Dziewczyna w stalowym gorsecie Kady Cross 6,1
ocenił(a) na 26 lata temu Zaciekawiła mnie okładka, zaciekawił mnie opis... treść mnie mocno zawiodła.
W "Dziewczynie w stalowym gorsecie" mamy do czynienia z dwójką stereotypowych bohaterów: dziewczyna ostrożna, rzekomo nieufna i spłoszona oraz chłopak, jeden z dwóch wzorców typowego kandydata na faceta dla bohaterki - przystojny, bogaty, zabili mu rodziców, a on poszukuje zemsty. Dość typowa fabuła, nic jakoś szczególnie wciągającego.
Minus za to, że nie użyto objaśnień, czym są przedmioty, których używają bohaterowie - osobiście nie mam ochoty sprawdzać co chwila na wikipedii co jest czym.
Do tego ciągłe podkreślenie tajemniczości głównej bohaterki - och, bo ona ma w sobie COŚ, ona jest INNA i to COŚ przejmuje nad nią kontrolę. Za bardzo rzuca się to w oczy.
Co jeszcze jest denerwującego? WSZECHWIEDZĄCY GŁÓWNY BOHATER! Griff, ten bogaty chłoptaś od poszukiwania zemsty potrąca główną bohaterkę i po jednym spojrzeniu na nią już wie, że COŚ JEST Z NIĄ NIE TAK, że jest niezwykła. Mało tego - kiedy ta leżała nieprzytomna, on już wiedział ze swoich wszechwiedzących domysłów u kogo pracowała, powiązał to z młodym paniczem i już był pewien, że to ów konkretny panicz ją skrzywdził.
A bohaterka - Finley - ledwie odzyskała przytomność i co? Zaczęła się zastanawiać, jakby to było pocałować Griffa. Serio?
Oczywiście, mamy też czarny charakter, badass Jack, któru też już po pierwszym spotkaniu spodobał się Finley.
Styl, mogłabym rzec, nieco "arogancki". Autorka daje czytelnikowi wyraźnie do zrozumienia, ze wie o czym pisze, ale nie raczy tłumaczyć pojęć. Moim zdaniem nie wzięła ona pod uwagę, że po książkę tę może sięgnąć ktoś, kto nie zna się na mecha i epoce wiktoriańskiej, czy na X-Menach. A nigdzie nie widziałam, żeby powieść ta była przeznaczona dla konkretnej grupy czytelniczej.
Co mnie rozbawiło, to fakt, że chociaż główna bohaterka niby jest "nieufna i płochliwa", to jednak ledwie poznała Emily, od razu się do niej uśmiechała i postanowiła się z nią zaprzyjaźnić, po zaledwie pięciominutowej rozmowie. Brawo, Finley *oklaski*.
Ach, i jeszcze jedna rzecz mocno irytuje. Mianowicie zbyt widoczne podkreślanie podtekstów seksualnych, które autorka wplatała w każdy możliwym moment. Za bardzo starała się podkreślić, że ten i ten jest och ach taki przystojny taki boski, a ta i ta jest taka piękna przepiękna. To było tak wymuszone i częste, że aż obrzydzało. Autorka w ogóle nie ma do tego wyczucia - ale chyba nie powinnam się dziwić, bo z tego co wygoogle'owałam wynika, że jest to autorka powieści erotycznych. Szkoda, że pokusiła się na pisanie książki dla młodzieży, w której 16-latkowie zachowują się jak 30-latki.