cytaty z książki "Pierwszy dotyk ognia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzie mogą doprowadzić wybraną fasadę do perfekcji, ale swoje grzechy każdy nosi tuż przy skórze.
Wszyscy jesteśmy czymś więcej niż sumą naszych grzechów.
-Czy ty chcesz żebym cię zabił?(...)
-Zabiłbyś mnie, gdybym cie nie przerwał tą nowiną.(...)
-Poczekaj tam. Rozczarowanie zabarwiło żądzę, którą pulsowało moje wnętrze. Vlad przygładził włosy i opuścił głowę, by powoli polizać moją szyję jeszcze raz.
-To na pewno ważne, bo inaczej nie ośmieliłby się mi przeszkadzać-wymruczał. Potem się odsunął i na mnie popatrzył:- Jeśli to nic ważnego, zabije go i zaraz do ciebie wrócę.
Czemu tego pragniesz? – szepnął ciemny, wewnętrzny głos. – Nie masz dosyć tonięcia w grzechach innych? Czy śmierć nie jest jedynym sposobem uwolnienia się od tego?
Czarno-białe obrazy zaczęły się pokrywać kolorami. Zamiast zamazanej scenerii nadbrzeża, gdzie nadszedł koniec Neddiego, zobaczyłam bogate zasłony otaczające mnie. Najpierw pomyślałam, że jestem w małym pomieszczeniu, ale potem zdałam sobie sprawę, że zielone nocne zasłony otaczały i falowały wokół dużego łóżka. Podpalacz leżał na jego środku, całkowicie ubrany, a jego oczy były zamknięta, tak jakby spał.
Mam cię, pomyślałam, rozdarta pomiędzy ulgą a niepokojem z powodu znalezienia go w teraźniejszości.
Widziałam go wcześniej jedynie przez szarość wspomnień, więc studiowanie go zajęło mi trochę czasu. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak
normalny, dobrze zbudowany mężczyzna po trzydziestce, ale potem pokazał oznaki swojej wyjątkowości. Jego włosy w kolorze espresso opadały na ramiona – co większość ludzi by ośmieliło, ale on wyglądał niezwykle męsko. Ciemne spodnie i koszula w barwie indygo opinała jego mięśnie tak wyraźnie, że mogłoby je tłumaczyć członkostwo w siłowni, i chociaż żadne płomienie nie robiły mu krzywdy, jego ręce były pokryte bliznami, które wyglądały jak stare rany bitewne. Jego wysokie kości policzkowe były podkreślone, gdzieś pomiędzy świeżym zarostem a brodą. Zamiast uznać to za niedbalstwo, było to dzikie i kuszące. Nie widziałam tak przystojnego mężczyzny od Aragorna z Władcy Pierścieni, i te jego oczy…
Nie były długo zamknięte. Otworzyły się, nie z niewyraźną szarą barwą soczewki z przeszłości, ale bogatym odcieniem miedzi otoczonym przez pierścień zieleni. Pomyślałam, że były przepiękne, ale w tej chwili wyglądały, jakby patrzyły wprost na mnie. To wytrąciło mnie z równowagi, ale wmówiłam sobie, że to tylko zbieg okoliczności. Nikt nie wiedział, że używałam swoich zdolności do nawiązania połączenia. Gdybym tylko zapragnęła, mogłabym być największym podglądaczem na świecie, ale moim największym pragnieniem było wiedzieć mniej o ludziach, a nie więcej…
– Kim jesteś?
- Mam powierzyć twoje życie Drakuli?
- Nie Drakuli – odparłam z lekkim uśmiechem i się odwróciłam. – Vladowi Tepeshowi, byłemu wojewodzie Wołoszczyzny i najbardziej aroganckiemu, zabójczemu, przerażającemu mężczyźnie, jakiego poznałam.
Wykrzywił usta w wyrazie pogardliwego rozbawienia.
- Komplementy na mnie nie działają, podobnie jak słowo „proszę”, Leilo.
- To mają być komplementy? – zapytała Gretchen z niedowierzaniem.
- Oczywiście – uśmiechnął się, odsłaniając kły. – Wymieniła moje największe zalety.
- Gdybym cię tak nie pragnął - wymruczał groźnie - pozwoliłbym ci dalej rżnąć mnie oczami, ale już się niecierpliwię.
Maximus ukłonił się Vladowi, lecz patrzył przy tym na mnie z nienazwaną emocją, aż poczułam się nieswojo. Kiedy wyszedł, Vlad odwrócił się do mnie z wyrazem cierpkiego rozbawienia na twarzy.
