Z twórczością Thomasa Otta mam ten problem, że potrafię docenić jego charakterystyczny i bardzo konsekwentny styl, ale lekturę każdego kolejnego albumu (a czytałem chyba wszystkie wydane w Polsce) kwituję wzruszeniem ramion - zwyczajnie nie czuję tego klimatu; te historyjki nie budzą we mnie absolutnie żadnych emocji. Może po prostu czytałem/oglądałem w życiu za dużo horrorów, by coś takiego wywarło na mnie jakiekolwiek wrażenie...?
Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture
Wiem na co stać Thomasa Otta i zdaję sobie sprawę jak pracochłonne muszą być jego dokonania. Tu jest wszystko za co go lubimy, tylko za mało. Sama fabuła to przeniesienia na język komiksu scenariusza filmu, którego twórcy inspirowali się pracami Otta, więc historia zatacza koło, podobnie jak wydarzenia w "Nowożeńcach". Bardzo spoczko, choć mnie z założenia horror czy thiller w komiksie nie przeraża, co najwyżej ciekawi.