cytaty z książki "Korona w mroku"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
I proszę cie, nie mów ani słowa. Rozmowę i czarowanie zostaw mnie.
Kapitan uniósł brwi.
-A więc jestem tu tlyko dekoracją?
-Ciesz się, że uznałam cie za dodatek godny siebie.
-Czy to...Czy to ciasto czekoladowe?
- Przyszło mi do głowy, że po takim dniu będziesz go potrzebowała.
-Bede potrzebowała? Miałeś na myśli " będziesz potrzebowała", a nie "będziesz chciała"?
- Na ustach dziewczyny pojawił sie cień uśmiechu. Chaol omal nie westchnął z ulgą.
- W twoimm przypadku rzekłbym, że ciasto czekoladowe to jak najbardziej kwestia potrzeb".
Kiedy już wszystko sobie poukładasz, zapamiętaj, że nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia. Nigdy nie miało znaczenia. Wybrałabym ciebie. Zawsze wybiorę ciebie.
Śmierć jednakże była zarówno jej klątwą, jak i jej darem, a do tego dobrą przyjaciółką od wielu, wielu lat.
-Na tym etapie naszego planu trzymasz buzie na kłódke i udajesz ciężko kapujący element dekoracji. Nie powinno ci to sprawić szczególnych trudności.
To, czego chcesz, i to, czego potrzebujesz, to dwie różne rzeczy.
Nigdy nie było między nimi żadnych barier z wyjątkiem jego idiotycznego strachu oraz dumy. Od chwili gdy wyciągnął ją z kopalni w Endovier, a ona spojrzała na niego po raz pierwszy, nadal dumna i zaciekła mimo roku niewoli w piekle, zmierzał przez cały czas ku niej i ku tej chwili. Otarł więc jej łzy, uniósł podbrudek i ją pocałował.
-Byłbym największym idiotą na świecie, gdybym pozwolił ci wyjechać samotnie. Po twarzy dziewczyny spłyneły łzy, a zaciśnięte mocno usta zadrżały. Odsunął się nieco, ale jej nie puszczał.
-Dlaczego płaczesz?
-Bo-wyszeptała drżącym głosem- pokazujesz mi, jak ten świat powinien wyglądać. Jak ten świat może wyglądać.
O jej ręke starało się wielu królów oraz władców, którzy kusili ją obietnicami niezmierzonego bogactwa, ale serce czarodziejki zdobył dopiero rycerz, który ujrzał w niej osobę, a nie przedmiot.
A przecież i tak nigdy nie zapomni owego dnia, gdy los odebrał jej wszystko, co kochała, a ona przebudziła się skąpana w cudzej krwi.
Oczy Ashryver
Oczy prześliczne, przez legendy sławione
Z cudnego błękitu i złotem obwiedzione.
-Możecie się chować przed przeznaczeniem- rzekła, gdy odchodzili- ale ono wkrótce was dopadnie.
-Skąd wiesz o jej rodzicach?- spytał.
-Są rzeczy, które słychać uszami. Inne usłyszysz tylko sercem.
Pracowałam przez dziesięć lat, aby zyskać sławę i zapracować sobie na zaproszenie do zamku. Harowałam przez dziesięć lat, by móc zjawić się tu i zaśpiewać pieśń o magii, którą próbowałeś zniszczyć. Chciałam zaśpiewać po to, abyś wiedział, że wciąż tu jesteśmy. Możesz wyjąć magię spod prawa, możesz wymordować tysiące ludzi, ale ci z nas, którzy trzymają sie starych tradycju, wciąż tu są.
-Jak masz na imię?
-A ty?
-Celaena Sardothien- wykrztusiła dziewczyna.
Czaszka parskneła śmiechem.
-O, to ci dopiero śmieszne! Od kilkuset lat nie słyszałem nic równie zabawnego!
Jestem tchórzem i uciekam od tak dawna, że zapomniałam, na czym polega walka.
Nie będziesz musiał odpędzać wszystkich tych straszliwych dziewcząt, próbujących zerwać z ciebie ubranie.
- Przypomnij mi- powiedział, gdy przeciskali się przez tłum pięknie odzianych kobiet- bym podczas kolejnego treningu sprawił ci niezłe lanie.
Pocałunek zatarł wszystko.
Celaena poczuła, jakby wróciła do domu, urodziła się na nowo albo niespodziewanie odnalazła zaginioną połowę siebie.
Musisz nauczyć się zadawać odpowiednie pytania. W przeciwnym razie nie usłyszysz właściwych odpowiedzi.
Jeśli będziesz bez końca zaciskał smycz, ta w końcu pęknie.
-Przykro mi powiedział
Stanęła w nogach łóżka i zmierzyła wzrokiem jego postać, obandażowane ramię i bladą twarz.
-Tobie jest przykro, Chaolowi jest przykro, całemu cholernemu światu jest przykro.
Wiedział też, że była młoda, nieprawdopodbnie sprytna, zabawna i urzekająca. Bez względu na to, gdzie się osiedli, na pewno znajdzie się jakiś mężczyzna, który ją pokocha i weźmie za żonę. I to było najgorsze. Na myśl o tym, że miałby być z nią ktokolwiek inny, ogarniał go ból, przerażenie i wściekłość. Każde jej spojrzenie, każde słowo... Nie miał nawet pojęcia, kiedy to się zaczeło.
Jesteś największą zabójczynią Erilei, a nie potrafisz wytrzymać kilku godzin na warcie?
I tak Dorian zamknął oczy i znów zaczerpnął tchu. Gdy otworzył oczy, pozwolił Celaenie odejść.
Miała racje. Dlaczego ona zawsze miała rację na swój własny, przedziwny sposób?
-A ja sądziłam, że uznałeś mnie za czarującą dziewczynę!
-Szczenięta górskich lwów też bywają czarujące.
Strzała uniosła łeb i spojrzała na Celaenę. W jej złocistych ślepiach pojawiło się pytanie. Zabójczyni nachyliła się i pogłaskała ciepły łeb, długie uszy i smukły pysk psa, ale pytanie nie znikło.
-Ona nigdy nie przyjdzie- powiedziała.
Pies nadal czekał.
- Zawsze wiedziałam, że kiedyś tu trafisz- rzekła Kaltain ze swojej celi. - Czyżby Jego Królewska Mość znudził się również tobą?
Celaena przyciągała tacę do siebie, a potem oparła się o kamienny mur przy wypchanym słomą sienniku.
-To ja znudziłam się nimi- odparła.