- Nigdy bym nie pomyślał, że stanie między nami kobieta, ale z tobą może się to przydarzyć. Gdyby Maximus nie był lojalny do ostatniej kropli krwi w ciele, zabiłbym go za to, jak na ciebie patrzy. - Odezwał się tonem swobodnym, lecz i tym razem nie wiedziałam, czy mówi retorycznie, czy poważnie.
- Jest po prostu wdzięczny, że dziś nie zginiesz.
Brew poszybowała w górę:
- Myślisz, że pierwszy raz tak na ciebie patrzył?
Nie wiedziałam o tym, ale to nie miało znaczenia.
- Nie możesz kogoś zabić za to, jak na mnie patrzy. To obłęd.
Zdawało mi się, że usłyszałam „Mogę, jeśli nie przestanie”, ale nie byłam pewna.
- Leilo - głos Vlada stracił chrapliwie brzmienie i przybrał ten przyjemny ton, którego używał tuż przed tym, jak kogoś spalił.
- Czemu zdecydowałeś się na imię Vlad? - Nie mogłam się oprzeć i dodałam: - W końcu nie jest to najbardziej oryginalne wampirze imię, jakie mogłeś wybrać.
Zamiast się obrazić, uśmiechnął się lekko:
- Jestem jedynym autentycznym Vladem. Wszyscy inni to jedynie pełne zawiści imitacje.
- Trzymasz swoich dawców krwi w piwnicy?
- To bardzo ładna piwnica. Znacznie lepsza niż lochy. Tam w zimie bywa chłodno.
- Tak naprawdę nie sądziłam, że każesz im mieszkać w malutkich podziemnych piwniczkach.
Uśmiechnął się leciutko:
- Obstawiałaś pięćdziesięcioprocentowe szanse.
- Cóż, w końcu masz czynny loch - podkreśliłam.
Roześmiał się, a dźwięk ten wrócił do mnie falami kilka razy, odbijając się echem od ścian zamkniętego korytarza. Jego śmiech brzmiał niepowtarzalnie - częściowo jak rozbawiony warkot, częściowo jak mruczenie, a całkiem jak pewny siebie samiec.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że w piciu twojej krwi jest haczyk? Maximus powiedział, że przez to stałam się, ehm...
- Moja - dokończył Vlad bez wahania.
W obliczu jego pewności siebie skoczyło mi ciśnienie.
- Nie wyraziłam zgody, więc zapomnij.
Przysiadł na brzegu łóżka i się pochylił, kładąc ręce po obu stronach mojej twarzy.
- Sądzisz, że moja krew to jedyne, co nas łączy?
Mówił cicho, lecz w jego głosie wyraźnie słychać było głód. […] Vlad był tak blisko, że jego włosy otaczały mnie jak cienista zasłona, a kiedy zaczął pieścić moją twarz, gładząc ją lekko, lecz zdecydowanie, z wysiłkiem nie przymknęłam oczu z rozkoszy.
- To nas naprawdę łączy - wyszeptał, a jego oddech musnął moje usta gorącym powietrzem. - Jesteś stworzona dla mnie i będę cię miał.
Potem złożył mi na ustach mocny, władczy pocałunek. Jęknęłam, rozchylając usta, i wślizgnął język do środka ze zmysłową dominacją. Smakował jak grzech, który ktoś zamienił w wino: mroczny, upajający i nieodparty.
Byłam w gęstym, zmieniającym się miejscu, biorąc udział w rozgrywającym się horrorze, gdy mój mąż owinął ręce wokół mojej szyi. Ból wybuchł w okolicy mojej szyi, zamazując jego obraz, gdy bezskutecznie próbowałam uderzać i drapać ręce. Zwiększył uścisk chwilę przed powiedzeniem mi, że dowiedział się o moim romansie i sposobie, w jaki pozbędzie się mojego ciała. Ból powiększył się, zaczął wypalać sobie drogę do reszty mego ciała. Poczułam, jakbym odpływała w dal. Mój morderca stał w tym samym miejscu, jego ręce wciąż były owinięte wokół mojej szyi. Nie zdawał sobie sprawy, że spoglądałam w dół na niego spoza mojego ciała. W końcu wstał i odszedł w kierunku zaparkowanego samochodu, otworzył bagażnik i wyjął kilka rzeczy, zastanawiając się, której użyć najpierw… .
Podniosłam głowę i spotkałam się ze spojrzeniem przywódcy.
– Moje umiejętności są związane z emocjami. Wykorzystaj mnie fizycznie lub mentalnie, a będziesz miał większe szczęście z zadzwonieniem na paranormalną gorącą linie, aby dowiedzieć się tego, czego chcesz. Co oznacza żadnego mordowania czy dotykania mnie, podczas gdy będę zdobywała dla ciebie informacje.
