cytaty z książki "Rywalki"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W większości przypadków, kiedy kobieta płacze, wcale nie chce, żeby ktoś rozwiązał jej problem. Chce tylko usłyszeć, że wszystko będzie w porządku.
Ty sobie nie dajesz rady z płaczącymi kobietami, a ja nie radzę ze spacerami u boku księcia.
Jeśli twoje życie naprawdę stanęło na głowie, to znaczy, że ona musi gdzieś tu być. Prawdziwa miłość zwykle jest okropnie niewygodna.
- Myślisz, że będę mógł się do ciebie zwracać "moja miła"? - zapytał Maxon.
- Nie ma mowy - odparłam szeptem.
- Mimo wszystko będę próbował. Nie poddaję się łatwo. - Wierzyłam w to, choć irytowało mnie, że tak się przy tym upiera.
- Do wszystkich tak mówiłeś? - zapytałam, skinieniem głowy wskazując resztę sali.
- Tak, i każdej się to podobało.
- Właśnie dlatego mnie się nie podoba - oznajmiłam i wstałam.
[...] Maxon stłumił ponury śmiech.
-Ale ty nie, więc nie miałaś absolutnie żadnych oporów przed walnięciem mnie w krocze, tak?
-Celowałam w udo!
Podeszłam do niego i potarłam dłonią jego czoło.
-Co ty robisz?
-Usuwam ci pamięć. Sądzę, że możemy zrobić to lepiej.
Dotyk jego warg sprawił, że się uśmiechnęłam, a ten uśmiech pozostał ze mną na długo.
- Jaka jest twoja rodzina?
- Co masz na myśli?
- Tak po prostu, twoja rodzina musi się bardzo różnić od mojej.
- Faktycznie - roześmiałam się. - No cóż, na przykład u mnie w domu nie nosi się korony przy śniadaniu.
- Jak rozumiem, w domu Singerów to zwyczaj zarezerwowany do obiadu?
- Oczywiście.
(...)nie da się kochać kogoś przez dwa lata, a potem zapomnieć o nim w jedną noc.
- [...] czego twoim zdaniem chciałem? [...] Tu, na widoku? Myślałaś..na litość boską, jestem przecież dżentelmenem!
- A dlaczego ja zostałam? - Mówiłam niemalże szeptem, byłam pewna, że odpowiedź mnie zaboli. W głębi duszy byłam przekonana, że zostaję tylko dlatego, że Maxon nie chce łamać danego mi słowa.
- Ami, chyba wyraziłem się dostatecznie jasno - odparł spokojnie Maxon. Westchnął cierpliwie i uniósł dłonią mój podbródek. Kiedy w końcu spojrzałam mu w oczy, powiedział wprost: - Gdyby to było łatwiejsze, odesłałbym już wszystkie pozostałe dziewczęta. Wiem, co do ciebie czuję. Może podejmuję decyzję zbyt impulsywnie, ale jestem pewnie, że z tobą byłbym szczęśliwy.
W moich marzeniach wszystko układało się idealnie.
W moich marzeniach wszyscy byli szczęśliwi..
Wolę, żeby Maxon odesłał mnie do domu za to, że jestem sobą, niż żeby zatrzymał mnie dzięki temu, że udaję kogoś kim nie jestem.
Potem zniknął w nocy. I ponieważ ten kraj jest, jaki jest, z powodu tych wszystkich reguł, które trzymały nas w ukryciu, nie mogłam nawet za nim zawołać. Nie mogłam mu powiedzieć, że go kocham. Ostatni raz.
Maxon, mam nadzieję że znajdziesz kogoś, bez kogo będziesz mógł żyć. I mam nadzieję, że nigdy się nie dowiesz, jak to jest, musieć mimo wszystko żyć bez tego kogoś.
To, co dla mnie wydawało się czymś niewiele lepszym od programu rozrywkowego w telewizji, dla niego było jedyną szansą na szczęście.
Robił wdech[Maxon], a potem wydawał na wydechu zabawne, urywane dźwięki, co brzmiało, jakby sam śmiech się śmiał.
