobiono z tej nazwy obraźliwe słowo. A tymczasem co znaczy robienie kariery?
Znaczy dążenie do wyzyskania wszelkich atutów, którymi obdarzyły nas natura, środowisko,
wychowanie, wykształcenie, do zdyskontowania w życiu swoich uzdolnień, inteligencji, energii,
umiejętności obcowania z ludźmi. Kto nie umie wykorzystać posiadanych warunków, ten je
marnuje. Jest marnotrawcą i gamoniem. Oczywiście są także nieuczciwi karierowicze, tak samo
jak są nieuczciwi bokserzy, używający w walce niedozwolonych ruchów. Ale to już inna sprawa. Ja
na przykład najwięcej żywię zaufania do karierowiczów, wiem, że na nich nigdy się nie zawiodę,
bo mają ambicję, mają pęd, mają wolę osiągnięcia najlepszych możliwości dla siebie, a zatem i dla
sprawy, której służą.
(...) za twardość nikogo winić nie można. Charakter już taki. Może jemu nikt serca nie okazał, to i jego stwardniało.
Szczęście póty trwa, póki je człowiek ocenia należycie. A dla człowieka wartość ma tylko to, co ciężko się zdobyło.
(...) na świecie więcej jest niesprawiedliwości niż sprawiedliwości.
Myślę, że dlatego właśnie jesteśmy narodem ludzi biednych, że panuje u nas psychoza pogardy dla wszystkich tych, którzy zdobyli majątek, czy pozycję. Mamy szacunek tylko dla tych, co otrzymywali to wszystko bez żadnej osobistej zasługi i bez żadnego wysiłku, to znaczy drogą spadku.
Tak to jest z kobietami... Jedna przyssie się do ciebie i wszystkie soki wyciągnie, inna obedrze cię z tego, co masz, trzecia oszuka na każdym kroku, albo i taka będzie, co cię wciągnie w szarzyznę, w powszednie błoto... Pranie, sprzątanie, pieluchy, i takie rzeczy. Ot życie... Ale to nieprawda, to wszystko od mężczyzny zależy. Jaki jest! Po jednym spłynie gładko, drugi jak postrzelony kot zakręci się, zapiszczy i zdycha, a taki jak ty amigo?... Twardy musisz być... Jak wielkie drzewo. Gdyby cię z kory obłuskano, porósłbyś nową, gdyby ci gałęzie obcięto, wyrosłyby nowe... Ale ot, wyrwało cię z korzeniami z gruntu... Rzuciło Cię na pustynię...
Niczego mi nie potrzeba (...), a jeżeli czego, to tylko żeby mnie ludzie zostawili w spokoju.
Teraźniejszość była tak piękna, że zdawało się, iż cokolwiek by przyszło, musiało być gorsze.
- Jesteś najmądrzejszą dziewczyną, jaką widziałem - zapewnił ją z wesołym patosem. - Najlepszy dowód, żeś się poznała na mnie.
- Jeżeli to ma być miarą mądrości - zaśmiała się - to ty złe sobie wystawiasz świadectwo, żeś wybrał takie małe nic jak ja.
- To małe nic jest dla mnie wszystkim.
I siła nie pomoże , gdy oparcia nie ma.Grunt rozmiękł , rozpłynął się , przestał istnieć.(...)Najsilniejsze korzenie nic nie pomogą , jeżeli nie mają czego trzymać się.
(...) czyż wolno człowiekowi wydzierać sobie z piersi najlepsze, najszlachetniejsze, najpiękniejsze uczucie? Kto wie, może jedyne uczucie, które usprawiedliwia istnienie, które jest kwitnieniem duszy? Zadeptać, zniszczyć to, wyprzeć się tego? I w imię jakich racji? By zyskać uznanie ludzi? Co za głupota! Dla innych wyrzekać się siebie, wyrzekać się własnej najistotniejszej treści, własnego pragnienia szczęścia!
Cały sens posiadania szarej masy mózgowej polega na żonglowaniu między świadomością a mrokiem. Bo czymże pokryć dramat intelektu, który dochodzi do absurdalnego stwierdzenia, że jest wybrykiem natury, zbędnym balastem, pęcherzem przyczepionym do ogona naszej zwierzęcej ekscelencji? Co wiesz o świecie, o rzeczach, o celu istnienia? Tak, pytam cię, istoto obarczona dwoma kilogramami substancji mózgowej, co wiesz o celu? Czyż nie paradoks? Nie potrafisz poruszać ręką, nie potrafisz zrobić kroku bez jasnego i zrozumiałego celu. Prawda? A tymczasem rodzisz się i w ciągu kilkudziesięciu lat wykonujesz miliony, miliardy różnych czynności, borykasz się, pracujesz, uczysz się, walczysz, padasz, wstajesz, cieszysz się, rozpaczasz, myślisz, zużywasz tyle energii co elektrownia warszawska i po jaką to wszystko cholerę? Tak, przyjacielu, nie wiesz i wiedzieć nie możesz, w jakim celu to robisz. Jedyną instancją, do której możesz zwrócić się o udzielenie miarodajnych informacji w tym względzie, jest twój umysł, a ten, że tak powiem, rozkłada bezradnie ręce. Więc gdzież sens, gdzież logika?
,,Czy sądzisz, że swoimi wymaganiami i poziomem kryteriów stoję znacznie niżej od moich krewnych i znajomych?... Bo z tego co mówisz, może tak wyglądać. Ja ostateczny głupiec, biorę ciebie za żonę, dopatrując się w tobie zalet, których nie masz, a dopiero oni obejrzawszy cię odkryją, że się myliłem(...). A twoje braki są w ogóle urojeniem. Życzyłbym wszystkim pannom, by wyglądały tak rasowo, jak ty, by miały tyle wrodzonej inteligencji i tyle delikatności uczuć. Jeżeli zaś chodzi o obycie, o kulturę towarzyską, jestem przekonany, że przyswoisz ją sobie bez trudu".
,,Co mi po przyjaźni?... Widzisz Leszku, ty masz rodziców i nie wiesz, co to jest być sierotą. Tak nie mieć nikogo, absolutnie nikogo. Wtedy każda ręka, wyciągnięta w naszą stronę, każda, chociażby najgrubszą pokryta skórą, choćby najbardziej spracowana, to skarb, wielki skarb. Nieoceniony skarb. Ty tego nie zrozumiesz!".
Bo szczęście póty trwa, póki je człowiek ocenia należycie. A dla człowieka wartość ma tylko to, co ciężko się zdobyło.