cytaty z książki "W odbiciu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W życiu każdego człowieka znajdzie się kilka momentów, które wydają się od dawna ustalone i tkwią, wbite w chronologię naszych istnień jak pinezka w korkowej tablicy – pinezka zaznaczająca chwilę, która wszystko zmienia.
To tak, jakby oglądać telewizję – siedzę i patrzę w cudze życie, zupełnie jakby moje własne nie istniało. Tak wygodniej.
Wierzycie w Boga, ale gdyby On sam przyjął ludzką postać, stanął przed wami na placu w środku miasta i zaczął czynić cuda, zatłuklibyście Go, zanim zdążyłby westchnąć. Za kłamstwa, za oszustwo, za szarlataństwo i ze zwykłego, prymitywnego strachu przed tym, co nie mieści się w szufladach oznaczonych napisami „święty spokój”, „komfort”, „wygoda” i „codzienność”.
Wiesz, z moją mamą zgadzam się w niewielu, bardzo niewielu sprawach, ale kiedyś powiedziała jedną niesłychanie mądrą rzecz: jeśli dwoje ludzi ma być ze sobą, to stanie się tak niezależnie od wszystkiego. A jeśli gdzieś zapisane jest, że nie są dla siebie przeznaczeni, to cokolwiek by się robiło, prędzej czy później się taki zwiazek rozpadnie. Wynika z tego, że nie powinniśmy próbować zawracać kijem Wisły, tylko czasem dać się porwać nurtowi wydarzeń. Co ma być, to będzie. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego sobie w życiu ułożyć i zaplanować.
Bo tak już z każdym człowiekiem jest - cieszymy się tylko ze zmiany. Nie jesteśmy stworzeni do odczuwania radości, dlatego przez cały czas staramy się wzbudzić ją w sobie, zmieniając domy na większe, samochody na szybsze, partnerów na ładniejszych i tak dalej. Ale w końcu wszystko się nudzi i każdy przestaje być szczęśliwy, choćby nie wiadomo jakie dobra i luksusy posiadał.
Nawet jeśli każda historia ma wiele odbić, zawsze można wybrać to, w które się uwierzy.
Tuż po ślubie, pamiętam, czułem się mocny, energiczny, byłem pociskiem w komorze karabinu, chciałem robić rzeczy wielkie, pędzić, rozbijać, nie wiedziałem tylko, w jakim kierunku życie postanowi mnie wystrzelić. Ani trochę nie obawiałem się tego, że mógłbym się stać smutnym niewypałem, jak mój ojciec czy niektórzy koledzy. Wtedy miałem siłę.
Noce wywlekają ze mnie innego człowieka, każą myśleć, każą żałować, każą planować i zastanawiać się nad własną przyszłością. To wszystko jest chore. Ja w nocy i ja w dzień to dwie różne osoby.
Za każdym alkoholikiem stoi rząd osób, którym dzieje się okropna krzywda.
Przetrąconą duszę widać tak samo jak nogę - wtedy, brnąc przez życie, człowiek też kuleje.
Słyszy się, że ludzie wrażliwi i empatyczni często padają ofiarą najgorszych nałogów.
Wydaje się wam, że wiecie, jak żyć i że znacie wszystkie odpowiedzi.
Nie wiecie i nie znacie.
Wystarczy jedna bezsenna noc,
a umysł podpowiada wam to, co wyparliście z głów.
Wystarczy tknięcie mięsa, byście zaczynali rozumieć.
Po amputacji ręki - że robiliście źle,
po wyniku badań na obecność nowotworu - że myliliście się, żyjąc.
Pozbawieni tragedii, nie wiecie.
Straszny jest ten pragmatyzm, który człowiek musi w sobie wyrobić na wypadek śmierci, nawet własnej.
To było chyba najgorsze, ta jej mina, jakby zawiodła się nie na mnie, lecz na całym świecie. Jakby zrozumiała, że sprawiedliwość i dobro postanowiły drwić z niej, aż się złamie. A potem drwić dalej.
Przetrąconą duszę widać tak samo jak nogę – wtedy brnąc przez życie, człowiek też kuleje.
Pewność, że zło jest tylko złem, dawno upadła. Kiedy czara przelała się, wszystko nagle runęło. Każda rzeczywistość, pędząca w takim tempie ku zagładzie, prędzej czy później osiągnie moment, w którym coś pęka. W rzeczywistości, ale i w umysłach. Trąba zniszczenia nie składa się z tysięcy krwiożerczych bestii ani z plag zsyłanych przez Boga. Tworzą ją zwykłe ludzkie myśli.
W moim własnym życiorysie bohatera głównego zabrakło; motywem przewodnim jest brak motywu przewodniego.
Zdarza mi się czasem niemal fizycznie odczuwać tę nijakość, to rozdrobnienie, które przez całe życie popycha mnie ku rozmaitym zajęciom i pasjom, te zaś z początku porywają mnie i wstrząsają, dając jednocześnie siłę, aż w końcu dławię się nimi i porzucam dla innych, albo wręcz przeciwnie - uczepiam się ich na siłę i bez przekonania.
Niesamowite musi być wstawanie przed wszystkimi - zerwać się o wpół do czwartej, siłą odepchnąć ciepło drugiego człowieka, ciepło kołdry, ciepło ugniecionej poduszki, i wstać, zobaczyć świat znienacka, śpiący, obnażony, nieprzygotowany.
Nabrałam pewności, że ten dzień mnie zmiażdży. Że po prostu spadnie mi na głowę, razem z sufitem biura i zabije na miejscu.
Miał zimy szare jak urabiany przez niego beton, te zimy podczas których tygodniami nie widywał słońca, i miał lata spędzane na dachach zalewanych żarem, miał poranki pachnące kawą, czarne znienawidzone poranki i wieczory, odbijające się na twarzy lśniącą poświatą telewizora, miał wszystko i nic nie miał. Potrzebował więcej.
Starzy ludzie uśmiechają się pięknie, podobnie jak dzieci. Ułomność ciała i umysłu powoduje, że uśmiech staje się szczery - ci zdrowi, w sile wieku, nie potrafią uśmiechać się w taki sposób. Ja też nie umiem.
Czułem się jednak inaczej; kiedy coś zrobię, rozpędzony, wiem, że mogę zrobić coś jeszcze, że POWINIENEM zrobić coś jeszcze, zwykle jednak nie wiem co, a jeśli już wiem to wiem, że powinienem zrobić dziesięć różnych rzeczy i w rezultacie, nie mogę się zdecydować na żadną z nich, nie robię nic.
Boże, kiedy mam kaca, zawsze takie głupie myśli przychodzą mi do głowy.
Szczęście i spokój rodziców rodzi się kosztem ustawicznych kłamstw.
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że świat, jakby nigdy nic biegnie sobie swoim tempem do przodu. Firmy działają, ludzie istnieją, słońce niezmiennie wschodzi rano i zachodzi wieczorem, a program w telewizji nadaje to, co zwykle.