cytaty z książki "Świat według Boba. Dalsze przygody ulicznego kota i jego człowieka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zwierzęta żyją krócej niż ludzie i dlatego mam zamiar cieszyć się każdym dniem z Bobem. A gdy nadejdzie czas pożegnania, mój kot nadal będzie żył w książkach, które dzięki niemu napisałem.
Zbyt długo odczuwałem dominujący brak tych trzech rzeczy - wiary, nadziei i miłości. A potem, nagłym zrządzeniem losu, wszystkie trzy zostały mi ofiarowane. W osobie przekornego, wesołego, mądrego, niekiedy marudnego, lecz nieodstępującego mnie na krok kocura, który odmienił moje życie.
Był przy mnie gdy, gdy odzyskiwałem wiarę: w siebie samego i w świat. Pokazał mi nadzieję, gdy naprawdę zaczynałem już wątpić, czy ona w ogóle istnieje. Lecz nade wszystko obdarzył mnie bezwarunkową miłością, której każdy z nas potrzebuje.
Koty – podobnie jak większość zwierząt – świetnie wyczuwają rozmaite zjawiska pogodowe. Na przykład potrafią przewidzieć trzęsienie ziemi albo tsunami. Podobno ma to związek z ich wrażliwością na ciśnienie atmosferyczne. Wykrywając zmiany zachodzące w powietrzu, domyślają się, że idzie załamanie pogody.
Bob najwyraźniej miał tę umiejętność, bo zawsze, wiedział, kiedy zbierało się na deszcz. Nie chcąc zmoczyć sobie futerka, często zwijał się w kłębek, gdy mieliśmy wyjść na dwór, choć nic na niebie nie zapowiadało jeszcze ulewy. Kropić zaczynało dopiero godzinę lub dwie później, gdy byłem już na ulicy. Bez kota.
Często sobie myślałem, że jesteśmy bratnimi duszami, liżącymi wspólne rany po bolesnej przeszłości. Ofiarowałem mu swoje towarzystwo, jedzenie i ciepłe miejsce, gdzie mógł złożyć głowę do snu, on zaś dał mi w zamian nadzieję, sens życia, w które wprowadził lojalność, miłość i poczucie humoru. Oraz odpowiedzialność, której przedtem nie znałem. Postawił przede mną nowe cele i pomógł spojrzeć na świat innymi oczami.
Ślepi co patrzą, a nie widzą. W dniach i tygodniach, które przyszły potem, zaczęło do mnie docierać, że nie chciałem lub zwyczajnie nie umiałem zobaczyć czegoś, co było oczywiste. Bob nie tylko nie zamierzał mnie opuścić, ale robił dosłownie wszystko, by uśmierzyć mój ból i pomóc mi wyzdrowieć. Dał mi przestrzeń, której potrzebowałem, gdy pragnąłem być sam, jednocześnie zaś – zupełnie bez mojej wiedzy – nadal się mną opiekował (...) Żadnej z tych rzeczy nie zauważyłem. A co gorsza, zawsze kiedy Bob chciał mi pomóc albo mnie pocieszyć, odpędzałem jego. Obiecałem sobie już nigdy o tym nie zapomnieć.
Będąc z Bobem, sporo się nauczyłem. Nie miałem wielu nauczycieli w swoim życiu, a radą tych, którzy chcieli mną pokierować, wzgardziłem. Zawsze wiedziałem lepiej albo tak sobie przynajmniej wyobrażałem. (...) Nauczył mnie równie dużo, jeśli nie więcej, niż wszyscy ludzie, jakich znałem. Od dnia naszego spotkania udzielił mi lekcji z tylu przedmiotów: odpowiedzialności, przyjaźni, bezinteresowności. I pomógł pojąć to, czego nigdy tak naprawdę nie rozumiałem: rodzicielstwo.
(...) Opieka nad Bobem uświadomiła mi, co czuje ojciec. I że rodzicielstwo to przede wszystkim nieustający niepokój.. Ciągle drżałem o zdrowie Boba, pilnowałem go, gdy wychodziliśmy na ulicę, lub zwyczajnie troszczyłem się o to, by nie cierpiał głodu i chłodu. Życie opiekuna jest pełne zmartwień.
Jak głosi stare przysłowie, mądry człowiek nie cierpi z powodu rzeczy, których nie ma, tylko wdzięczny jest za to, co otrzymał od losu.