cytaty z książki "Dom, w którym..."
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie lubię historii. Lubię mgnienia. Noc lubię bardziej niż dzień, księżyc bardziej niż słońce, a tu i teraz bardziej od jakiegokolwiek gdzieś potem.(...) W filmach i książkach gorące kraje, a w życiu deszcz i wiatr. W ogóle deszcz lubię najbardziej. I wiosenny, i letni, i jesienny. Każdy i zawsze. Lubię po sto razy czytać to samo od nowa. (...) Lubię gdy jest dużo kieszeni, gdy ubranie jest takie znoszone, że wydaje się własną skórą, a nie czymś co można z siebie zdjąć. (...) Lubię być gorąco kochany i być ostatnią nadzieją otoczenia.
(...) Zbyt dużo wszystkiego lubię, wyliczać mógłbym bez końca.
Gdybyś się tak nie upierał, że nikt cię nie rozumie, to może starczyłoby ci sił, żeby zrozumieć innych.
Ciekawe, jak koty chodzą po śniegu, skoro śnieg sięga powyżej kotów?
(...) powiedzieć "tak" jest łatwo, o wiele łatwiej, niż przez cały czas o tym pamiętać.
Nikt nie miał nadziei, że przeniknie do ich świata. Sami ten świat wymyślili. Własny świat, własną wojnę i własne role.
Czasami ciekawość jest silniejsza od zasad moralnych.
- [...] Mogę ci w czymś pomóc?
- Możesz. Wepchnij mnie w jakąś szczelinę i ją zacementuj.
Nie potrzebuję życia, które przeżywasz jak na jawie, a potem stwierdzasz, że zdążyłeś się zestarzeć, że mięśnie znikły, a otoczenie patrzy na ciebie jak na trupa, który ożył i cieszy się, gdy odróżniasz lewą rękę od prawej.
Jestem piękny" - powiedział połamaniec i zapłakał.
"A ja jestem pokraka" - powiedział drugi połamaniec i się roześmiał.
Żadnych pożegnalnych pocałunków czy objęć, bo wszyscy już zdążyli się pożegnać niejeden raz.
- Ciekawe dlaczego wszystkie twoje bajki są takie okropne, Tabaki?
- Bo ja sam jestem okropny. I w moim rozumie rodzą się potwory.
Rusałka mi się podoba. Jest podobna do kotka. Nie takiego puszka z pocztówki, ale bezdomnego, chudego, o nieprawdopodobnie pięknych oczach. Takie koty zabierasz ze sobą, nawet gdy do ciebie nie lgną.
Chciałbym, żeby miała taką koszulę do płakania, włożoną na czyjeś ciało...
- Ehe - mówię do sobowtóra - chyba doroślejesz? Nawet nie próbuj, bo przestanę się z tobą przyjaźnić.
Samotnik plus samotnik to dwóch samotników. A jeszcze dziesięciu to już całe morze samotności.
Przed świtem obudziły mnie ciche dźwięki fletu dochodzące z korytarza. Tęskne i smętne. Otworzyłem oczy, zobaczyłem, że za oknem pojawia się przedporanny błękit, i znowu zasnąłem. Mniej więcej w tym samym czasie ktoś pogłaskał mnie po głowie. Zburzył mi włosy i odszedł. Nigdy się nie dowiem, kto to był.
Wiem jeszcze i to, że kiedy twój prawdziwy kolor rozrywa cię od wewnątrz, to można się zawinąć w dziesięć warstw białego czy czarnego, i nic to nie pomoże. To tak samo, jakbyś usiłował zatkać wodospad chustką do nosa.
Czarny znowu zainteresował się, czy dadzą mu spokojnie umrzeć.
Lubią mnie tutaj, nie ma co ukrywać! Na Cmentarzysku jestem osobą uprzywilejowaną!
Chodzimy jak nadęte indory, nie zauważamy niczego wokół siebie. Czasem rozwalimy komuś łeb, ale i tego nie zauważamy, brniemy dalej. Na ramionach niesiemy "brzemię człowieka białego", a pod pachą opasły zbiór praw i przepisów Domu, gdzie napisano: Wal leżącego, depcz tego, który upadł, pluj do studni, z której pijesz i inne pożyteczne rady.
Na odgłos kroków podniósł głowę - chudy, z bezbarwnymi oczami, pozbawiony twarzy i wieku, jak włóczęga niepamiętający daty swojego urodzenia.
-Jestem rycerzem w gipsowej zbroi! - oznajmił Wilk, gdy pojawił się w drzwiach. - Szukam wiernego po grób giermka, który nadaje się do schylania i rozwiązywania mi butów, albowiem ja, odziany w zbroję, jestem jak żółw skuty pancerzem.