Książka niestety nie przypadła mi do gustu. Jeszcze jakoś do połowy byłam w stanie przeżyć nazwy nadprzyrodzonych stworzeń, mocy, czy nazwy ludu. Tak samo raziło mnie w oczy używanie momentami angielskiego, francuskiego oraz niemieckiego słownictwa, które wyglądało jak użyte tam na siłę. A najgorsze już czego naprawdę nie byłam w stanie zdzierżyć to zapożyczenia japońskiego "Oksa-san", bądź jakieś "super-atak-ninja-kung-fu" (czy cokolwiek w tym stylu z tymi słowami). Język po prostu bardzo mocno psuł to, co dało się wykreować wydarzeniami. Fabuła sama w sobie bardzo dobra, świat ciekawy, ale baśniowość książki została zniszczona nazewnictwem i językiem używanym przez bohaterów. Niestety, ale zawiodłam się na książce.
Świetni bohaterowie, stworzenia oraz ciekawa fabuła zachęcają czytelnika już od pierwszych rozdziałów. Rozumiem że każdy ma swoje zdanie ( i szanuję to ) ale nie wiem jak można Oksę nazywać Harrym Potterem w spódnicy. Moim zdaniem między tymi dwoma książkami nie ma aż tak dużego podobieństwa. Ale jak najbardziej polecam i zachęcam do przeczytania tej świetnej książki.