- Niech ci będzie. Pomyślałem, że moglibyśmy ustalić jakiś sygnał, który dawałby znać, że chcemy porozmawiać. Taki, żeby nikt inny się nie zorientował. Może potarcie nosa? - Maxon przesunął palcem tuż nad wargami.
- To wygląda, jakbyś miał katar. Mało eleganckie.
Rzucił mi lekko zaskoczone spojrzenie i skinął głową.
- No dobrze. To może będziemy po prostu przeczesywać palcami włosy?
Niemal od razu potrząsnęłam głową.
- Ja mam zwykle włosy tak upięte, że nie da się wsunąć w nie palców. Poza tym co będzie, jak akurat będziesz nosić koronę? Zrzucisz ją sobie z głowy.
Uniósł z namysłem palec.
- Cenna uwaga. Hmm - Wyminął mnie, pogrążony w myślach, i zatrzymał się koło mojego nocnego stolika. - A co myślisz o pociągnięciu się za ucho?
Zastanowiłam się.
- Dobry pomysł. Wystarczająco proste, żeby nie zwracało uwagi. Niech będzie ciągnięcie się za ucho.
-Skoro nie chcesz, żebym się w tobie zakochał, musisz przestać wyglądać tak ślicznie. Jutro z samego rana poproszę twoje pokojówki, żeby uszyły ci sukienkę z worków po ziemniakach.
- Jesteś świetną kucharką. Ktoś dzięki tobie będzie bardzo tłusty i szczęśliwy - oznajmił z pełnymi ustami.
- To ty będziesz dzięki mnie tłusty i szczęśliwy, wiesz chyba o tym.
- O, jak ja bym chciał być tłusty!
- Muszę już iść - wyszeptał.
- Ale ja bym chciała, żebyś został. - Przysunęłam usta do jego ucha i znowu poczułam zapach mydła.
- Kiedyś będziesz mogła co noc zasypiać w moich ramionach, a ja każdego rana będę cię budził pocałunkami. I nie tylko.
Maxon wrzasnął i zwinął się w pół, przyciskając dłońmi bolące miejsce, podczas gdy ja się szybko cofnęłam.
- Za co to było?
- Jeśli spróbujesz mnie choćby dotknąć palcem, będzie jeszcze gorzej - zapowiedziałam.
- Co takiego?
- Powiedziałam, że jeśli...
- Nie, ty wariatko, słyszałem cię za pierwszym razem - skrzywił się Maxon. - Chcę tylko wiedzieć, o co Ci chodzi?"...
- Czy wszystkie są tak słodkie i urocze, jak się w tym momencie wydają? - zapytał Gavril. Zanim Maxon zdążył odpowiedzieć, bezwiednie zaczęłam się uśmiechać. Wiedziałam, co powie: że tak... mniej więcej.
- Cóż... - Maxon popatrzył w moim kierunku. - Prawie wszytkie.
(...)
- Prawie wszystkie? - powtórzył zaskoczony Gavril i odwrócił się do nas. - Czy któraś z pań była niegrzeczna?
(...)
- O, chętnie o tym opowiem. - Maxon założył nogę na nogę i rozparł się wygodnie na krześle. - Jedna z nich miałą czelność okropnie nakrzyczeć na mnie przy naszym pierwszym spotkaniu. Naprawdę się wtedy nasłuchałem.
- Nasłuchałeś się, sir? A za cóż takiego? - kontynuował Gavril.
- Szczerze mówiąc, nie jestem pewien. To był chyba przypływ tęsknoty za domem, więc oczywiście jej to wybaczyłem.
- Czyli ona wciaż jest z nami? - Gavril z szerokim uśmiechem popatrzył na dziewczęta, a potem znowu na księcia.
- Ależ tak, jest wciąż z nami. - Maxon nie odrywał spojrzenia od twarzy Gavrila. - I zamierzam zatrzymać ją tu na dłużej.
-Myślałam, że nie żyjesz! Ami, tak bardzo cię kocham, obiecaj mi, że nie umrzesz-chlipnęła May.
-Obiecuję.