cytaty z książki "Głupie pytania. Krótki kurs filozofii"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Legendy o wiecznym życiu biorą się z marzeń o pięknej i długiej przyszłości. A także ze strachu przed śmiercią i z poczucia, że śmierć odbiera życiu sens i znaczenie.
Ale to właśnie dlatego, że jesteśmy istotami logicznymi, myślącymi, nie możemy popaść w bezmyślność biernego posiadania wiedzy o tym, kim jesteśmy, skąd się wzięliśmy i dokąd zmierzamy.
Trzeba skierować uwagę na własne doświadczenie, by przeżyć upływ czasu i uświadomić sobie, że żyje się w czasie.
Jednocześnie umieram jednak bez ustanku, żyjąc, bo z każdą przeżytą chwilą zapadam się w przeszłość.
Rządy, jakie sprawuje nade mną fatalne wyobrażenie, "upływającego czasu" nieustannie rozpoławiającego moją egzystencję na "przyszłość" i "przeszłość" ostrzem "teraźniejszości", stopniowo słabną, gdy z biegiem lat pojmuję, że to nie czas rządzi mną, lecz ja rządzę czasem, czasem jako sposobem, w jaki prezentuję sobie samego siebie i nadaję postać (formę) swojemu doświadczeniu.
Naukowcy piszą czasem książki o tym, dlaczego lodówka mrozi, a mikrofalówka grzeje. Podobnie filozofowie powinni czasem pisać o tym, dlaczego człowiek jest wolny i co to właściwie znaczy, że jest śmiertelny.
Pytając, skąd się wziął świat, instynktownie kierujemy się ku granicy możliwości i zapytywania o cokolwiek. Ku granicy sensu. Ku granicy bytu i nicości.
Pytając o początek świata, pytamy o tożsamość nas samych jako umysłów, mających jakiś autonomiczny, świadomy udział w tym, co logiczne, co sensowne - określone i uporządkowane.
Każdy człowiek jest jak ten filozof, pracuje nad sensem, mocując się z nicością i nijakością myślącej, bezpośrednio istniejącej rzeczywistości.
Ten hipotetyczny Bóg miał wszystko ostatecznie wyjaśnić i nadać sens wszelkim wyjaśnieniom lokalnym i cząstkowym, tymczasem sam domaga się wyjaśnienia i skrywa w sobie nieskończony łańcuch odesłań do samego siebie.
Wraz z naszą wewnętrzną i zewnętrzną biografią (samoobrazem, opowieścią o sobie) oraz naszym publicznym wizerunkiem (a raczej wieloma wizerunkami) te głębokie zasoby psychiczne składają się na to, kim każdy z nas jest.
Dla wszystkich ideologii radykalnych XIX i XX w., na czele z komunizmem i faszyzmem, podobnie jak dla psychoanalizy i egzystencjalizmu, największym nieszczęściem nowoczesnego człowieka jest alienacja.
Wolność oparta wyłącznie na prawie, nawet bardzo egalitarnym i liberalnym, nie jest wystarczająco zabezpieczona.Jest bowiem czymś danym nam, a więc czymś, co również może zostać nam odebrane.
Dobro musi zostać pokazane i doświadczone. Nie da się o nim tylko opowiedzieć. Nie można go wydedukować.
Każdy rozumie pytanie o ewentualność nieśmiertelności duszy i już sama zrozumiałość pytania przesądza o tym, że ma ono sens.
Mord z lubieżności na małym dziecku jest złem raczej wzorcowo niż pozornie, a jeśli Bóg nie mógł go uniknąć (bo na przykład zbrodnia ta była niezbędna dla zaistnienia jakiegoś wielkiego dobra - dajmy na to, ludzkiej wolności) to okazuje się Bogiem, który nie wszystko może.
Czy w tym świecie pozostałym, opuszczonym przez nas z chwilą śmierci, a raczej może zdradzającym nas, porzucającym nas w grobie, jesteśmy jeszcze obecni? Powiada się: "nie wszystek umrę". Czy to, co pozostaje, to jestem jeszcze ja, czy tylko jakiś po mnie ślad? Co właściwie zostaje? Czy śmierć mnie niszczy?
Dla ludzi prymitywnych oraz dla pyszałków zwykle wszystko jest albo jasne, albo obojętne; obce im są wyrzuty sumienia.
Brak skłonności do prowadzenia sporów etycznych ma kilka przyczyn. Przede wszystkim zaangażowanie w refleksję moralną wymaga pewnej kultury. Wymaga też jakiegoś minimum wiary w mozliwości osiągnięcia jakiegoś wiążącego rezultatu. Niestety, kultura jest domeną mniejszości, a co do wiary w efekty wysiłków umysłowych, zwłaszcza w sferze moralnej, to w naszych septycznych i demokratycznych czasachjest z tym raczej niedobrze.
Nie ma dobrej uniwersalnej teorii prawdy i być nie może. Słowo "prawda" znaczy różne rzeczy i jego znaczenie nie mieści się w jednym spójnym pojęciu.