cytaty z książek autora "Eryk Edwardsson"
Faceci. Te wredne skurwiele. Chcą tylko jednego od życia: cielesnych doznań, hedonistycznego upojenia w seksualnej orgii, którą mają czelność nazywać miłością.
W życiu chodzi o coś więcej niż tylko o przeżycie, aż do śmierci.
Każdy jest skazany na egzystencjalną samotność. I jedyne co może zrobić to poszukać sobie towarzystwa innych samotnych bytów, które przeżywają swoją samotność w podobny do niego sposób.
Tak wygląda miłość? Wpychanie sobie nawzajem różnych części ciała w inne części ciała? Nie! To nie jest miłość! To tylko... Życie.
To by był cały on. Zdradzić laskę, a potem mieć do niej pretensję o to, że ona ma pretensję do niego.
Ludzie wciąż mnie zaskakują, ale ty mnie zaskoczyłaś pozytywnie i to mnie najbardziej dziwi.
Zresztą wolę za dużo na nią nie patrzeć, bo wygląda dzisiaj tak ładnie, że tylko mnie rozdrażnia myśl o tym, że za godzinę jakiś facet z wywieszonym jęzorem będzie dotykał jej delikatnego ciałka swoimi niezdarnymi łapami.
...straciłam zdolność kontrolowania tego, co się dzieje w mojej głowie. Własna osobowość wymyka mi się z rąk, tożsamość się kruszy.
Jestem sama, jestem mokra, jestem... Zaplątana w pajęczynę własnych niedorzecznych urojeń i niezdrowych wyobrażeń...
Co właściewie znaczy to tak nadużywane przez wszystkie marne ludzkie egzystencje słowo? Każdy ma swoją właśną koncepcję miłości. Za jednym terminem skrywa się mnóstwo definicji, tworzących wspólnie obszar nieoznaczoności semantycznej. Czy tylko ja sama wiem, jak wiele znaczyć może pozornie elementarne pojęcie? Co to tak NAPRAWDĘ jest miłość? Nie, ja też tego nie wiem... Ale chociaż zdaję sobie sprawę ze złożoności tego zjawiska, a reszta?
Ludzie... Żałosny gatunek. Wszyscy mówią „kocham cię” i każdy ma na myśli coś innego. I nawet nie zauważają, że się nie rozumieją. Kocham cię, kocham, cię, a ty? Ty też mnie możesz kochać, tylko że w innym sensie. Polisemiczność i wieloaspektowość tego zagadnienia przekracza zdolności aprehencyjne tych marnych ludzieńków, których umysły są zbyt ciasne, żeby operować wystarczająco skomplikowaną siatką pojęciową i ogarnąć tę wyabstrahowaną z samej siebie abstrakcje, jaką jest miłość.
Nati, zrozum, mnie to nie rajcuje. Dla mnie to zupełnie coś obcego, niemiłego, niefajnego... Ja potrzebuję zwierzęcego samca, który będzie mnie okłamywać i ranić na wszystkie możliwe sposoby, ale którego będę bezrozumnie kochać, kapujesz? Jestem inna niż ty. Ty zawsze poszukiwałaś jakieś stabilności, spokojnych romansów, przebiegających według literackiego scenariusza, z mnóstwem czerwonych róż, z wiernością, całkowitym wzajemnym oddaniem, bezgranicznym poświęceniem i całą resztą tych cukierkowych dodatków. Ja oczekuję czegoś zupełnie innego od faceta czy partnera, w związku. Ja muszę mieć szał, czad, ostrą jazdę po wybojach z mnóstwem siniaków na sercu i zwierzęcy seks jako pikanty deser.
Nagle zdaję sobie sprawę ze swojego podniecenia i łakomym wzrokiem przebiegam po jej ciele, od wiśniowych warg, poprzez smukła szyję, odkrywający alabastrowe piersi dekolt aż po skryte w gąszczu falban spódnicy nogi, a potem z powrotem do niesfornie drżących ust.
(...) moje prawdziwe uczucia względem twojej osoby były tłumione przez mój umysł, poddawane represji, ze względu na to, że superego kwalifikowało je jako niezgodne z wymogami systemu społecznego, w jakim się wychowałam.
czyż w życiu nie chodzi po prosu o dobrą zabawę, niezależnie od tego jaką ideologię się do tego dorobi.
Każdy rodzaj szczęścia jest dobry, jeśli tylko jest prawdziwy, dzielenie kultury na wysoką i niską nie ma większego sensu. Nie można stworzyć hierarchii przyjemnych doznań, dzieląc je na lepsze i gorsze pod względem jakichś wydumanych wyobrażeń na temat tego, jak powinien wyglądać wzorzec prawdziwej sztuki.
Popełniłam niewybaczalny błąd, pozwalając uzależnić swoje szczęście od jednej idei, od jednej osoby, od jednej, w ostatecznym rozrachunku, sytuacji. Uczyniłam to głupstwo, że popadłam w swoistą monomanię. A przecież wiem, że każdy monizm jest niebiezpieczny z racji jego trudnej zastępowalności. Należy zawsze mieć tysiące idei i pozwalać zakwitać w sobie setkom myśli, bo wtedy, jeśli jedne nas rozczarują, to drugie pozwolą nam żyć dalej i podsycać nasz zapał w innych dziedzinach.
Ta lala ma bogatych starych i mogłaby sobie wypychać forsą stanik, gdyby nie to, że robi to już przy użyciu specjalnych wkładek, którymi kiedyś mi się chwaliła w damskiej toalecie.