cytaty z książek autora "Iga Daniszewska"
- A jak będę chciała gwiazdkę z nieba? - spytałam, patrząc na niego z lekką irytacją.
-Da się załatwić. - Uśmiechnął się szeroko. - Za odpowiednią opłatą można nazwać gwiazdę swoim imieniem. Chcesz?
-Nie!”.
Po wycisku, jaki dał nam dzisiaj trener, potrzebowałem wsadzić fiuta w jakąś miłą, ciepłą i wilgotną cipkę.
Nic nie umiałam poradzić na to, że nie lubiłam imprez. Hałas, tłok i pijani ludzie to nie było to, co sprawiało mi frajdę.
Przez ostatnie tygodnie nauczyłem się, że jeśli masz wszystko, ale nie ma obok ciebie kogoś, kogo kochasz najmocniej na świecie, to tak naprawdę nie masz nic.
Nie ma żadnego przepisu, który mówiłby, po jakim czasie można kogoś pokochać.
Co to był w ogóle za chory pomysł, żeby wpuszczać kretyńskich sportowców do takiego spokojnego miejsca? Przecież każdy wiedział, że ich chęci do edukacji kończyły się na tabliczce mnożenia. Tyle im wystarczyło, żeby móc przeliczyć, ile kasy zgarną za zawodowy kontrakt.
- Co jest gorzej? - zapytał tata niespodziewanie pojawiając się w salonie. Tuż za nim weszła mama, a następnie Niko, który natychmiast usiadł obok siostry i ponownie ją objął.
- Nic. - odpowiedziałyśmy chórem, co wywołało uśmiech na twarzy mamy.
- Za każdym razem kiedy mówicie równocześnie to później się okazuje, że coś przeskrobałyście. - powiedziała i podała mi kieliszek wina siadając obok. - Właśnie to was zawsze zdradzało. Później wystarczało was lekko nacisnąć, aż wyśpiewałyście wszystko co wam leżało na sumieniu.
Prychnęłam. Lekko nacisnąć. A to dobre. Mama do perfekcji opanowała ciągnięcie nas za języki.
Te rodziny są tak biedne, że jedyne, co
mają, to pieniądze.
('' Poczułem, jakby coś we mnie pękło. Nie umiałem opisać własnych uczuć do tego kocura, w końcu to tylko zwierzę, ale na myśl, że ktoś skrzywdził niewinnego Penisława, poczułem smak zółci ." .
miałem ochotę spuścić jej porządne lanie, żeby się ogarnęła. Choć znając jej temperament, mogłoby się okazać, że takie rozwiązanie przypadłoby jej do gustu".
nie umiałem sobie poradzić z tą kobietą. Była jak pieprzony granat. Odpalała się nagle, a gdy już to zrobiła, siała spustoszenie".
Życie z nią musiało być cholernym wyzwaniem, a mężczyzna, którego by usidliła, musiałby posiadać całe pokłady cierpliwości, albo oboje musieliby się zgodzić, że klapsy są okej, bo ta cholera była nie do ogarnięcia w żaden cywilizowany sposób".
Erin miała niesamowitą moc zgrywania cwaniaka. Powoli zaczynałem myśleć, że jej głównym celem w życiu jest przekonanie każdego, że ma największe jaja na świecie.".
Na tobie uczyłam się, że nie potrzebuję akceptacji innych, że mogę być sobą i nie wszyscy muszą mnie lubić, że świat, mój świat, nie zawali się, kiedy ktoś jest na mnie zły”.
Była cholerną zadziorą i chyba tylko ona nie zdawała sobie z tego sprawy".
Erin nigdy nie należała do potulnych kobiet. Kiedy u mnie pracowała napsuła mi tyle krwi, że nawet teraz, po tylu latach, najchętniej spuściłbym jej lanie".
- Nie masz ochoty wbić mi szpili? – zainteresował się. – Piekło zamarzło.
– Czyli zmarzła ci dupa, kiedy byłeś w domu? – odcięłam się.
- Widzę, że wręcz emanujesz radością - rzucił sarkastycznie zamiast powitania, kiedy zobaczył moją grobową minę.
- Cieszę się, że to dostrzegasz - odburknąłem.
... na mojej ręce wylądowała duża, ciepła męska dłoń. Mimowolnie uśmiechnęłam się sama do siebie, choć gdzieś tam w głowie pojawiła się myśl, że jeśli Hudson będzie się nadal zachowywał w taki sposób, to może się okazać, że zacznę mieć poważny problem”.
Zawsze, ale to, kurwa, zawsze, była całkowicie pochłonięta pracą. W dodatku sprawiała wrażenie, że to, czym się zajmowała, nie sprawiało jej najmniejszej trudności.
Piękne wnętrze nie zmieniało jednak faktu, że byłem w dupie, więc zamiast podziwiać architekturę, powinienem się ogarnąć i naprawdę przyłożyć do nauki.
Wolałabym sobie odrąbać rękę, niż żeby pomyślał, że jestem taka sama dziewczyną jak wszystkie inne, które dostawały świra w jego obecności.
Może nie byłem tak genialny jak ona, żeby zaliczyć pięć lat w trzy, ale nie zmieniało to faktu, że miałem stypendium naukowe, na które ciężko pracowałem.
Widząc obojętność dziewczyny, poczułem niezrozumiałą ochotę, aby ją zawstydzić.
Wracałam do swojego mieszkania w tak dobrym nastroju, że aż sama się sobą brzydziłam".
-Jeździsz konno? – zapytał głupkowato, co wywołało u mnie wybuch śmiechu.
– Nie – odpowiedziałam, parskając prawie jak mój koń. – Wyprowadzam go na smyczy, żeby się załatwił.
- Co tym razem? - spytała z miną, która mówiła mi, że zaczyna mnie mieć dość.
- Przyczepił się o rurę - odpowiedziałam, wzruszając ramionami. - Powiedział, że musiałby mi wymyślić nową karę, jeśli znowu bym coś takiego odwaliła.
- Broni swojego terytorium. - Pokiwała głową, jakby nie wiedziała w tym niczego dziwnego.
- Dakota, kurwa, ja nie jestem państwem, żeby trzeba było bronić moich granic.
- Wiesz...gdzieś słyszałam - mówiła wolno, przeciągają, co strasznie mnie denerwowało. bo wiedziałam, że się ze mnie nabija. - Kto się czubi, ten się lubi? Tak to leciało?
- A co my mamy po pięć lat? - zapytałam. - On mnie będzie ciągnął za warkocz, ja będę go lać klockiem, a pod stolikiem będziemy sobie kraść całusy?
- Zawsze będziesz się stawiać, prawda? - zapytał i zacisnął mocniej szczęki. - Do końca życia będę musiał znosić twój cholerny charakterek?