Ostatnią część powiedziałam z powodu pożądliwego spojrzenie bruneta, którym mnie przeszywał. Mój obcisły trykot i bokserki nie zostawiały wiele dla wyobraźni, ale właśnie w tym ćwiczyłam. Nie spodziewałam się zostać porwaną, inaczej założyłabym coś bardziej konserwatywnego.
– Nie uważasz, że możesz zahipnotyzować mnie, abym zapomniała o czymkolwiek, co zrobisz – dodałam, machając swoją prawa ręką. – Psychiczne odbicie, pamiętasz? Dotknę ciebie lub rzeczy w pobliżu i dowiem się, a wtedy twoja ludzka kryształowa kula zostanie rozbita. –Wszystko wymienione wyżej było bzdurą. Mogli zrobić, co tylko chcieli, a ja nadal wyciągnęłabym odbicie z czegokolwiek, czego moja prawa ręka
dotknie, ale użyłam najbardziej przekonującego tonu, modląc się, żebym chociaż raz okazała się dobrym kłamcą.
Kasztanowłosy błysnął na mnie kłami z przerażającym uśmieszkiem.
– Myślę, że możemy przystać na to, oczywiście, jeśli przekażesz nam to, co obiecałaś.
Odwzajemniłam uśmiech bez humoru.
– Och, w porządku. Mogę to zrobić
Następnie zerknęłam na kontakt za nim. To jeszcze nie wszystko, co potrafiłam.
Wyszłam z baru, a nędznie wyglądająca blondynka ruszyła prosto na mnie. Wypuściła krzyk, który mentalnie powtórzyłam z czystą frustracją. W ostatnich miesiącach osiągnęłam niepowtarzalny wynik, a wszystko po to, by teraz w mniej niż pięć minut załatwić dwójkę ludzi. Na dodatek Rude Dude1 spowodował u mnie jakieś ekstra napięcie, więc prawdopodobnie mogli wyczuć wyładowanie elektrostatyczne zamiast delikatnego porażenia prądem.
– Przepraszam – powiedziałam, ponownie się odsuwając.
– To moja wina. – Zaśmiała się dziewczyna, klepiąc mnie w przepraszającym geście. – Nie patrzyłam…
Nie usłyszałam reszty jej wypowiedzi. Obrazy pojawiły się w moim umyśle w przeróżnych odcieniach szarości.
Leżałam wraz ze swoim kochankiem w łóżku, nasze ciężkie oddechy były jedynymi dźwiękami słyszanymi w pokoju. Następnie westchnęłam, zamierzałam powiedzieć mężowi, że odchodzę.
To nie to powodowało, że momentalnie zamierałam w miejscu. Jednak następne obrazy tak. Wypełniły mój umysł tym razem w pełni kolorowe, ale mgliste – zupełnie jakby spoglądał przez mgłę.
- Co ty sobie myślałaś, narażając się na takie ryzyko? - mruknął Vlad.
Nie słyszał, jak mówiłam, że Maximus był krok od śmierci?
- Pijana jestem - rzuciłam drażliwie. - Wszystkiego spróbuję, jak jestem pijana.
Błysnął zębami w szybkim uśmieszku i rzekł:
- Zapamiętam to.
- Urodziłem się jako Aron Răzvan, lecz przez ostatnie trzysta lat nazywałem się... po angielsku byłoby to Rend – Rozdzieracz.
Zupełnie mnie nie zdziwiło, że obrał sobie przydomek sugerujący przemoc. Żaden aspirujący zakapior nie przezwałby się „Kwiatek”.
Ja siedziałam na łóżku po turecku i
bezskutecznie starałam się udawać, że źle zrozumiałam ten przebłysk. No
pewnie. Bo Vlad między moimi nogami szukał kluczy, które zgubił.
Dym był wszędzie. Podwójny snop światła padał na wampira w połowie ukrytego za wózkiem widłowym. Przerażenie wypełniło go, gdy zdał sobie sprawę, że go zauważono. Skrępowany przez emocje, wzdrygnął się, czując wypełniający go strach, gdy został powstrzymany przed ucieczką przez wielką rękę wciągającą go z powrotem.
Pierwszy dym był tak gesty, że nie widziałam nic prócz święcącego spojrzenia skierowanego na mnie. Następnie zobaczyłam ciemne włosy, szczupłą twarz z wyraźnymi rysami i kilkodniowym zarostem w okolicy szczęki i ust. Usta rozciągnęły się w uśmiechu, który
nie był okrutny, jak się spodziewałam, a wyglądał na zaskakująco zadowolony.
– Raziel – powiedział ciemnowłosy nieznajomy w besztającym tonie. – Nie powinieneś.
Słyszałam rodziców, którzy bardziej surowo upominali swoje dzieci, więc nie przejawiałam obawy, że zostanę otoczona przez Raziela.
– Proszę – wyszeptał.
