cytaty z książki "Ptaszyna"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzie pijani szybują na skrzydłach jak ptaki. To tylko trzeźwi sądzą, że pijacy się zataczają, w rzeczywistości unoszą się oni na niewidzialnych skrzydłach i wszędzie docierają szybciej, niż tego oczekują.
Gdy jesteśmy zdenerwowani, nagle wszystko staje się istotne, nawet to, czego kiedy indziej w ogóle byśmy nie zauważyli.
Ta bohema to osobliwe figury. Próżnują, a mówią że pracują, są nieszczęśliwi, a twierdzą, że są szczęśliwi. Mają więcej trosk niż inni, lecz wytrzymują je, znoszą lepiej niż inni, jakby cierpienie było nieodzownym dla nich pokarmem.
Na stacji można było dokładnie zlustrować przyjezdnych i choć na chwile ulec drażniącej iluzji wielkomiejskiego życia.
Ten, który wymiotował dwa razy, bawił się lepiej od tego, któremu zdarzyło się to tylko raz. Wczoraj niektórzy wymiotowali po trzy razy, a więc „zabawa była szampańska”.
Leżała na łóżku, na tym jałowym zimnym panieńskim łożu, na którym nigdy nic się nie stało, na którym tylko spała, czasem chorowała, które pod jej ciężarem uginało się aż do ziemi jak katafalk pod brzemieniem trupa.
Roześmiał się. Śmiech ten uraził Akacjusza. Czy to możliwe, żeby ktoś tak otwarcie mówił o tym, co czuje, tak przechwalał się swoim bólem? A może wcale go to nie boli? Przecież się śmieje.
Gdzie jest sprawiedliwość? Na tę rozpustną, biblijną nierządnicę, na tę ohydną personę powinien spaść deszcz siarczysty z nieba, tymczasem sypią się na nią kwiaty.
zbliżający się ku końcowi dzień, tak zresztą jak i wszystkie inne, nie ziścił ich nadziei.
Nie rozstrzygnęli tego, co ich dręczyło. Nie doszli do żadnej konkluzji, lecz przynajmniej zmęczyli się. To też miało swoją dobrą stronę.
...ludzie, którzy nie oglądając się na bliźnich, niezmiennie prą tylko ku swoim celom, jednym słowem, jednym gestem potrafią nam przypomnieć o tym, jak bardzo jesteśmy samotni; to jedno słowo, ten jeden gest bez żadnej widocznej przyczyny zastyga w naszej duszy jako wieczysty symbol bezcelowości życia.
Wszyscy oni są niedostępni. Jakby żyli na jakiejś wyspie, daleko od ludzi, daleko od ludzkich praw. Ha, gdyby była do nich jakaś droga. Do tej wyspy, do tego ich bezpieczeństwa, do tej ich szminki. Ale takiej drogi nie ma.
Gdy jesteśmy zdenerwowani, nagle wszystko staje się istotne, nawet to, czego kiedy indziej w ogóle byśmy nie zauważyli. W takich razach nawet przedmioty-latarnia, żwirowana aleja, krzak-wzmagają rytm swego odwiecznego, niedostępnego człowiekowi i wrogiego mu życia i zajęte sobą, demonstrują światu przerażającą obojętność. Natomiast ludzie, którzy nie oglądając się na bliźnich, niezmiennie prą tylko ku swoim celom, jednym słowem, jednym gestem potrafią nam przypomnieć o tym, jak bardzo jesteśmy samotni; to jedno słowo, ten jeden gest bez żadnej widocznej przyczyny zastyga w naszej duszy jako wieczysty symbol bezcelowości życia.
W każdym razie ta bohema to osobliwe figury. Próżnują, a mówią, że pracują, są nieszczęśliwi, a twierdzą, że są szczęśliwi. Mają więcej trosk niż inni, lecz wytrzymują je, znoszą lepiej niż inni, jakby cierpienie było nieodzownym dla nich pokarmem.
Nie można zrobić z życia komedii, nie można go w nic przebrać. Są ludzie, którym pozostał tylko ból, okrutny, bezkształtny ból, nienadający się do niczego, do niczego nieprzydatny, jedynie do tego, żeby się weń człowiek zakopał, żeby coraz głębiej zapadał się w smutek należący tylko do niego, w niezgłębiony szyb, ciemną kopalnię, która w końcu zawali się nad nim i już nie będzie dla niego ratunku - zostanie tam na dole.