cytaty z książki "Siła ambicji. Autobiografia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie ma drugiego takiego środowiska jak to. Lekkoatleci są niemal bez wyjątku ciepłymi, przyjaźnie nastawionymi ludźmi, nawet jeśli na zawodach stają się bezlitosnymi rywalami. Wszyscy jeżdżą na te same mityngi, widuje się więc wciąż te same twarze, mieszka w tych samych hotelach i ściga w tych samych biegach. Przeciwnicy stają się drugą rodziną.
Po moim triumfie w Daegu niektórzy pisali o mnie tak, jakbym wziął się znikąd. Zapominali, że zwycięstwo poprzedzają długie lata biegania, zaliczania kilometrów, startowania w zawodach i kończenia ich na miejscach poza podium. Aby wygrać złoto na mistrzostwach świata, nie wystarczy roku ani dwa przygotowań - do tego potrzeba dziesięciu, piętnastu lat ciężkiej pracy. Tak było w moim przypadku.
Kibicom wydaje się, że wszyscy biegacze stawiają sobie wielkie cele: igrzyska, mistrzostwa świata i tym podobne. W rzeczywistości jest inaczej. Owszem, młody biegacz marzy o tym, żeby wystartować w igrzyskach olimpijskich, ale zanim osiągnie poziom, który mu to umożliwi, po drodze zaliczy całe mnóstwo mniejszych, mniej imponujących celów. Zawodnik nie wybiega myślami zanadto do przodu, skupia się na zamierzeniach będących w zasięgu ręki: uzyskać taki a taki wynik, wygrać te lub tamte zawody. I tak, krok po kroku, zbliża się do tego najważniejszego celu.
Gdyby nie życzliwość ludzi, byłoby mi dużo trudniej przebić się w świecie lekkoatletyki.
W połowie lipca 1999 roku wystartowałem w biegu na 3000 metrów podczas mistrzostwa świata juniorów młodszych w lekkoatletyce w Polsce. Wtedy po raz pierwszy poznałem smak rywalizacji z Kenijczykami i Etiopczykami. Zająłem piątek miejsce. Zwyciężył Kenijczyk Pius Muli, a drugi był młody, obiecujący etiopski biegacz Kenenisa Bekele (Bekele został świetnym długodystansowcem, zdobył trzy olimpijskie złota i pięć złotych medali mistrzostw świata, jedenaście razy triumfował na mistrzostwach świata w biegach przełajowych i ustanowił rekordy świata w biegach na 5000 i 10 000 metrów).
Nie moja sprawa i nie moja decyzja, kto jest twoim bogiem.
Nie istnieje droga na skróty do sukcesu. (...) zwycięstwo poprzedzają długie lata biegania, kilometrów, startowania w zawodach i kończenia ich na miejscach poza podium. Aby wygrać złoto na mistrzostwach świata, nie wystarczy rok ani dwa przygotowań - do tego potrzeba dziesięciu, piętnastu lat ciężkiej pracy.
Dotarcie do tego etapu, na którym teraz jestem, wymagało olbrzymiego poświęcenia. Przez ostatnie osiem lat pokonywałem okołu stu pięćdziesięciu kilometrów tygodniowo; dziś mój tygodniowy kilometraż wynosi prawie dwieście kilometrów. Nie ma przebacz. Tego wymaga utrzymanie pozycji w biegowej elicie. Oto cena złotego medalu. Uśmiechnięty, żartujący Mo, którego widzisz na ekranie telewizora, to jedynie część obrazu.
Pierwsze pięć okrążeń pokonujemy w umiarkowanym tempie - siedemdziesiąt siedem sekund na okrążenie. Gebremeskel, mój największy przeciwnik w tej rywalizacji, wysuwa się na prowadzenie i narzuca szybsze tempo - sześćdziesiąt sekund na okrążenie [o swoim złotym biegu na 5000m podczas Olimpiady w Londynie 2012].
Autorem jednego z moich ulubionych powiedzeń jest trener koszykówki Taras Brown, który rzekł: "Kiedy sam talent nie wystarcza, ważniejsza od niego staje się ciężka praca".
Całe moje życie składa się z takich mniejszych i większych gestów dobrej woli innych ludzi. Conrad Milton pomógł mi założyć konto w banku, ponieważ miał w tym doświadczenie... Sir Eddie Kulukundis, grecki armator, filantrop i miłośnik brytyjskiej lekkoatletyki, zainterweniował w mojej sprawie i zlecił swoim prawnikom zajęcie się kwestią nadania mi brytyjskiego obywatelstwa.