– Proszę? – Zaśmiał się obcy, ukazując parę górnych kłów. – Jak nieoryginalnie.
Potem zostawił Raziela, odchodząc i odwracając się, aby pożegnać się w przyjaznym geście. Poczułam obezwładniającą ulgę, tak wielką, że kolana pode mną zadrżały, ale to nie zatrzymało Raziela. Rzucił się w stronę drzwi do magazynu.
W tej samej chwil pochłonął go ogień pojawiający się z znikąd. Płomienie wspięły się wyżej, atakując bezlitośnie, co wywołało u mnie krzyk agonii. Raziel próbował szybciej zadziałać, ale ogień tylko wznosił się jeszcze wyżej. Szamocząc się, upadł na podłogę, każde zakończenie nerwowe wyło z bólu, ale żywioł wciąż nie gasnął. Tylko poszerzał się, pochłaniając go całkowicie wygłodniałymi ruchami, dopóki nie pojawił się ogłuszając mrok i pochłonął go. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczył Raziel, kiedy unosił się nad swoim ciałem, był oddalający się ciemnowłosy wampir z płonącymi ogniem rękoma, który w jakiś sposób nie wypalał jego skóry.
Vlad pocałował mnie lekko w ramię i naciągnął na nas kołdrę. Potem ogień w kominku rozgorzał z trzaskiem, barwiąc pokój wyraziściej na pomarańczowo i kremowo. „Dzięki” - pomyślałam, bo wciąż brakowało mi tchu, by się odzywać. Uśmiechnął się powoli i diabolicznie:
- Zapewniam, że cała przyjemność po mojej stronie.
"Za to" mu nie dziękowałam. Dźgnęłam go prawą ręką, ale prąd poraził go słabiuteńko. Vlad uśmiechnął się szerzej, a potem złapał mnie za rękę i ją ucałował.
- Teraz wiemy, co naprawdę wyładowuje twoją moc. Dzięki temu podróże z tobą będą znacznie łatwiejsze. Nie będzie potrzeby pakować piorunochronów.
- Naprawdę jesteś najbardziej aroganckim mężczyzną, jakiego w życiu spotkałam - szepnęłam, ale mój usatysfakcjonowany ton zadawał kłam słowom.
Znowu pocałował mnie w rękę, tym razem dłużej.
- Tak, to prawda.
Rzucił duży jutowy worek na stół, a potem stanął za moim krzesłem, pochylił się i musnął ustami mój policzek.
- Piękna i diaboliczna. Sprawiasz, że nie mogę się doczekać, aż będziesz moja.
Zadrżałam, czując dotyk jego ust i słysząc uwodzicielskie, chrapliwe słowa. Jeśli w łóżku mówi tym samym tonem, prawdopodobnie może sobie odpuścić grę wstępną.
Zaśmiał się i położył mi ręce na ramionach:
- Gra wstępna sprawia mi wielką przyjemność.
Nagle znalazł się na drugim końcu pokoju, jego oczy gorzały na zielono, a spodnie opinały wybrzuszenie z przodu.
- Jeśli teraz nie przestanę, zapomnę o poszukiwaniach twoich napastników oraz o tym, że wciąż jesteś osłabiona. Wypoczywaj. Niebawem się zobaczymy.
- Wątpię, abym od ostatniego z twoich porywaczy uzyskał jakieś użyteczne informacje, niezależnie od tego, jak go będę torturować - ciągnął. - Sprawia na mnie wrażenie pionka, więc zapewne nie ma pojęcia, kto go na ciebie nasłał.
Nie zmieniałam powątpiewającej miny. Przewrócił oczami.
- Zapomniałem, że wasze pokolenie zna wyłącznie gry na telefony komórkowe w rodzaju Angry Birds. W szachach pionki to najniższy poziom...
- Umiem grać w szachy - wtrąciłam. - Kiedy nie można dotknąć komórki ani gier komputerowych, bo się je usmaży, człowiek wraca do klasyki.
Uśmiechnął się, pokazując te śliczne, białe zęby. Z rozmysłem sobie przypomniałam, że jeśli zacznę w myślach recytować ten słynny cytat z Czerwonego Kapturka, on to usłyszy.
- Dobrze. Gdybyś podczas rozmowy co pięć minut sprawdzała pocztę albo nieustannie wysyłała SMS-y lub tweety, możliwe, że skręciłbym ci kark dla zasady.
- Połaskotało. Jeśli porażenie prądem to twoja metoda na flirt, należą ci się wyrazy uznania za oryginalność.
- Masz tu prysznic, prawda?
- Oczywiście. - Powiódł po mnie wzrokiem z namiętnym zamiarem, a kiedy się uśmiechnął, wśród jego zębów błysnęły kły. - Na tyle duży, że zmieścimy się oboje.