cytaty z książki "Sex Wars"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Prawdę powiedziawszy, widzę, że Sowiety poraziła prawda gorbaczowowskiej "głasnosti", która miała system wesprzeć i uzdrowić, a w istocie podmyła go czy raczej obmyła z pancernej skorupy łgarstwa, ze wszystkich groźnych i potężnych dekoracji: pokazała po prostu, jak jest w rzeczywistości, i to wystarczyło. Imperium w jakiejś teratogennej kontrreformacji może się i odrodzi, ale potworkowato, z garbami , z pociskami i armiami bez ideologicznego szkieletu.
Ogólnie biorąc, uważam, że im sytuacja światowa jest bardziej chaotyczna jako podpalana w mnóstwie miejsc Ziemi lokalnymi konfliktami i terroryzmami, tym w uśrednieniu gorsza jest umysłowa i charakterologiczna jakość polityków.
Jak wymrze ostanie umiejące czytać pokolenie, to dopiero będzie.
(...) bo globalna sieć zarazem łączy i dzieli (ludzi zwłaszcza izolowanych jak w kokonach, którzy tylko elektronicznie mają się ze sobą kontaktować: oto samotny tłum w nowej, ponadpsychologicznie sprawionej postaci).
Fałszywe zmyślenia są gorsze od fałszywych banknotów, lecz tego w społeczeństwach prawie już nikt nie rozumie, ponieważ wolność rozmnożyła (głównie) umysłowy analfabetyzm, papiery zadrukowane mądrościami zastąpiła zaś mnogością wonnych papierów klozetowych.
(...)ludzkość jest stadem bezustannie rozmnażających się łysych małp, zaopatrzonych w brzytwy wynalezione przez ich bystrzejszych krewnych.
Jesteśmy na Ziemi miernie rozwiniętymi , nadzwyczaj krótko żyjącymi mikrobami i dlatego każdy stan chwilowy, w którym się znajdujemy , jesteśmy skłonni uznawać za odwieczny.
[...]
Każdy może gadać co chce, zwłaszcza gdy przypisze sobie derridyczną nieomylność albo jeżeli jest zwyczajnym wariatem. Czy chodzi o faktyczną alternatywę, w tej kwestii wypowiadać się nie zamierzam, napisałem już bowiem gdzieś, że pisarz jak Buczkowski nie musiał być schizofrenikiem pięknej mowy : on mógł schizofrenię tylko udawać.
[...]
nie byłoby źle, gdybyśmy mogli przynajmniej orzec, na co Polskę i co z Polską być może w półwiekowej przyszłości ! Sięga to na pewno poza granicę biologiczną dzisiaj nam panujących i wodzących nas często za nos, niestety, elit politycznych. To zresztą chyba szczęście, ponieważ trudno dać wiarę pesymizmowi sugerującemu, że następne pokolenia wydadzą jeszcze gorsze, jeszcze fatalniej w świecie nie orientujące się, głupio skłócone elity!.
[...]
Wszystko to na kupę razem zostało dość solidnie omówione, dość zacnie przeżute i dość radykalnie odrzucone przez pp. literaturoznawców polskich, albowiem oni wiedzę swoją importują spoza naszych granic, a niemieccy empiry — ści — lingwiści, którzy mnie odkryli z wielkim zadziwieniem, kiedy wyszła u Suhrkampa Philosophie des Zufalls i przysłali do mego domu w Wiedniu swego uczonego i uwierzytelnionego posła, nie dali rady przebić się ze swoim i z moim dorobkiem na arenę świata, zakochanego chwilowo w De Manie i w Derridzie.
[...]
Głosowanie jest dobre w parlamentach i nawet w komitecie nagród Nobla, ale gdyby teorie naukowe padały lub wstawały od wyników głosowań, to byśmy wrócili gdzieś do Politbiura. Zresztą żalu nie mam, ponieważ wiem, że dialekt mój jest na narzecza humanistów praktycznie nieprzetłumaczalny. Powyższe zaś napisałem dlatego, ponieważ robię różne końcowe porządki w gospodarstwie moim.
[...]
Ja twierdziłem, że dzieło odmieniać mogą lektury, a raczej ich historyczny zestrój z upływem i czasu, i na skutek zmian „mody rozumienia”, i samej hierarchii wartości, dla oceny czytelniczo — krytycznej stosowanej. To nie jest to samo, co zamieniać skalę pomiarową temperatur Fahrenheita na Celsjusza, ponieważ te skale są kowariantnie uzależnione od tych samych fenomenów (wrzenie wody, topnienie lodu), natomiast jak się moda zmienia, to i modus waloryzowania razem z nią.
[...]
Gdyby tak ogromna skrajnia wahnięć takiej chybotliwości znaczeń nie zachodziła i nie była łatwa do zaobserwowania, bylibyśmy zmuszeni nadal za Ingardenem uważać, że każdy literacki tekst, jako pewien twór językowy i intencjonalny, ma swe znaczenie kanoniczne, a rozmaitość pojmowań i krytyk stanowi niejako uboczny i oboczny fenomen, coś jak zmienna wszak ruchliwość, aż do burzliwości fal, w jakich pogrążony jest kadłub (tekst) wciąż przecież niezmiennego .okrętu, który może zostać przez fale „zmuszony” do zatonięcia, ale to w niczym wszak samej budowy statku nie odmieni.
Szczęśliwość upodabnia wszystkich do siebie, stanowi klawisz głuchy dla narratora, nawykłego do wznoszenia opowieści na konflikcie.
W ujęciu teorii gier jest utopia nieustającą wypłatą głównej wygranej, wieńczącą rozgrywki, o której zazwyczaj ani słowa.
Zło bowiem istnieje potencjalnie w nas samych i tworzenie wyosobnionych, łudzących nas propagandystów czy kusicieli okrucieństwa jest może zajęciem jakoś komfortujących nas, ale podszytym fałszem.