cytaty z książki "Mistrzowie felietonu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dlaczego człowiek żyje? - a no, bo się urodził, a zabieg poderżnięcia sobie gardziołka nie należy do przyjemnych. Łatwiej jest żyć niż przestać żyć, a więc - żyje się i kwita.
Oglądany z zewnątrz każdy znajduje się na swoim miejscu. Nawet kliniczny schizofrenik spełnia swoją rolę klinicznego schizofrenika, wypełnia jej kontury dokładnie, ani trochę mniej, ani trochę więcej niż trzeba. Nikomu nic nie brakuje do tego, żeby był, jaki jest, nikt nie ma też za dużo. Nawet dziwoląg pokazywany w budzie cyrkowej spełnia tylko swoją rolę dziwoląga. Dziwujemy się, ale nie jemu samemu jako takiemu, tylko porównując go z innymi. Ekstrawagancja jest porównawcza. Każdy jest kompletny, nie przyjdzie nam do głowy, że ktoś inny nie wygląda inaczej niż wygląda.
Natomiast od środka każdy siebie odczuwa jako brak wszystkiego, czym nie jest i czego nie posiada. Można by nawet powiedzieć, że cała działalność każdego, psychiczna i praktyczna, bierze się wyłącznie z potrzeby uzupełnienia tego braku. Oczywiście nieskończone i ostatecznie daremne to zajęcie. Smętek ludzkiej kondycji można wyjaśnić tą daremnością.
Większość zachowuje się w życiu jak w lesie. W lesie słychać każdy szelest, każdy szept. Dlaczego więc większość podnosi głos, kiedy znajdzie się w lesie, na przechadzce, dlaczego krzyczy, pohukuje i wyprawia wszelkie możliwe harce? Chyba dlatego, że nie może znieść pustki, ciszy i przestrzeni, która nagle ich zmniejsza, redukuje, stawia pod znakiem zapytania wszystko, czym wydaje im się, że są. Podczas samotnej przechadzki przez las cesarz nie różni się względem lasu od pastuszka, wielki dyrektor od małego urzędnika. Drzewom i wiewiórkom wszystko jedno, czy to cesarz czy pastuszek, dyrektor czy urzędnik. Więc dalejże gwizdać i pohukiwać, żeby wypelnić sobą tę pustkę, ciszę i przestrzeń, która odbiera nam jaką taką pewność, że jesteśmy, że jesteśmy bodaj pastuszkiem, bodaj urzędnikiem, skoro nie umiemy, nie możemy być inaczej, jak tylko kimś, kimkolwiek. Nie wiemy, kim jesteśmy w zasadzie, w istocie, sami w sobie, nie wiemy, kim jesteśmy naprawdę (czy w ogóle jesteśmy naprawdę? Czy w ogóle możemy być naprawdę?), w naszej ostatecznej, wewnętrznej nagości. Więc skazani jesteśmy na ubranka i jesteśmy o tyle tylko i tylko tak, jak nas widzą i piszą. Jesteśmy tylko pośrednio, za pośrednictwem tych, którzy nas oglądają, dla których jesteśmy.